Głębia przemyśleń Bońka, jest dla polskich klubów po prostu bezcenna

Autor wpisu: 11 sierpnia 2019 20:26

Leo Beenhakker, gdy pracował jako selekcjoner reprezentacji Polski, bywał atakowany przez Zbigniewa Bońka, który zawsze znalazł jakiegoś usłużnego dziennikarza, by wbić szpilę Holendrowi. Sędziwy trener mawiał wtedy: „O proszę… Odezwał się „Mahomet” ze swojej góry w Rzymie”. Beenhakker był wtedy – i pozostał do dzisiaj – jednym z nielicznych trenerów w tym kraju, który nigdy nie ulegał – kompletnie nieuzasadnionemu zresztą – kompleksowi niższości wobec Bońka. Miał o nim swoje zdanie, które nie bardzo nadaje się tu do cytowania.

Czasy się zmieniły. Leo od dawna nie ma w polskiej piłce, ale nie zmieniło się to, że Boniek nadal przemawia jak Mahomet ze swojej góry. I nadal z Rzymu, gdzie przebywa najczęściej. Co mu oczywiście w ogóle nie przeszkadza w zarządzaniu największym związkiem sportowym w Polsce.
Nie zmieniło się też to, że Boniek nadal potrafi znaleźć pożytecznych dziennikarzy, którzy chętnie robią za pas transmisyjny podający dalej jego przemyślenia. A jest co podawać…
W weekend prezes PZPN, udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym pochylił się  – z naprawdę głęboką troską –nad stanem polskiej piłki klubowej. Oczywiście nie po to, żeby się prezesom czy właścicielom klubów wtrącać, albo ich krytykować, ale żeby im – pogubionym owieczkom – pomóc odnaleźć drogę do profesjonalnego futbolu, którą przecież on – prezes – przeszedł zaprawiony w boju, niczym Ludowe Wojsko Polskie szlak bitewny od Lenino do Berlina.
Boniek, niczym „Wielki Nauczyciel”, daje rady, podpowiada, oświeca, wyjaśnia. I to całkiem bezinteresownie. Czasem, coś mu się tam lekko wyrwie, jakaś –  na pewno niezamierzona przecież – krytyka prezesa Legii albo jego kolegów, no ale komu by się nie wyrwało… Powiedzcie sami,  jak tu nerwy na wodzy w ogóle utrzymać, skoro on temu Mioduskiemu podpowiada, żeby nie kupował zawodnika X, a ten kupuje. A przecież on – Boniek, od razu mu mówił, że nic z tego piłkarza nie będzie. On to wiedział od początku. No to słuchać człowieka trzeba, a nie „doradców w krawatach” – jak ich subtelnie szef związku nazywa.
Od razu  – jako czytelnik tego wywiadu – czuję tę troskę prezesa PZPN, o prywatne pieniądze Mioduskiego. Taką naprawdę szczerą, żeby „nie palił banknotów w kominku”, bo przecież on – Boniek, mu podpowie. A pewnie – domyślać tak się należy – nawet mógłby mu konkretnych ludzi polecić, którzy przypilnują panu Darkowi interesu. Bo Mioduski ma co prawda sukcesy w biznesie, ale futbol to rządzi się swoimi prawami i tu się lepiej sprawdzają ludzie bardziej – z charakteru – podobni do Bońka. Tacy co to wiedzę mają, a i doradzić potrafią.

Co prawda ludzie złośliwi wpisują w komentarzach, że te porady Bońka jak naprawiać polski futbol klubowy, to jednak nie mają głębi Rowu Mariańskiego, ale przypominają raczej… brodzik przemyśleń, ale ci co tak mówią, to nie ludzie, to wilki. Zamiast zbierać te perły z podłogi, przez prezesa tak szczodrze rzucane, marudzą coś i narzekają. Niewdzięcznicy!
I w ogóle nie potrafią docenić wątku patriotycznego w sportowych zapatrywaniach prezesa PZPN, który zamiast „zagraniczniaków” widziałby najchętniej w defensywie Legii  Brozia, Czerwińskiego, Wieteskę i Jędrzejczyka, a w ofensywie: Furmana, Kucharczyka, Łukasika i Niezgodę.

Redaktor przeprowadzający wywiad musiał być pod wrażeniem tej trzeźwej koncepcji Bońka, bo nawet nie jęknął. Dziennikarz młody, a proszę, w mig pojął genialność tego pomysłu i potencjał tak stworzonej drużyny. No i ta  prostota! Po co kupować np. Vesovicia, Cafu czy Andre Martinsa, jak można było nie pozbywać się swoich chłopaków i budować europejską potęgę na Furmanie.
Straszne gapy w tej Legii, nic z futbolu nie rozumieją. Czemu? Na to też Boniek ma odpowiedź: „Dostrzegam brak zasobów ludzkich” – pada w wywiadzie. Widać korpo-mowa nie jest Bońkowi obca, choć sam w korporacjach nie pracował. Ale przecież jak kto zdolny, to i uczyć długo się nie musi.
No więc co z tymi zasobami?

Boniek mówi: „To już naprawdę nie moja wina, że klubowe korytarze są przepełnione niekompetencją”. Rzeczywiście nie jego. Zabrał do związku np. dwóch Basałajów, Burlikowskiego, Majewskiego i innych. Naprawdę zrobił, co mógł…

A czemu ta Legia taka dziś słaba? To też Boniek wie: „Siła trenera zależy od właściciela klubu. Uważam, że w Legii, szkoleniowcy mogli sobie pozwolić na zbyt dużo. Brali kogo chcieli, robili co chcieli”.
No tak, słuszna uwaga. Trenerów koniecznie trzeba wziąć za twarz, żeby nie podskakiwali. Boniek coś o tym wie. U siebie ma zawsze porządek. A glosy, że nie zapanował nad Adamem Nawałką na mundialu i że mu Brzęczek głupio przegrał Ligę Narodów, uznałbym za mocno krzywdzące i niesprawiedliwe.
I tylko jedno zdanie Bońka, w tak znakomitym i przemyślanym, wywiadzie, jest niepotrzebne: „Gdybym to ja był dyrektorem sportowym Legii, nie sprowadziłbym 90 procent piłkarzy, którzy w niej grają” – powiedział szef związku.
I nie o to chodzi, że prezes nie ma racji, bo – jak zwykle – na pewno ma. Tylko, że taką deklaracją Boniek wystawia się na strzał i złośliwie komentarze, że już sobie roboty, po prezesurze w PZPN, szuka u Mioduskiego. Oj niepotrzebne to zupełnie, niepotrzebne… Ale dajmy spokój, wyrwało się po prostu, zapominamy.

Ktoś spyta: czemu Boniek w ogóle rozrabia temat klubów i wziął się za nasze drużyny ligowe? Jak sam mówi, wtrącać się nie chciał, ale musi. Bo na podstawie występów klubów w pucharach, kibice oceniają, że „polska piłka leży i kwiczy”. Czyli prezes związku reaguje, bo mu kluby dobrą opinię chcą zaszargać. On już postawił na nogi cały polski futbol, a ci w tych klubach, niekompetentni, robią krecią robotę…
Nie dziwię się oburzeniu Bońka. Druga kadencja się kończy, tymczasem kluby mogą mu schrzanić cały bilans prezesury. A on przecież będzie odpowiadał tylko przed historią. Boniek zdążył już przecież naprawić szkolenie młodzieży; kiboli wygnał na dobre z naszego futbolu; finały Pucharu Polski są co roku organizacyjną perfekcją, nasze młodzieżówki leją rywali, a reprezentacja naszego kraju przywozi z turniejów medale. No tylko jeszcze ta liga kuleje… Dobrze, że się za nią już zabrał, to do końca swojej drugiej kadencji, z tym też zrobi porządek.

Inne artykuły o: PZPN

  • zgubek

    Jest lato, w prasie tzw.sezon ogórkowy. Ale w rzeczywistości jest inaczej. W polityce opozycji nie podoba się Kuchciński i jego prywatne-rządowe linie lotnicze- no i by było git Prezes(też jak Boniek) odwołuje gościa. W piłce,też mamy Prezesa Bońka i ten jak wynika z tekstu redaktora też prawie odwołuje Mioduskiego. Czytałem ten wywiad w PS i w przeciwieństwie do redaktora potraktowałem go tak jak Kaczyński Kuchcińskiego.Zwolniłem gościa. No bo co tu dywagować i dyskutować z prezesem, skoro i tak on wie wszystko najlepiej .A przywoływanie legendy o Mahomecie i Górze Safa to już lekkie nadużycie.Z Bońka taki prorok jak z koziej d..y trąba.Redaktorze ten człowiek ma strasznie wielkie ego, ale nie idzie w parze z tym co innego. Przez grzeczność nie nazwę tego po imieniu,ale ten prezes akurat tego nie ma.Cieszy mnie jedno w tym wywiadzie-jego (Bońka) głęboka troska o stan polskiej piłki klubowej , a Legii w szczególności. Ja jako kibic tej drużyny jestem mu bardzo wdzięczny,wdzięczność ma nie ma granic. Jako kibic i nieszczególnie darzący sympatią Mioduskiego, mogę powiedzieć -Prezesie tak trzymać. Trzeba usuwać wszelkie chwasty z naszej piłki,tych Mioduskich, tych nieudaczników sprowadzanych z zagranicy,tych działaczy z korytarzy niekompetencji.W polskiej piłce,zwłaszcza klubowej powinni działać ludzie kompetentni i uczciwi – tacy jak ci z ulicy Bitwy Warszawskiej 1920.Tam są ludzie tak uczciwi,że nie używają nawet papieru toaletowego w publicznej toalecie, bo to nie ich papier.No i teraz wiadomo dlaczego ta nasza klubowa piłka jest tak posrana

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli