Kapustka za słaby na Bundesligę? A to się chłopak doczekał…
Autor wpisu: Krzysztof Budka 20 stycznia 2018 16:33
Bartosz Kapustka nie pojawił się w kadrze meczowej na sobotnie spotkanie Freiburga z Lipskiem. Nie był brany pod uwagę, bo walczy z infekcją. Ale nawet zdrowy niekoniecznie by zagrał. Trener Freiburga na przedmeczowej konferencji wystawił mu – delikatnie mówiąc – nie najlepszą recenzję. Ocenił, że młody Polak wciąż nie jest graczem na poziom 1. Bundesligi.
Co to się porobiło wokół Bartka? Przecież trenerzy klubowi bardzo rzadko tak wprost i tak otwartym tekstem recenzują swych podopiecznych, zwłaszcza gdy chcą ich zganić. Streich zapytany na konferencji prasowej o Kapustkę to właśnie zrobił. – Bartek nie jest jeszcze piłkarzem na poziom Bundesligi. Popełnia proste błędy i musi nad tym pracować – zauważył szkoleniowiec, dodając: – Ma tutaj bardzo dobre warunki do rozwoju.
Streich odniósł się także do transferu Kapustki do Leicester latem ubiegłego roku określając ten krok jako „za wysokie progi”. No, skoro ocenia że młodzieżowy reprezentant Polski jest na razie poniżej poziomu Bundesligi, to i siłą rzeczy musi – w jego oczach – być poniżej poziomu mistrza Anglii (jakim był Leicester w momencie transferu Kapustki).
To nie pierwszy raz, gdy trener Freiburga wskazuje na braki Polaka. Jesienią publicznie zauważył, że Kapustka musi się nauczyć gry w defensywie, jeśli chce odgrywać jakąkolwiek rolę w jego zespole. A nam się zawsze wydawało, że od gry defensywnej się nie miga.
No to się nam ten Kapustka doczekał! Ileż to czasu głaskany i chwalony w Polsce, gdy urastał do miana ligowej gwiazdki w barwach Cracovii, a potem całkiem udanie debiutował w reprezentacji Polski i jechał na EURO 2016 (gdzie zresztą zaczynał w podstawowym składzie; a w sumie w kadrze zagrał 14 meczów). Teraz okazuje się, że „nie jest piłkarzem na poziom Bundesligi”.
Streich w meczu inaugurującym tegoroczne rozgrywki z Eintrachtem wystawił Kapustkę w pierwszym składzie Freiburga, ale ściągnął go już w przerwie, a magazyn „Kicker” wystawił Polakowi notę „5”, co znaczy „bardzo słabo”. To był dopiero szósty mecz młodego piłkarza w Bundeslidze, trzeci w podstawowym składzie, ale już drugi raz zdarzyło się, że musiał zejść po pierwszej połowie. Jakby jego wadą były nie tylko błędy, o których wspomina Streich, ale i brak sił do zap…, jakie charakteryzuje niemiecką ligę. Angielską zresztą też.
– Gdyby ze mną współpracował, nie poszedłby do Leicester. Pieniądze nie są najważniejsze – zauważył kiedyś Cezary Kucharski, który swego czasu z Kapustką współpracował. Potem w rozmowie z nami jeden z ludzi pomagający przy sztabie kadry zwrócił uwagę, że Bartek ma w sobie za mało zadziorności i samodzielności, by szybko i odpowiednio skorzystać z tych możliwości, jakie podsuwa mu dobra szkoła silnych lig.
No dobra, ale w końcu mówimy o piłkarzu uznawanym powszechnie za jednego z najbardziej utalentowanych przedstawicieli młodego pokolenia. To gdzie tu się dziwić, że pozostałym (na ogół) idzie jeszcze gorzej?
Nie ma rady, Kapustka musi wziąć się w garść, zacisnąć zęby, może nawet jeszcze na chwilę wrócić na wypożyczenie do polskiej ligi, jak choćby jego kolega z reprezentacji Paweł Bochniewicz. Bo czas ucieka. Ma 21 lat, na razie wciąż jest postrzegany jako „młody, obiecujący”, ale niebezpiecznie zbliża się do granicy, gdzie przyklejają łatkę „wieczny talent”.
Inne artykuły o: Zagranica
-
MK