GROSICKI: Za miesiąc przyklepiemy ten awans!

Autor wpisu: 5 września 2017 14:45

Po meczu z Kazachstanem do dziennikarzy wyszedł jako pierwszy Kamil Grosicki. Co chwila zatrzymywał się przy kolejnych kamerach i mikrofonach. W końcu przy następnej grupce dziennikarzy powiedział: „Dobra, nawet nie zadawajcie pytań, sam będę mówił”. Widać było, że jest ucieszony ze zwycięstwa i z tego, że drużynie udało się wybudzić z duńskiego koszmaru.

Widać było w meczu z Kazachstanem, że bardzo wam zależało na zwycięstwie. Tym razem walczyliście z takim zaangażowaniem, że chyba – cytując Roberta Lewandowskiego – tyłki macie czerwone od wślizgów? Czyli jest tak, jak tego oczekuje kapitan.
KAMIL GROSICKI: Ważne dla nas było, żeby spotkanie z Kazachstanem dobrze zacząć i to się nam udało. Nie chcieliśmy by powtórzyła się sytuacja z Kopenhagi, gdzie słabo weszliśmy w mecz. Tym razem dość szybko strzeliliśmy bramkę i w pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg wypadków. Po przerwie było trochę nerwówki, ale – po naszych golach – wszystko skończyło się dobrze. My mieliśmy więcej sytuacji i to my zasłużenie wygraliśmy 3:0. Bramki wpadały, bo było zaangażowanie. A to jest zawsze podstawa, bez tego nie da się wygrywać.

Który moment był przełomowy?
Gol Kamila Glika na 2:0. Wtedy złapaliśmy trochę luzu, bo jak się ma tę bramkę zapasu, gra się dużo swobodniej. A potem już w roli głównej wystąpił Robert Lewandowski, który sam sobie wywalczył karnego i sam go wykorzystał.

Czy ty z boiska widziałeś, że piłka wpadła do bramki po uderzeniu z wolnego Roberta? Sędzia gola nie uznał.
Tak, było to widać także z murawy. No gruby błąd sędziego, na szczęście bez wpływu na losy spotkania. Tylko Robert może być zły, bo arbiter zabrał mu bramkę.

Czy zwycięstwo z Kazachstanem dało wam komfort przed tymi ostatnimi meczami w grupie?
Tak, bo układ w tabeli jest jasny: nadal wszystko zależy od nas. Awans jest w naszych rękach i nie musimy się oglądać na inne drużyny. Patrzę na te dwa ostatnie mecze z optymizmem.

Mecz z Kazachstanem wcale nie był dla nas łatwy, zgodzisz się z tą opinią?
Absolutnie tak. To bardzo wyrównana grupa. Kibice może trochę nie doceniają reprezentacji Kazachstanu, ale to nie jest ta sama półka co – przy całym szacunku dla tych drużyn – San Marino czy Gibraltar. Kazachowie są wymagającym rywalem. Zostawiają serce na boisku. Walczą, drapią, kopią i nie odpuszczają na boisku ani na krok. A poza tym mają zawodników dobrze wyszkolonych technicznie i potrafią stworzyć trochę zagrożenia pod bramką rywala. Równie ciężko będzie na wyjeździe w Armenii, bo to też wymagający przeciwnik. Ale jestem pewien, że za miesiąc „przyklepiemy” ten awans. Po meczu z Kazachami trener mówił nam w szatni, że jest z nas zadowolony i że wracamy na właściwe tory. Pewnie mecz z Kazachstanem nie był perfekcyjny w naszym wykonaniu, ale w tym przypadku liczą się trzy punkty. To był nasz główny cel.

W kilku akcjach zabrakło wam dokładności przy ostatnim podaniu. Z czego to się bierze?
Najważniejsze jest, że w ogóle stwarzamy sytuacje. Przecież w piłce już tak jest, że część podań od pomocników nie dociera do napastników. To normalne. Jeśli na siedem prób piłka dwa razy dojdzie do atakującego i będzie z tego stuprocentowa sytuacja to będę bardzo zadowolony. A jeśli na 10 prób dryblingu wygram tylko dwie, to też będę zadowolony. Po prostu trzeba próbować, bo z tego biorą się gole.

Główni rywale do awansu ani trochę nam nie odpuszczają. Czarnogórcy wygrali z Rumunią, a Duńczycy z Armenią na wyjeździe. Łatwo nie będzie.
Na szczęście awans zależy od nas. Wiadomo, że nikt nam go za darmo nie podaruje i choć wiemy, że rywale też się mogą potknąć, to wcale na to nie liczymy. My musimy zdobyć minimum 4 punkty, choć powalczymy oczywiście o pełną pulę.

Masz poczucie, że demony z Kopenhagi przeszły już do historii?
Tak, to już przeszłość. Zostawiamy to za sobą i patrzymy przed siebie na to, co mamy do zrobienia. Zapominamy o meczu z Danią, ale tylko w tym sensie, że chcemy wyrzucić go z głowy. Natomiast na pewno zostaje to dla nas dobrą lekcją.

Wygraliście 3:0, ty się sporo naszarpałeś, zrobiłeś mnóstwo rajdów, ale – koniec końców – przy nazwisku Grosicki brakuje gola czy asysty…
No tak. Wiadomo, że chciałbym, żeby te bramki i ostatnie podania były, bo skrzydłowego najlepiej bronią liczby. Albo je ma, albo nie ma. Najważniejszy jest oczywiście zespół, ale w dalszej kolejności są także cele indywidualne. Tych nie zrealizowałem. Ale jeśli ten zespół będzie wygrywał, to fakt czy zapunktowałem czy nie, będzie bez znaczenia. Cieszę się, że do składu wrócił Arek Milik, bo dzięki temu mamy więcej opcji w ofensywie. Jest komu dograć, dla skrzydłowego to duży komfort jeśli ma w polu karnym dwóch napastników. Świetnie wszedł do drużyny także Maciek Makuszewski, obronę wzmocnił Rybus, zadebiutował Bednarek – będziemy na te ostatnie mecze grupie jeszcze silniejsi. A potrzebowaliśmy tej nowej jakości w drużynie.

Rozmawiał i notował Dariusz Tuzimek

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli