Mentalność przeżarta piłkarską wynikozą

Autor wpisu: 1 grudnia 2022 16:41

O okolicznościach wyjścia reprezentacji Polski z grupy na mundialu 2022, nie będziemy po latach opowiadać wnukom przy kominku. Gdy o to zapytają spróbujemy zmienić temat, albo wyjdziemy do kuchni napić się herbaty. To nie jest awans osiągnięty w euforii całego narodu, to jest awans zdobyty z krępującym poczuciem zażenowania. Z Argentyną graliśmy piach, to był bardzo zły mecz.

Pod powiekami na zawsze zostanie przygnębiający obrazek reprezentantów Polski, którzy dramatycznie bronią… porażki 0:2, nie przekraczając połowy boiska. W budowaniu akcji byli porażająco bierni. Widać było bezradność i czekanie na to, co przyniesie los.
Jak to dobrze, że Argentyna nie potrzebowała do awansu trzeciej bramki, prawda?
Ten awans ma twarz Czesława Michniewicza i zostanie nazwany imieniem tego trenera. Jest dokładnie taki jak on. A on ma – w mojej ocenie – mocno przesunięte poczucie wstydu. Nie liczy się nic poza wynikozą. Zrobić awans za wszelką cenę. Po trupach. A jeśli kibice narzekają na styl, to Michniewicz pyta z niekłamaną satysfakcją: a jaki był wynik? Trochę jak ten facet w filmie „Miś”: „Nie mam pańskiego palta i co mi pan zrobisz?”.

Ostatecznie awans wygraliśmy lepszym od Meksyku stosunkiem bramek, ale przecież gol dla Arabii Saudyjskiej padł w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Więc Michniewicz tak naprawdę grał na – o zgrozo – mniejszą od Meksyku liczbę kartek…
Cały świat ogląda mundial, bo to jest przecież święto futbolu, wielka piłkarska uczta. My na ten bal pakujemy się w gumofilcach, pikowanej kufajce i wieśniackim berecie. I są tacy, którzy próbują nam wmówić, żebyśmy się z tym dobrze czuli i żebyśmy się tym zachwycali. No przepraszam, nie tańczę.
Udało nam się zgrabnie wpisać w złośliwy stereotyp Polaka-kombinatora, który – zamiast grać – kombinuje. Bo inaczej nie potrafi.
Jesteśmy jedyną drużyną na mundialu, która nie gra pod swojego najlepszego zawodnika – Roberta Lewandowskiego. Michniewicz wmówił naszym piłkarzom, że nie umieją grać w piłkę, że nadają się tylko do przeszkadzania. A oni w to uwierzyli. Wojciech Szczęsny zaniósł nas na własnych plecach do 1/8 finału. I tyle było z futbolu.
Trochę mnie dziwi, że Robert Lewandowski nie wstydzi się takiej gry reprezentacji Polski. Bo przecież mecz z Argentyną oglądał cały świat. Oglądał też jego – Roberta, jak biega w środku pola z nogami spętanymi chorą taktyką.
Jak się czuje „Lewy”, gdy na koniec meczu podchodzi do Messiego? Rozmawia z nim jak równy z równym? Czy może mówi mu na ucho: „no wiesz… ten nasz trener…taktyka…ten, tego… ten…”. A Messi patrzy na niego jak na kosmitę i pyta: „Powiedz mi Robert… Ty w ten sposób zamierzasz zdobyć upragnioną Złotą Piłkę?”. Zapada krępujące milczenie.

Michniewicz ma na tym mundialu trochę niezaprzeczalnych osiągnięć. Wymyślił np. nową pozycję w futbolu – defensywny napastnik. Bo przecież na takiej pozycji grał z Argentyną Karol Świderski, prawda? Tylko po co to robił akurat Świderski? Mógł przecież każdy inny.
Zresztą poza bramkarzem, wszystko jedno kto u nas gra w polu i gdzie gra. Przed laty Jan Tomaszewski mówił złośliwie o naszej reprezentacji: „Jurek Dudek i 10 koszulek”. Przypomina to państwu coś?Michniewicz ma jeszcze tę zasługę na mundialu, że mając tak dobrych piłkarzy jak Lewandowski czy Zieliński, udało mu się ich zredukować do roli zwykłych przeszkadzaczy i walczaków. Duże osiągnięcie, nie ma co.
Świat przyjeżdża na mundial, żeby się bawić w futbol. Ale nie my. Piłka nożna jest kochana na całym świecie jako najwspanialsza dyscyplina sportu. Jest kochana, nie dlatego, że ktoś z kimś wygrał (albo przegrał, ale miał lepszy bilans bramek). Tylko dlatego jak grał. Pamiętacie np. Duńczyków z Euro’92? Mieli swój styl, kibice kochali ten „Duński dynamit”. A my co jesteśmy teraz w Katarze? Kapiszon? Ciężko się w tym zakochać.
I tu tak naprawdę nie chodzi o sam dobór taktyki. Ona może być nawet defensywna. Można się przecież bronić i grać z kontry, mamy w tym wieloletnią tradycję i spore osiągnięcia. Ale my nie gramy na kontrę. My w ogóle nie gramy w piłkę.
Pewnie każdy z nas spotkał się taką sytuacją na wakacjach w obcym kraju: jesteście z Polski? Lewandowski! Brawo!” i kciuk zagranicznych rozmówców szedł w górę. Jak myślcie: czemu? Czy z powodu wyników Roberta? Czy może stylu gry i skuteczności, którymi zachwycał?
A o co będą nas pytać na wakacjach po mundialu? O napoleoński geniusz naszego trenera? Będą nas chwalić za świetną znajomość regulaminu Fair Play? A my im będziemy opowiadać, że tuż po mundialu minister Czarnek wprowadził polskich w szkołach obowiązek znajomości najmniejszych detali z tego regulaminu. Dzieciaki muszą mieć wyryte na blachę ile punktów karnych jest za żółtą, a ile za czerwoną kartkę. Muszą to wiedzieć. To nasz Narodowy Model Gry. Od teraz już każdy awans na mundialach i w mistrzostwach Europy będziemy robić w ten michniewiczowski sposób.

Gra w piłkę jest tu okolicznością jedynie obciążającą i do niczego nam się nie przyda.

Brawo nasi!

Inne artykuły o: Reprezentacja

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli