Z tymi racami Boniek się zagalopował. Walkower? To droga na skróty, która prowadzi na manowce
Autor wpisu: Krzysztof Budka 24 listopada 2017 13:59
Nie jestem przeciwnikiem rac, ale wszystko musi być robione z głową. Zwrócimy się do Ekstraklasy SA, żeby opracować przepis, że przerwanie meczu z powodu pirotechniki na dłużej niż pięć minut będzie skutkować walkowerem – zapowiada Zbigniew Boniek. Taki to ma być straszak prezesa PZPN.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że przy okazji tego wszystkiego wyszedł z prezesa taki trochę Lech Wałęsa, który jest za, a nawet przeciw. To prawda, że z tymi racami nikt tak do końca nie wie, jak sobie poradzić, ale straszenie walkowerem nie wydaje się pomysłem dobrym, a już wprowadzenie tego przepisu byłoby rozwiązaniem złym, by nie powiedzieć głupim.
Dziś na tapecie jest oczywiście Legia po tym, jak została ukarana przez Komisję Ligi za pokaz pirotechniczny w meczu z Górnikiem, który skutkował dwukrotnym przerwaniem spotkania, więc temat jest nośny, można Legię i przy okazji innych zwolenników stadionowej pirotechniki postraszyć. Rozumiemy, że trwają poszukiwania skutecznej walki z racami i tak dalej, że można się popisać nowatorskimi pomysłami i pokazać, kto tu trzyma władzę, ale tutaj prezes jednak się trochę zagalopował.
Nie wiemy, czy wprowadzenie tego przepisu spowodowałoby likwidację problemu rac – zakładamy, że jednak nie – natomiast jesteśmy przekonani, że otworzyłoby drogę do wielu nadużyć, a próba ścisłego przestrzegania go niechybnie prowadziłaby od jednego absurdu do drugiego.
Bo co, jeśli race odpalą kibice obu drużyn? Obustronny walkower? Czy może kara tylko dla tej drużyny, której kibice zrobili to pierwsi? A jeśli jednocześnie, to co wtedy? A może dla tej, których rac było więcej? Czy dla tej, których race bardziej zadymiły boisko i ograniczyły widoczność? Ale wtedy o tym, kto zostanie ukarany, decydować będzie kierunek wiatru… Trochę niesprawiedliwe… No i kto miałby o tym rozstrzygać i na podstawie czego? Monitoringu? Przekazu telewizyjnego? A może słynny i niezawodny VAR?
Najłatwiej jest iść na skróty i zastosować odpowiedzialność zbiorową. Nie wnikając, przypieprzyć walkower i mieć z głowy. Tyle że stosowanie odpowiedzialności zbiorowej nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. To jest droga na skróty, która w dodatku prowadzi na manowce.
Niepokojące jest to, że prezes od czasu do czasu wystrzeli z takim nie do końca przemyślanym pomysłem. Niedawno proponował, by karać piłkarzy kartkami za przeklinanie. Inicjatywa miała być pewnie szlachetna, ale wyszło co najwyżej śmiesznie. Potem był pomysł z powiększeniem ekstraklasy od nowego sezonu i zmianą zasad spadków i awansów już teraz, w trakcie trwania rozgrywek, co samo w sobie powinno być niedopuszczalne – nawet jeśli „wszystkim pasuje”. Teraz te walkowery za race…
Czy to znaczy, że jesteśmy za tym, by nie karać? Nie. Karać. I to surowo. Ale nie w taki sposób, by otworzyć drogę rozwiązaniu, według którego o tym, kto zostanie mistrzem Polski, decydować miałoby kilku (kilkunastu, kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset) „zadymiarzy” z racami, a nie piłkarze biegający po boisku. Nawet w imię walki o przywracanie porządku na trybunach.
Michał Kucharczyk w „STUDIO FORTUNA” – Pewne sytuacje wyjaśniliśmy sobie po męsku:
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa | PZPN
-
ursynów
-
asdf
-
ursynów
-
asdf
-
-
-