Trzeba w tę drużynę tchnąć trochę ducha, nadać jej charakter

Autor wpisu: 11 października 2019 14:28

W niedzielę reprezentacja Polski może awansować do mistrzostw Europy 2020 i pewnie to zrobi, bo Macedonia Północna to nie jest zespół z tej samej półki, co Biało-czerwoni. Szampany, fajerwerki i armatki z confetti zapewne jadą już na Narodowy, ale atmosfera daleka jest od świątecznej. Po wrześniowych meczach grę drużyny skrytykował Robert Lewandowski. Po spotkaniu z Łotwą swoje dołożył Kamil Glik.

– Jestem zdenerwowany, bo dobrze zagraliśmy tylko pierwsze 20 minut, a później każdy zaczął grać pod siebie. Futbol nie na tym polega. Bardzo mi się to nie podobało i powiedziałem o tym kolegom w szatni. Po tylu latach gry w reprezentacji mam do tego prawo. Trzeba szanować przeciwnika i mieć pokorę, bo jeśli jej nie masz, to piłką cię tego szybko nauczy. Staram się nie denerwować, ale dzisiaj niektóre rzeczy mnie bardzo mocno „zagrzały”. Gryzę się w język, żeby nie powiedzieć czegoś więcej – mówił po meczu wyraźnie poruszony Kamil Glik. A Robert Lewandowski w ogóle nie zatrzymał się w  strefie wywiadów, co też ma swoją wymowę.

Zbigniew Boniek – po tym jak uciszał Roberta Lewandowskiego i radził kapitanowi, żeby zamiast mówić publicznie o problemach kadry, lepiej zdemolował szafkę w szatani po meczu – znów ma kłopot. Prezes PZPN przyzwyczaił się przez siedem lat, że służby propagandy związkowej tworzą własną, alternatywną rzeczywistość, którą maluje się na takiej zasadzie, jak za Gierka malowano trawę na zielono. Jeśli fakty nie zgadzają się z propagandą, to tym gorzej dla faktów.
Ale próżny trud. Nie da się uciszać kolejnych liderów kadry, bo widać, że w tych facetach coś się gotuje. Trzeba być ślepym, żeby nie dostrzec, że w tej drużynie chyba nie najlepiej się dzieje. Awans do Euro na pewno wystudzi emocje, ale problemy pozostaną. To są te same problemy, z którymi kadrę zostawił Adam Nawałka. Po mundialu mieliśmy reprezentację rozbitą sportowo i mentalnie. Podzieloną, z konfliktami wewnętrznymi, o których nawet Boniek mówił, że kiedyś piłkarze jako zaszczyt odbierali grę z Lewandowskim, a dzisiaj już nie każdemu to pasuje. Trudno byłoby obronić tezę, że Jerzy Brzęczek uporał się tymi demonami. Ba! On nie rozwiązał nawet tych bardziej podstawowych problemów tej drużyny. Takich jak np. organizacja gry.
Niesamowity był obrazek w chwilę po tym, gdy Kamil Grosicki zepsuł strzał, piłka przypadkiem trafiła do „Lewego” a ten skierował ją do bramki. Kapitan zdobył swojego trzeciego gola, ale euforii nie było. „Grosik” machnął ręką z rezygnacją, a Robert zamiast celebrować, miał bardzo dużo uwag do kolegów. Pewnie dlatego po meczu pomknął od razu do autokaru, bo nie chciał dolewać oliwy do ognia w rozmowach z dziennikarzami.
Irytacja Lewandowskiego jest w pełni zrozumiała. Kadra wiezie się na plecach „Lewego”, gra jest marna, a selekcjoner chyba nad tym wszystkim nie panuje, skoro do mediów ciągle wypływają informacje o wewnętrznych tarciach w reprezentacji.
Nie dziwię się, że liderzy tej drużyny nie wytrzymują. To są faceci po trzydziestce. Oni nie mają Bóg wie ile czasu, żeby coś wygrać jak nie na najbliższym turnieju, to na następnym. Sami czują, że grają dużo poniżej własnego potencjału i na boisku nie stanowią drużyny, a jedynie zbiorowisko indywidualności.

