Kaczmarek: Nawałka poległ na tym samym, co Beenhakker
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 17 lipca 2018 14:12
Adam Nawałka wolał jeszcze raz postawić na tych samych ludzi, ale oni byli bez formy. A jak jest pasja i obsesja, to się w końcu rodzi u trenera… depresja – mówi Bogusław Kaczmarek podsumowując występ reprezentacji Polski na właśnie zakończonym mundialu w Rosji. Były trener wielu klubów ligowych odwołuje się do swojej pracy z reprezentacją w sztabie Leo Beenhakkera.
FUTBOLFEJS.PL: Zna pan dobrze Adama Nawałkę, razem pracowaliście w sztabie Leo Beenhakkera. On jest człowiekiem bardzo ostrożnym, można zażartować, że jak nie zna głębokości wody, to nawet do kałuży nie wejdzie. A tymczasem w pierwszym meczu turnieju, z Senegalem, bardzo zaryzykował wystawiając niesamowicie ofensywny skład. Takie ryzykanctwo jest do niego niepodobne. Co się stało?
BOGUSŁAW KACZMAREK: Może mu ktoś ten skład podszepnął… Jakiś szaman… Bo w meczu z Senegalem należało zacząć od zneutralizowania szamana i to nam się nie udało (śmiech). A poważnie mówiąc, Adam sam się przyznał do błędu w wyborze składu na to spotkanie, ale problem był szerszy, nie chodziło tylko o wystawienie Cionka. Nawałka poległ na tym samym problemie, co sztab Leo Beenhakkera, w którym pracowałem. Dziesięć lat temu, na Euro 2008, też pojechaliśmy na sam turniej z inną drużyną niż mieliśmy w eliminacjach. Wypadło nam sześciu kluczowych graczy, inni byli po kontuzjach albo szukali formy. Na przykład Jacek Bąk w Katarze. Jacek Krzynówek był zajechany w klubie, a Ebi Smolarek w Santander grał „ogony”. I ten zespół już nie miał na turnieju w Austrii tego samego potencjału, co w eliminacjach. U Nawałki na mundialu było identycznie. Można brać pod lupę każdego piłkarza po kolei i szybko się przekonamy, że żaden z nich nie był w tej formie, co w eliminacjach. Chłopaki przyjechali po kontuzjach, z małą liczbą minut rozegranych w klubach, to co ten Adam mógł z tym zrobić? Niewiele. Ładnie z jego strony, że wziął całą winę za nieudany mundial na siebie, ale chyba nie pojechał do Rosji sam, prawda? Liczyłem, że odezwą się współpracownicy, no i przede wszystkim piłkarze. Ale cicho jakoś…
Skoro nie byli w formie ci, na których stawiał w eliminacjach, to może trzeba było wziąć innych? Może nie trzeba było się upierać przy słabym w tym momencie Grzegorzu Krychowiaku, a zabrać Tarasa Romanczuka. Dla przyszłości reprezentacji Polski byłoby lepiej gdyby na mundial pojechali Sebastian Szymański, Szymon Żurkowski czy Przemysław Frankowski. Tymczasem pojechał Sławomir Peszko…
Zgadzam się z panem co do Żurkowskiego w zupełności. On powinien jechać na mundial. Podobnie jak Frankowski, bo też ma potencjał. Co do Romanczuka mam wątpliwości, a Szymański musi jeszcze w lidze okrzepnąć, nabrać masy mięśniowej. Adam wolał jeszcze raz postawić na tych samych ludzi, ale oni byli bez formy. A jak jest pasja i obsesja, to się w końcu rodzi u trenera… depresja. Natomiast co do zastępstwa dla Krychowiaka, to ja miałbym inny pomysł niż Romanczuk. Postawiłbym na Pawła Dawidowicza, który grywał na tej pozycji, także w Palermo. Jestem przekonany, że on by sobie jako defensywny pomocnik w reprezentacji poradził. Natomiast jeszcze słowo na temat Sławka Peszki. Dajmy mu żyć. On nie miał wielkiego wpływu na nasz awans do mundialu, ale nie miał już zupełnie wpływu na to, że na turnieju reprezentacja zagrała tak źle. Zawiódł trzon drużyny, a nie Peszko.
Wspomniał pan współpracowników selekcjonera, a wiele osób wskazuje, że właśnie w sztabie zabrakło kogoś, kto by Nawałkę w odpowiednim momencie chwycił za rękę i ustrzegł od niektórych błędów personalnych.
Nie wiem jak to wyglądało na mundialu w Rosji, ale pamiętam jak to funkcjonowało w sztabie Leo Beenhakkera. Myśmy, razem z Darkiem Dziekanowskim, nie raz toczyli z Leo ciężkie boje, kłóciliśmy się o zawodników, o konkretne powołania. To na pewno nie było kółko wzajemnej adoracji. Tak rozumiem rolę asystentów. Oni nie mogą być jedynie potakiwaczami, którzy ulegają w stu procentach autorytetowi selekcjonera. U nas w ogóle w futbolu brakuje dyskusji, takiego mądrego spierania się o piłkę.
Co ma pan na myśli?
Choćby piłkę młodzieżową. Ostatnio u nas się oficjalnie się głosi, że mamy świetny system szkolenia młodzieży, a to nie jest prawda.
Jak to? Przecież PZPN się chwali, że ma AMO, LAMO, MAMO, Turniej Tymbarka itd.
I to są cenne inicjatywy. Ale chodzi o ludzi, którzy te pomysły mają wprowadzać w życie. I to nie na szczycie piramidy w PZPN-ie, ale w terenie, na dole tej piramidy. Jak to trafi na trenera za 400 czy 600 złotych albo panią wuefistkę w dżinsach, to kto temu dzieciakowi ma pokazać jak prawidłowo kopnąć piłkę? O to się mogą rozbić najlepsze pomysły i najlepsze systemy. Trzeba zadbać o ludzi, którzy mają uczyć naszą młodzież futbolu. To powinni być byli piłkarze, po kursach trenerskich, ale oni pracując z młodzieżą muszą mieć komfort, że utrzymają z tego rodziny. O tę jakość trenerską u podstaw piramidy warto zadbać, bo w innym przypadku będziemy mieli selekcję negatywną, czyli nasze dzieciaki będą uczyły się od trenerów najtańszych, czyli najgorszych. A przecież nie o to chodzi.
Wracając do mundialu. Po turnieju zaczęły wychodzić na jaw podziały w drużynie, okazało się także, że znów nie było najlepiej z dyscypliną. Jak pan odnosi się do problemu tak zwanych „trzech piwek” na zgrupowaniu?
Do wszystkiego trzeba mieć zdrowe podejście. Ale naprawdę zdrowe. Nie można przesadzać. Można zrobić pewne odstępstwa od dyscypliny, ale nikt nie ma prawa się upijać. I to reprezentanci muszą wiedzieć.
Nowym selekcjonerem został Jerzy Brzęczek, jak pan ocenia ten ruch Zbigniewa Bońka?
Jako bardzo odważny. Byłem zdziwiony, tak jak 38 milionów Polaków. Bo Jurek ma duże doświadczenie jako piłkarz, ale jako trener, to sukcesy ma dopiero przed sobą. Bo chyba za sukces nie można uznać 5. miejsca w lidze, która jest sklasyfikowana na 23. pozycji w Europie, prawda? Oby intuicja nie zawiodła Zbyszka Bońka. Ale na pewno nie powinno się porównywać tej nominacji do nominacji Adama Nawałki, to nie są podobne sytuacje. Adam, gdy obejmował kadrę, miał większe doświadczenie i za sobą pracę z reprezentacją w sztabie Leo Beenhakkera oraz wyjazd na dużą imprezę, czyli Euro 2008. Wiele z tej współpracy z Holendrem wyciągnął, wiele zyskał. Warto o tym pamiętać porównując Jurka Brzęczka z Adamem. Ale nowemu selekcjonerowi oczywiście życzę jak najlepiej, będę trzymał za niego kciuki.
Rozmawiał Dariusz Tuzimek
Inne artykuły o: Mistrzostwa Świata 2018 | Reprezentacja
-
ursynów