Kamil Glik w Monaco już rozpalił fanów. Idziemy na mistrza!

Autor wpisu: 5 lipca 2016 12:05

Kamil Glik rozpalił umysły fanów AS Monaco. Nielicznych, bo nielicznych – to fakt, bo średnia frekwencja na Stade Louis II to niespełna 8 tysięcy. Ale wiara ponoć góry przenosi. A fani Monaco wierzą, że Glik doda drużynie na tyle wartości, że ta powalczy o mistrzostwo. Z samym PSG!

Znamy wartość Glika. Trudno dziś, by jakikolwiek inny polski stoper mógł być ostoją reprezentacji. Glik w Torino osiągnął status lidera i piłkarza pożądanego przez większych niż przeciętny zespół dołującej Serie A. A wychowanek WSP Wodzisław trafił doń z Palermo za nędzne 2,35 miliona euro (wcześniej Piast Gliwice zarobił na nim okrągły milion – to było sześć lat temu). Dziś Torino oddaje swojego kapitana za 11 milionów euro (choć „L”Equipe” podaje kwotę niższą – 8 milionów), czyli z grubsza – z pięciokrotnym przebiciem, a przecież Glik trochę „po drodze” temu Torino dał.
Dał też polskim kibicom, bo z całą pewnością dziś reprezentacja Polski bez Glika nie była tam, gdzie jest. Może nawet nie byłaby w ćwierćfinale EURO.

Euforia w małym księstwie
Miło zauważyć, że na wieść o transferze Glika fani AS Monaco wpadli w euforię! W mediach społecznościowych pojawiły się wpisy świadczące o tym, że są przekonani, iż Monaco z Glikiem może nawet walczyć o mistrzostwo. Z wielkim PSG mającym Grzegorza Krychowiaka i z nieco mniejszym, ale też wielkim Olympique Lyon z Maciejem Rybusem. To też znak czasów, gdy naprawdę piłkarze reprezentacji Polski przestali być w Europie anonimowi.
Jeden z fanów pokusił się o wytypowanie jedenastki marzeń na nowy sezon Monaco: Subasić – Sidibe, Raggi, Glik, Mendy – Silva, Veloso, Bakayoko, Lemar – Falcao, Germain.
I, pomijając Sidibe – piłkarza Lille, o którego stara się także Southampton, mniej więcej tak to faktycznie może wyglądać, przynajmniej jeśli chodzi o ustawienie środka gry defensywnej. Trener Monaco 42-letni Portugalczyk Leonardo Jardim znany jest z obsesyjnego dbania o taktyczne podporządkowanie piłkarzy potrzebom drużyny. Być może właśnie dlatego Glik wydał mu się kandydatem idealnym na środek obrony, z którą to linią Monaco miał sporo kłopotów w poprzednim sezonie. Glik ma za sobą świetną szkołę taktyczną Serie A, no i oczywiście idealnie funkcjonuje w rygorystycznych schematach gry Adama Nawałki.

Defensywa – to był kłopot Jardima
Jardim w poprzednim sezonie z defensywy nie mógł być zadowolony i nie był. Mimo że w bramce stał reprezentant Chorwacji Danijel Subasić, Monaco straciło aż 50 goli (w 38 meczach), co dało drużynie walczącej o udział w Lidze Mistrzów dopiero 11. miejsce w zestawieniu traconych goli. Katastrofą skończył się mecz z Olympique Lyon, mecz o tytuł wicemistrza Ligue 1 i bezpośredni udział w LM – który ASM przegrało spektakularnie… 1:6. W meczu tym na środku obrony zagrali 38-letni Portugalczyk Ricardo Carvalho i Brazylijczyk Wallace. Wallace’a w Monaco już nie ma, bo skończyło się jego wypożyczenie z Bragi, a Monaco piłkarza nie zatrzymywało. Carvalho zapewne zaś, jeśli zostanie, prawdopodobnie w nowym sezonie powędruje na ławkę – przynajmniej tak na dziś się spekuluje.
Faktem jest, że Jardim w poprzednich rozgrywkach mocno rotował zestawieniem obrony. 32-letni Włoch Andrea Raggi – dziś główny kandydat na partnera Glika w środku (nie bez znaczenia brak problemów z komunikacją obu piłkarzy), często lądował na lewej stronie. Na bokach często grywali także Brazylijczycy Fabinho i Jamerson (ten drugi to także ewentualny wariant na środek) i Nigeryjczyk Elderson. Jardim w pewnym momencie próbował także wariantu gry na trzech środkowych (Raggi, Jamerson, Carvalho).
Linia obrony tak bardzo uwierała Portugalczyka, że teraz – mimo całkiem sporego wyboru – ściągnął do niej już dwóch piłkarzy: obok Glika także młodzieżowego reprezentanta Francji Benjamina Mendy’ego z Olympique Marsylia za 13 milionów euro. Mendy zdecydowanie zajmie lewą stronę obrony. Do tego dochodzi jeszcze 30-letni defensywny pomocnik Miguel Veloso, który do Monaco trafia po wygaśnięciu umowy z Dynamem Kijów.

Monaco poza podium – to byłaby tragedia
Jak jednak to Monaco ostatecznie będzie wyglądać – na to jeszcze chwilę trzeba poczekać. Wszak okienko transferowe dopiero się otworzyło, a otwarte pozostanie do końca sierpnia. Wiele się zdarzyć jeszcze może.
O co Glik z Monaco będą grali? Na pewno po pierwsze już w sierpniu o kwalifikację do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a w Ligue 1, która zacznie rozgrywki 13 sierpnia, o pierwszą trójkę. Wypadnięcie drużyny z podium z pewnością będzie uznane w małym księstwie za sportową porażkę. Klub w deklaracjach chciałby oczywiście, podobnie jak Olympique Lyon, nawiązać walkę z Paris St-Germain, ale w praktyce będzie to piekielnie trudne. Czasy, gdy rosyjski właściciel Monaco Dmitrij Rybołowlew (według „Forbesa” pod koniec pierwszej setki najbogatszych ludzi świata) wykazywał oznaki szaleństwa na rynkach transferowych (m.in. James Rodriguez kupiony za 45 milionów euro, Falcao za 43 miliony, Joao Moutinho – 25 mln, Kondogbia – 20 milionów), są przeszłością.
Teraz Monaco, owszem nie waha się przeznaczyć i większych kwot na zakup piłkarzy, ale jednak uważnie dba o bilansowanie się budżetu i jego szefowie nie oponują specjalnie, gdy za swoich piłkarzy dostają konkretne oferty – korzystając z okazji do korzystnych transakcji. Trzeba przyznać, że mimo wspomnianego momentu szaleństwa, w erze Rybołowlewa klub o wiele więcej na transferach zarobił niż w nie zainwestował. James przecież ostatecznie powędrował do Realu za 75 milionów euro, Anthony Martial do Manchesteru United za 50 milionów (zarobek na czysto za wychowanka Lyonu – 45 mln!), Kondogbia do Interu za 31 milionów, Kurzawa (wychowanek Monaco) do PSG za 25 milionów, Yannick Carrasco do Atletico za ponad 17 milionów, by wymienić tylko niektórych.
Warto jeszcze zauważyć, że Glik w Monaco powinien o tyle łatwiej się odnaleźć, iż – mimo iż w księstwie urzędowym językiem jest francuski, włoski pozostaje w powszechnym użyciu. Reprezentant Polski nie będzie miał więc praktycznie od początku żadnej bariery językowej.

Inne artykuły o: Polecane | Reprezentacja | Zagranica

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli