Woźniak w reprezentacji. Naprawdę Brzęczkowi to potrzebne?
Autor wpisu: Anna Suska 14 lipca 2018 20:12
Andrzej Woźniak ma być trenerem bramkarzy w sztabie nowego selekcjonera Jerzego Brzęczka. Ten sam, który 14 lat temu „działał wspólnie i w porozumieniu z Andrzejem B. i innymi osobami […] w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, zapewnienia w sezonie 2003/2004 awansu do II ligi piłkarskiej klubowi Kolporter Korona Kielce”.
– Żal opuszczać Widzew, ale reprezentacja to zaszczyt dla każdego – przyznał Woźniak, który na razie jest jeszcze trenerem bramkarzy II-ligowego Widzewa Łódź, potwierdzając tym samym, że dostał propozycję od Brzęczka.
Tak, praca w reprezentacji to zaszczyt, którego nie wszyscy powinni dostąpić – jak w przypadku Woźniaka.
Nikt nie podważa jego doświadczenia i tego, że jest fachowcem w swojej robocie. Trudno też nie zgodzić się, że każdy zasługuje na drugą szansę, a za swoje grzechy korupcyjne Woźniak już odpokutował. (Jeśli ktoś nie wie bądź nie pamięta, listę jego zarzutów przypomina Dominik Panek, twórca bloga „Piłkarska Mafia” – uwaga, lista jest bardzo długa, przygotujcie się na pokaźną lekturę TUTAJ.) Kilka lat temu Woźniak wrócił do pracy w piłce (Widzew, Dolcan, Lechia i znowu Widzew) i też specjalnie nikomu to nie przeszkadzało – właśnie w kontekście drugiej szansy. Tylko że cały czas chodziło o piłkę klubową, w której dzisiaj funkcjonują byli piłkarze czy trenerzy uwikłani w korupcję. Taki jest zresztą cel resocjalizacji, a tak przecież można potraktować okres odbywania kary przez piłkarskich oszustów – że zagubiona/zepsuta jednostka może po jakimś czasie wrócić do normalnego funkcjonowania w swojej zbiorowości.
Ale są pewne granice, umowne oczywiście. Granice uczciwości i takiej zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. W piłce taką granicą jest reprezentacja.
Po prostu nie powinien z orzełkiem na piersi pracować ten, kto kiedyś parał się kupowaniem/sprzedawaniem meczów. Dla każdego sportowca reprezentowanie kraju to największy honor, takie spełnienie marzeń z dzieciństwa. Andrzej Woźniak, który 20 razy wystąpił w koszulce z białym orłem, wie o tym najlepiej. Dlatego tym bardziej nie powinien przyjmować tej propozycji.
Inna sprawa, że ta propozycja nie powinna paść ze strony Jerzego Brzęczka. Nie wiem, czy nowy selekcjoner podejmował decyzję sam, czy ktoś mu ją doradził. Tak czy inaczej to błędna decyzja.
Oczywiście kluczowa w tym wszystkim jest osoba Zbigniewa Bońka. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeśli on zawetowałby tę kandydaturę, to Brzęczek by odpuścił i wybrał kogoś innego. Ale pytanie – co na to prezes PZPN? Boniek zapowiedział, że nie będzie komentował swojej decyzji aż do konferencji 23 lipca, kiedy zostanie zaprezentowany nowy selekcjoner i jego sztab.
Czy 23 lipca usłyszymy, że Woźniak jest świetnym fachowcem, a za grzechy z przeszłości już odpokutował? Być może. Zresztą na przygotowanie mowy prezes Boniek (i Janusz Basałaj) ma jeszcze kilka dni. Hejterzy na pewno zostaną sprowadzeni do parteru, a kryzys wizerunkowy – bo patrząc na to jak wybór Woźniaka został przyjęty przez środowisko, można uznać za kryzys – będzie zbagatelizowany. Bo z kryzysami prezes Boniek sobie nie radzi. Albo o nich nie mówi, albo właśnie bagatelizuje. Gdy w trakcie mundialu nagle podjęto decyzję o zaprzestaniu nadawania relacji z kadry na portalu „Łączy nas piłka”, stało się jasne, że w PZPN-ie mają duże braki wiedzy w temacie PR-u.
Pięć lat temu w kontekście reprezentacji padały dwa nazwiska – Adama Nawałki i Dariusza Wdowczyka. Boniek nie zdecydował się wówczas na Wdowczyka, który tak samo jak Woźniak, a konkretnie razem z nim, ustawiał sezon Koronie Kielce i kupował awans do II ligi.
Dwa lata temu Wdowczyk w wywiadzie dla Sebastiana Staszewskiego w „Polska The Times” mówił:
– Dziś mam świadomość, że pomysł nie był taki prosty do zrealizowania. Kibice i ludzie związani z futbolem nie są gotowi na trenera reprezentacji, który ma brudną przeszłość, który brał udział w aferze korupcyjnej. Absolutnie zdaję sobie z tego sprawę. A więc zapędów selekcjonerskich nie mam. Już nie mam.
To zapytam wprost: czy zostanie Pan kiedyś trenerem reprezentacji Polski?
– Nie. Dla mnie to jest już temat zamknięty. Definitywnie.
I ja nie ukrywam, że taka postawa mi się podoba. Wdowczyk ma świadomość tego, że choć odpokutował za swoje przewinienia, to i tak nigdy nie zmaże tej plamy na swoim życiorysie. Że zawsze ktoś mu to wytknie.
Gdzie w takim razie jest konsekwencja? Bo trener bramkarzy jest „tylko” trenerem bramkarzy, czyli aktorem drugoplanowym? Nie. Pracę całego sztabu firmuje swoim nazwiskiem selekcjoner. Jeśli tak ma zaczynać nowy selekcjoner, to zaczyna naprawdę słabo…
Ale wygląda na to, że odkąd trenerem naszej młodzieży jest, mianowany przez Bońka, Czesław Michniewicz (711 – zapewne przypadkowych :) – połączeń z „Fryzjerem”), etyka pracy w PZPN nie jest najważniejsza.
Inne artykuły o: PZPN | Reprezentacja
-
zgubek