Lewandowski powinien się bać Realu, czy raczej Real Lewandowskiego?
Autor wpisu: Krzysztof Budka 13 kwietnia 2018 14:19
To już jest ta faza, w której o tym, kto jest faworytem, nie ma sensu w ogóle gadać. Bayern o finał Ligi Mistrzów zagra z Realem, czyli teoretycznie trafił najgorzej, jak mógł (drugi duet tworzą Liverpool z Romą). Ale ten Real chwieje się w tym sezonie jak trzcina na wietrze, mecze znakomite przeplata katastrofalnymi, więc…
Dla Lewandowskiego będzie to oczywiście cholernie prestiżowy dwumecz. I choć z Realem mierzył się już nie raz i nie dwa, to chyba żadne starcie pod tym względem nie może równać się temu, co czeka kapitana biało-czerwonych właśnie teraz. Wszystko oczywiście za sprawą transferowej trąby powietrznej, na razie co prawda w fazie plotek rozdmuchiwanych głównie przez hiszpańską prasę, która ma przetransportować „Lewego” z Monachium do Madrytu. Czy przetransportuje, to się jeszcze okaże, niemniej podobno jeszcze nigdy Robert „tak blisko” Realu nie był jak teraz.
W takich to okolicznościach przyrody po raz kolejny będzie próbował sforsować bramy finału Ligi Mistrzów w barwach Bayernu, czyli zrobić coś, czego dotychczas jako piłkarzowi Bawarczyków mu się nie udało – ani za Pepa Guardioli, ani za Carlo Ancelottiego – a po co do Monachium przecież przychodził. No, ale skoro historia lubi się powtarzać, a w Bawarii wierzą, że lubi, to z kim tę Ligę Mistrzów wygrać, jeśli nie z Juppem Heynckesem na ławce? Ten wyniki losowania przyjął podobno z dużym spokojem, informując tylko, że trafienie na Królewskich go cieszy, bo i tak jest… pewny siebie i swojego zespołu. – Kiedy przejąłem drużynę, nikt nie wierzył, że Bayern dojdzie do półfinału Ligi Mistrzów. Główną ambicją moich piłkarzy jest teraz awans do finału tych rozgrywek. Myślę, że jesteśmy w dobrej pozycji wyjściowej, ale potrzeba nam szczęścia, dobrych sędziów i odpowiedniej dyspozycji dnia – komentuje. Na razie 72-latek potwierdza, że jest specjalistą od europejskich pucharów. Odkąd został w tym sezonie trenerem Bayernu, ten nie przegrał ani jednego meczu w Champions League. Siedem zwycięstw, jeden remis. Zresztą dzięki temu Heynckes ustanowił rekord tych rozgrywek – jest pierwszym szkoleniowcem, którego zespół wygrał dwanaście kolejnych spotkań w Lidze Mistrzów.
Czy na kimś na Santiago Bernabeu robi to jakiekolwiek wrażenie? Zobaczymy. Przypuszczamy, że Realowi po tym, co zafundował sobie w rewanżu z Juventusem, już i tak było chyba wszystko jedno, jeśli chodzi o to losowanie. Królewscy niemal cudem wykaraskali się grabarzowi spod łopaty pewnie nie po to, by polec teraz w kolejnej fazie – ktokolwiek miałby się im w tym półfinale trafić. Na tak nonszalancki mecz, na takie nonszalanckie podejście, jakie zaprezentowali w rewanżu z turyńczykami, nie ma już pewnie co liczyć. Ale Heynckes sroce spod ogona nie wyskoczył, więc pewnie doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Niemiec bije więc rekordy w Champions League, ale rekordy bije też Cristiano Ronaldo i sam Real, który walczy o trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów (a trzynasty w historii Klubowego Pucharu Europy). Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że z tych trzech sezonów ten obecny jest najsłabszy w jego wykonaniu. Więc jeśli kiedykolwiek ten Real był do ugryzienia, to chyba właśnie teraz.
Tak czy inaczej zapowiada się kolejna wielka piłkarska uczta. Tym ciekawsza, że z Polakiem w jednej z głównych ról. No to czekamy z niecierpliwością.
Inne artykuły o: Zagranica
-
zgubek