Nie chcę znowu jeździć po głowie Jerzego Brzęczka, bo to zaczyna przypominać kopanie leżącego, ale trudno nie mieć wrażenia, że to nie selekcjoner jest panem w szatni reprezentacji. Nie przesądzam, że problem kadry to wyłącznie osoba trenera, ale całkiem prawdopodobne, że Brzęczek, który był najwygodniejszym wyborem dla Bońka, nie jest w stanie z tej drużyny wykrzesać jej potencjału.
Kadra gra – poza meczem z Izraelem – w brzydkim stylu i z każdym rywalem się męczy. Jest krytykowana nawet po zwycięstwach. Nie widać, żadnego symptomu, że coś się nagle może zmienić. Oczywiście sam awans do Euro może być takim impulsem i coś piłkarzom – cytując Brzęczka – w głowach przeskoczy i zaczną grać. Na Euro pojedziemy z obecnym selekcjonerem, to oczywiste. Ale kibiców i piłkarzy martwi już to, co zagramy na samym turnieju.
W Rydze zobaczyliśmy nędzne widowisko. Kamil Glik mówił coś o dwudziestu minutach dobrej gry, ale ja się mogę dopatrzeć może kwadransa.  Dziw bierze, że jak łapiemy takich „kelnerów”, to nie potrafimy ich totalnie zdominować. Bo cóż to był za rywal? Najgorsza – poza San Marino – drużyna eliminacji Euro 2020.
Jeśli my z takim przeciwnikiem nie potrafimy rozwinąć skrzydeł, to co będzie na turnieju? Strach się bać… Groźni będą nawet europejscy średniacy.
Moim zdaniem to dobrze, że liderzy kadry nie słuchają głupich rad i nie rozwalają szafek w szatni. To nic nie da, do nikąd nie zaprowadzi. Dobrze, że Glik i Lewandowski chcą stawiać sprawę jasno. Kiedy rozmawiać o problemach reprezentacji, jak nie po zwycięstwach? Przecież te kłopoty istnieją naprawdę. Mamy się poklepywać po plecach i odpowiadać sobie dyrdymały, że jest dobrze?
To jest ostatni moment, żeby się otrząsnąć z tego dziwnego marazmu, tchnąć w tę drużynę trochę ducha, nadać jej charakter.
Reprezentacja Polski od dawna jedzie na hamulcu ręcznym. Trzeba znaleźć kogoś, kto go zwolni.

Inne artykuły o: Reprezentacja

  • meriva

    Kto zwolni hamulec ręczny?To chyba nie tym problem kto zwolni, czy co było przyczyną jego zaciągnięcia. Zresztą moim zdaniem,polska reprezentacja w chwili obecnej jest w tak zwanym punkcie krytycznym,w dołku. Nie pomoże tu ,, tchnięcie trochę ducha”- bo trzeba byłoby kogoś z siłami nadprzyrodzonymi, cudotwórcę, który spowodowałby zmartwychwstanie tego co teraz jest w zasadzie martwe.Te eliminacje się przeczołgamy po grze słabej, bez żadnej koncepcji, polotu. Taka odpieprzona chałtura pod wodzą kiepskiego majstra.Potrzebna jest świeża krew,tacy kolejni Szymańscy czy Bieliki. No bo Grosicki dalej już nie poleci,Zielińskiemu zwojów mózgowych nie przybędzie i nic nowego w swej grze nie wymyśli. Ponoć ferment jest siłą sprawczą. Nie zawsze- przy produkcji wyrobów alkoholowych na pewno. Tylko w piłce nie liczą się promile,ale to ile goli wbije się do bramki przeciwnika.To,że wcześniej Lewandowskiego, a teraz Glucka niektóre rzeczy mocno ich ,,zagrzały’- to i dobrze.Bo nic nie uwstecznia jak zastój.Czas płynie i możemy znaleźć się w głębokiej d..e

    • meriva

      No dałem ciała. Jaki Gluck- Kamil Glik. W Wikipedii znalazłem jednego Glucka- Christoph miał na imię i zasłynął jako reformator opery, Żył w XVIII wieku. Kamil mógł jako reformator wnieść coś do piłki nożnej- ale raczej nie wniósł

  • smutas

    Ma redaktor rację- reprezentacja gra słabo, a czasami nawet tragicznie.Brak jej entuzjazmu , a zawodnicy ograni w kadrze sprawiają wrażenie,że odwalają w niej pańszczyznę. Analogicznie do mojej Legii. Tam większość zawodników markuje grę. Vukovic szuka, no ale czasami jego poszukiwania i eksperymenty są śmieszne . W sobotnim sparingu zremisowanym 3:3 z Dinamem Mińsk zagrały nowe twarze: Niski, Konik, Rosołek.No nazwiska tych graczy są bardzo fajne, a Rosołek to nawet bramkę strzelił. Czekam teraz jak Niski Konik też strzeli. Jest wesoło.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli