Boruc zatrzymuje ManU i samego Ibrahimovicia!

Autor wpisu: 4 marca 2017 16:43

Po takim meczu chciałoby się krzyknąć: „Artur Boruc do reprezentacji!”. Tyle że dopiero co Arczi z tą kadrą się pożegnał. Że zdrowie nie to? Że wiekowy? Odłóżcie te bajki na bok! Boruc zatrzymał dziś Manchester United (1:1) i samego Zlatana Ibrahimovicia. Jeśli tak ma wyglądać jego piłkarska emerytura, to życzymy mu, żeby trwała jak najdłużej.

W sobotę na Old Trafford faworyt był tylko jeden. Pytanie mogło co najwyżej brzmieć: „ILE?” Ile bramek wrzucą Ibra, Rooney i Pogba i w jakim stosunku gospodarze pokonają Bournemouth. Tyle że w bramce „Wisienek” stał Boruc, który kilkadziesiąt godzin po tym, jak ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery, zagrał mecz życia. Nie będziemy oceniać, czy to był jego najlepszy mecz w karierze, bo umówmy się, że wiele świetnych spotkań, szczególnie tych w kadrze, miało większy ciężar gatunkowy. Ale dziś Artur wykonał swoją robotę na najwyższym poziomie światowym. I nie ma żadnych wątpliwości kto w spotkaniu Manchesteru z Bournemouth, zakończonym sensacyjnie 1:1, był bohaterem i zasługuje na tytuł „Man of the Match”. Król Artur powrócił. Choć z drugiej strony pytanie, czy w ogóle gdzieś odchodził. Fakt, miewał gorsze spotkania, ale pamiętajmy, że jego drużyna walczy o utrzymanie a nie o medale, robił (i zapewne nadal będzie je robić) czasem takie klopsy, że aż głowa boli. Tyle że to cały Artur. Jest wielki, nawet ze swoimi słabościami. Facet ma 37 lat, rozstaje się z kadrą, sylwetką przypomina sporego niedźwiedzia, ale jak ma swój dzień, to gra tak, że trudno nie bić mu na stojąco braw.

BORUC SKOŃCZYŁ CZY ZOSTAŁ SKOŃCZONY

Po ostatnim gwizdku sędziego koledzy z drużyny, kibice, trener – słowem wszyscy, oklaskiwali jego występ. A realizator długo pokazywał naszego bramkarza. Dopiero potem „najechał” na wściekłego Zlatana Ibrahimovicia. Wściekłego na siebie, może też na Artura. Ale po kolei. Ciężko ogarnąć wszystko co działo się w tym meczu… Zatem w skrócie.
– W pierwszej połowie gospodarze mieli zgodnie z planem wyraźną przewagę, ale Boruc od początku był skoncentrowany i kilka razy świetnie interweniował.
– W 23. minucie United wyszli na prowadzenie (Rojo) – Artur bez szans.
– Jeszcze przed przerwą King wyrównał z karnego na 1:1.
– Końcówka pierwszej połowy to prawdziwy horror. Winnym całego zamieszania był tak naprawdę sędzia Kevin Friend, który nie tylko dopuścił do brutalnej gry, ale też nie interweniował wtedy kiedy powinien. Kilka jego decyzji, a właściwie brak decyzji – absurdalnych.
Oto co się zdarzyło: najpierw Tyrone Mings nadepnął na głowę Ibrahimovicia, potem Zlatan odpłacił mu się potężnym łokciem. Żaden z nich nie zobaczył za swoje zagrania kartki. Jeśli dodamy, że Szwed miał już wcześniej na swoim koncie żółtą kartkę, staje się jasne – obaj powinni wylecieć z hukiem z boiska. Mings od razu z czerwoną, Zlatan co najmniej za drugą żółtą.

A sędzia nic… Po łokciu Ibry, długo rozmawiał właśnie ze Zlatanem i Rooneyem, czemu przysłuchiwał się Boruc. Gdy okazało się, że Szwed nie został ukarany, Boruc wymachując rękoma i krzycząc w kierunku arbitra, pokazał co myśli o takim sędziowaniu.
20170304_142209

Generalnie druga połowa powinna zacząć się bez Mingsa i Ibrahimovicia. Tymczasem goście i tak musieli kończyć mecz w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę zobaczył Andrew Surman za odepchnięcie Szweda.
– Drugie 45 minut, przewaga jednego zawodnika, Zlatan nadal na boisku – czyli świetne wieści dla podopiecznych Jose Mourinho. Niby tak, ale w bramce gości nadal był Artur Boruc, który bronił jeszcze lepiej niż przed przerwą. Raz sprokurował niebezpieczną sytuację, gdy niepotrzebnie wyszedł do piłki i się z nią minął, ale reszta interwencji…
– W 72. minucie gospodarze powinni prowadzić po podyktowanym (słusznie, za zagranie ręką) rzucie karnym. Ale karma wraca. Do piłki podszedł Ibra, a Artur – chyba już w transie, bo piłka nie był łatwa – obronił!

– Ibrahimović, wściekły po tym karnym, do końca próbował zmienić wynik spotkania. Ale na Boruca nie było tego dnia mocnych. Bronił wszystko.
– Zlatan dostał za swoje winy, Mingsowi zresztą też los odpłacił – musiał wcześniej opuścić boisko po kontuzji, która nie wyglądała najlepiej.

Skończyło się na remisie, remisie cieszącym gości, wywalczonym w pocie czoła. Remisie, którego by nie było bez fantastycznego tego dnia króla Artura. Więc jeśli ktoś powie, że Boruc jest już za stary na reprezentację, że zdrowie i forma nie ta – odsyłamy do tego spotkania. I każdemu życzymy piłkarskiej emerytury w Premier League, gdzie ogrywa się największych. Ibra, Rooney, Pogba – choćby ci trzej wielcy nie będę mieli miłego sobotniego wieczoru właśnie przez naszego bramkarza.
Artur jak wino…

Inne artykuły o: Wideo | Zagranica

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli