To było piękne oblicze reprezentacji o dwóch twarzach
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 10 czerwca 2019 23:53
Chciałoby się powiedzieć: prawda, że można? Można. Od dawna to wiedzieliśmy, że obecna kadra ma dziesięć razy większy potencjał , niż to, co pokazuje na boisku, ale dowodów na to brakowało. Łatwe 4:0 z Izraelem raz jeszcze potwierdza, że mamy prawo od tej grupy piłkarzy wymagać, by nie schodzili poniżej pewnego poziomu. A selekcjoner i jego sztab musi sobie odpowiedzieć na pytanie: jak to możliwe, że gramy w poniedziałek tak dobry mecz, po kompletnie beznadziejnym spotkaniu w piątek? I to tymi samymi ludźmi.
Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest naprawdę ważna. Bo czy dzisiaj ktokolwiek może mieć pewność jak reprezentacja Polski zagrałaby za kilka dni? W stylu ze Stadionu Narodowego, czy w stylu jaki widzieliśmy w Skopje? Reprezentacji Polski potrzebna jest równowaga i stabilizacja. I nie schodzenie na poziom wstydu.
Za mecz w Warszawie z Izraelem brawa. Świetna gra w ofensywie, doskonała praca w defensywie.
Jak w piątek niemal wszyscy zagrali źle, tak teraz niemal wszyscy wypadli dobrze. Od Łukasza Fabiańskiego po Roberta Lewandowskiego, którego nie musimy chwalić jedynie za samą walkę w środku pola, ale także za konkrety. Za gola z karnego, za pół asysty do Piątka, za to, że skutecznie gra jako rozgrywający i w pewnym sensie swoje osiągnięcia indywidualne poświęcił drużynie. Bo na rozgraniu jest niezbędny ktoś o jakości „Lewego”, który w pomeczowym wywiadzie bąknął, że: „byłoby łatwiej, gdyby „Krycha” to robił”. No ale wiemy, że Krychowiak jednak uszyty jest z innego materiału i tak jak „Lewy” rozgrywał nie będzie nigdy. Choć i Krychowiaka za poniedziałkowy mecz trzeba pochwalić.
Jaką zobaczyliśmy kadrę na Narodowym? Dużo chęci do walki, współpraca pomiędzy zawodnikami, jakość piłkarska! I o to chodzi, żebyśmy w grupie, w której ten cienki Izrael jest wiceliderem, rozstawiali rywali po kątach i to w bajecznym stylu.
To było piękne oblicze reprezentacji o dwóch twarzach. Mogła się podobać mądra gra naszej drużyny. Naprawdę zespołowa, gdzie jeden pomaga drugiemu. Jest gol niezawodnego „Pio”, ale jest i kolejna bramka Roberta Lewandowskiego. Wchodzi z ławki Damian Kądzior (ten chłopak zasługuje na więcej minut w kadrze) zdobywa gola, wchodzi z rezerwy Arkadiusz Milik daje asystę. Ma ją także Piotr Zieliński, co też jest ważne. A nawet Tomasz Kędziora, który miał dużą szansę spóźnić podanie do Piątka przy pierwszym golu i napastnik Milanu byłby na spalonym. Nic takiego się nie stało. Tego dnia nawet Kędziora wyglądał dobrze.
Czy więc krytyka pod adresem reprezentacji i selekcjonera była niesprawiedliwa, niezasłużona? Nie, nic podobnego. Zimny, a w zasadzie lodowaty prysznic bardzo się kadrze przydał.
Bądźmy szczerzy. Mamy zbyt dobry zespół, żeby się męczyć się z rywalami pokroju Łotwy czy jakiejś tam Macedonii Północnej.
W Warszawie okazało się, że nawet w tym gorącym czerwcu, po męczącym sezonie w klubach, reprezentanci Polski mogą grać futbol śmiały, odważny, ofensywny. Taki, za który należą się brawa! Czyli, że Zbigniew Boniek opowiadał banialuki, o tym że w czerwcu to już tak grać nie można. Można, oczywiście że można. Nawet trzeba, bo przecież umiejętności w tej drużynie są. I przestańmy mierzyć Biało-czerwonych klasą grupowych, egzotycznych i słabiutkich jednak rywali.
Pochwał dla naszej drużyny nie umniejsza także fakt, że dwa gole Polakom zafundował bramkarz Izraela. Właśnie tego oczekujemy od naszej reprezentacji – jak złapiesz „frajera” to go duś.
Jerzy Brzęczek stoi przed dużym wyzwaniem. Zupełnie innym niż poprzedni selekcjonerzy, którzy trafili na czas biedy w polskim futbolu. Brzęczek ma kłopot bogactwa i z nim musi sobie radzić, a na razie idzie mu średnio.
„Jazda”, jaką jemu i prezesowi PZPN urządzili kibice, za to, że selekcjoner nie korzysta w odpowiedni sposób z ofensywnego potencjału drużyny, nie mogła pozostać bez odpowiedzi. Czy naprawdę reprezentację i sztab trzeba dodatkowo motywować krytyką? A może warto zadbać o odpowiednią koncentrację i motywację zawodników przed meczem?
Krzysztof Piątek, gdy strzelił bramkę nie robił serduszek z obu dłoni jak Damian Kądzior po swoim golu. „Pio” spojrzał groźnie gdzieś w kierunku polskiej ławki rezerwowych. Jakby chciał powiedzieć Brzęczkowi: „Chłopie! Cały świat zna moją klasę, tylko ty się zastanawiasz czy warto mnie wystawić? O co tu chodzi?”. Tak odczytałem mowę ciała naszego przeskutecznego napastnika.
Postawię tezę, że niesamowicie ważne dla poniedziałkowego sukcesu było to, że kadra została tak powszechnie skrytykowana za mecz w Skopje i że sama czuła, że taka gra – mimo zdobytych trzech punktów, to jednak wstyd. Tak, należały się kibicom przeprosimy za kiepski styl w Macedonii Północnej.
Przeprosiny zostały przyjęte. Budujmy zespół na finały Euro 2020. Stawiajmy tej drużynie wyzwania na miarę jej potencjału. To będzie wobec tych piłkarzy i ich trenera uczciwe.
Inne artykuły o: Reprezentacja
-
ursynów