Odpowiedź Brzęczka nie była ripostą w stylu Kwinto z „Vabanku”

Autor wpisu: 28 listopada 2018 09:12

Jerzy Brzęczek „odszczeknął” się Zbigniewowi Bońkowi w wywiadzie dla TVP Sport: – Nikt nie jest w stanie ingerować w moje decyzje personalne dotyczące zawodników – powiedział selekcjoner, ale zrobił to w taki sposób, że mało kto potraktował to poważnie. Być może dlatego, że po każdej ostrzejszej wypowiedzi, od razu ją łagodził, robił zastrzeżenia, uwagi. Jakby się tłumaczył z tego, że chce na głos powiedzieć, że jako selekcjoner ma prawo do autonomicznych decyzji. Niepotrzebnie, strategicznie to błąd selekcjonera.

Przecież po wypowiedzi Bońka wszyscy dziennikarze – bardzo zgodnie – bronili Brzęczka. Nawet ci, którzy mocno krytykują jego pierwsze pół roku pracy. Ba! Także ci, którzy na co dzień spijają słowa z ust prezesa PZPN. Tym razem powszechnie uznano, że wypowiedzi Bońka były grubym „przegięciem”. I na tej bazie Brzęczek mógł odbudować cześć nadwątlonego autorytetu. No ale ci, którzy spodziewali się „ryknięcia lwa” ze strony selekcjonera, musieli się mocno rozczarować. Brzęczek, gość programu „Gol Extra” zachowywał się niepewnie, jakby szedł po linie nad przepaścią. Wyglądało to mniej więcej tak.
Redaktor Jacek Kurowski z TVP Sport odczytał na głos selekcjonerowi słowa Bońka, które z pewnością Brzęczek słyszał ostatnio wiele razy i brzmią mu w uszach donośnie, niczym dzwon w kościele:
Powiedziałem Jurkowi: na pewne rzeczy, które mogłeś robić jesienią, wiosną, my jako właściciele drużyny, ci nie pozwolimy. Oczywiście ma pewną wolność selekcji. Nie może być jednak tak, że powołujemy do kadry tych, którzy w ogóle nie grają w piłkę. To profanacja reprezentacji– czytał Kurowski opinię prezesa PZPN, a selekcjoner przyjął to, początkowo, z uśmiechem. – Zaczynamy bardzo mocno – powiedział i od razu uśmiech zniknął mu z twarzy. – Na pewno mam pełną autonomię jeżeli chodzi o decyzyjność. Zarówno jeśli chodzi o sztab trenerski, jak i piłkarzy, a także wszystkich tych, którzy są z pierwszą drużyną. I na pewno nikt nie jest w stanie ingerować w moje decyzje personalne dotyczące zawodników – zastrzegł Brzęczek, ale dodał od razu: – Co nie oznacza, że z prezesem Bońkiem nie rozmawiamy. Wymieniamy uwagi, bo obaj chcemy mieć silną reprezentację. I oczywiście ten temat z niegrającymi piłkarzami ciągle wraca. To nie jest komfortowa dla nas sytuacja, dlatego rozmawiamy o tym z zawodnikami. Oni do końca roku nie mogą zmienić swojej sytuacji klubowej, ale liczę na to, że w styczniu podejmą decyzje korzystne dla nas, dla nich i dla reprezentacji.
– Ale padło słowo „profanacja”. Pan się zgadza z tym, że powołanie Kuby Błaszczykowskiego to profanacja – dopytywał Kurowski.
– Ja tak nie uważam. Nie chcę komentować tego co zostało powiedziane, w jaki sposób zostało powiedziane, bo przecież po meczu z Czechami poszła plotka, że pobili się Lewandowski z Krychowiakiem – próbował się wykpić Brzęczek, a na uwagę, że to nie jakieś tam plotki, tylko słowa prezesa PZPN powiedział: – Na pewno nikt nie będzie ingerował w moje decyzje personale. Z prezesem wielokrotnie rozmawialiśmy, mamy na niektóre tematy różne spojrzenia, a prezes Boniek mówił, że będzie rozmawiał, ż będzie mówił swoje sugestie, ale ja mam pełną autonomię jeśli chodzi o moje decyzje i tu się nic nie zmienia – tłumaczył. I szybko próbował dryfować w kierunku innych tematów, widać, że nie chciał być więcej konfrontowany ze słowami Bońka.
– Jesteśmy niezadowoleni z tego, że nie wygraliśmy na jesieni ani jednego meczu, ale jestem pewien, po zgrupowaniu w Gdańsku, że tam wytworzyła się drużyna, że stała się jednością – przekonywał Brzęczek oddalając się od konkretnych pytań.
Nam się wydaje, że za bardzo wierzy w znaczące konsekwencje faktu, że drużyna się na pewien czas zacięła w windzie, w muzeum, które odwiedzała kadra w Gdańsku. Wtedy winda się zacięła (według Brzęczka to dowód na to, że nie sprzyjały mu wszystkie okoliczności losowe), ale zbudowała się drużyna. Właśnie w tej windzie.
Tylko skoro tak, to dlaczego na boisku kadra nadal jest „zaciętą windą”. Po meczu w Guimaraes reprezentacja Brzęczka jest nadal bez zwycięstwa. I na jakiej podstawie polski kibic – który nie był w tej osławionej windzie – ma wierzyć, że w marcowych meczach eliminacyjnych, ta brzęczkowa winda ruszy górę?
Ale to tylko dygresja. Bo warto wrócić do tematu ostrej wypowiedzi Bońka i reakcji Brzęczka na te słowa. Boniek  w wywiadzie dla „Wyborczej” ewidentnie przywoływał selekcjonera do porządku. Chciał pokazać, że on jako prezes związku jest szefem i panuje nad sytuacją. A jeśli trzeba będzie do przywoła Brzęczka do porządku. Konsekwencje takiego zachowania prezesa opisaliśmy TUTAJ.
Brzęczek pozwalał sobie się nie zgadzać z prezesem nie tylko w kwestii wysyłania powołań dla piłkarzy. – Nie zgadzam się z tym, że zbyt mały jest w tej drużynie dopływ świeżej krwi. Wystarczy spojrzeć na ostatni mecz. Było wiele opinii, że nie ma Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika, że dostaniemy trzy, cztery do zera. A nie przegraliśmy. To pokazuje, że nie jesteśmy uzależnieni od jednego zawodnika – tłumaczył selekcjoner.

To jeszcze jeden cytacik z Bońka: I żeby nikt nie myślał, że mam cokolwiek przeciwko Błaszczykowskiemu. Lubię go i szanuję, więc muszę chronić i jego i drużynę. Jeśli Kuba nie będzie grał, nie ma prawa przyjeżdżać na reprezentację. Zasady muszą być – ogłosił mocno prezes PZPN.
– Jeżeli wiosną Błaszczykowski i Bednarek nie będą grali w klubach, to dostaną powołanie czy nie? – pytał Kurowski.
– Jeżeli w sztabie podejmiemy decyzję, że będą nam potrzebni, to będą powołani – stwierdził Brzęczek. Ale znów zrobił to tak („jeżeli w sztabie podejmiemy taką decyzję”), że nikt nie postawił by na to złamanego grosza.

Menedżer czy trener na jedno nie może sobie pozwolić, żeby mu mówili jak ma trenować, albo kogo powoływać.Leo Beenhakker powiedział kiedyś, gdy znalazł się w sytuacji podobnej do Brzęczka: – Nie nakładaj na mnie, żadnej dodatkowej, pierdo….  presji. Ja już dostałem w swoim życiu wystarczająco dużo presji.
Ale Holender gdy zostawał selekcjonerem reprezentacji Polski miał z sobą pracę w Realu Madryt, Ajaksie Amsterdam czy reprezentacji Holandii. Brzęczek ma doświadczenia presji z Wisły Płock, GKS-u Katowice, Lechii Gdańsk i Rakowa Częstochowa. I to jest ta różnica. Ogromna. Taka jak różnica miedzy pełną autonomią (jak mówi Brzęczek), a pewną autonomią (jak się wyraził Boniek) jest olbrzymia i znacząca. To nie była kwestia przejęzyczenia się prezesa. Powiedział to co miał na myśli. Brzeczek zareagował na to tak jak potrafił. Pewnie dlatego mało kto w mediach na jego słowa zareagował. Po wywiadzie Bońka w mediach była burza. Ripostę Brzęczka mało kto zauważył. Pewnie także dlatego, że tu najbardziej na miejscu byłoby powiedzieć: „po czynach ich poznacie”. Zobaczymy jakie Brzęczek podejmie decyzje przy marcowych powołaniach i wówczas zobaczymy, który z panów B jedynie blefował.

Inne artykuły o: PZPN | Reprezentacja

  • zgubek

    Oj tam , oj tam- nic wielkiego się nie stało. Prezes zwyczajnie dał do zrozumienia kto tu rządzi. Ale to taki teraz mamy klimat, To rządzi prezes , obojętnie czy jego siedziba mieści się na Bitwy Warszawskiej 1920, czy na Nowogrodzkiej, czy drużyną kieruje Jurek, czy Mateusz. Trudno wymagać od Jerzego Brzęczka riposty w stylu Vabanku II. No bo ekipa Brzęczka to nie ta co z Vabanku . Jerzy Brzęczek to nie Henryk Kwinto,a Mazurkiewicz(bój się Boga),Woźniak (Książe Paryża) czy Dyja,to ludzie, którym dużo brakuje do klasy i umiejętności Duńczyka, czy też Moksa i Nuty.Niech Pan redaktorze za dużo nie wymaga od tych ludzi. Nie ta półka.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli