Czas by PZPN rozliczył się w końcu z klęską na mundialu
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 31 sierpnia 2018 12:47
Po tym jak niemiecka federacja piłkarska ogłosiła szczegółowy raport, w którym trener Joachim Loew i dyrektor Olivier Bierhoff zanalizowali przyczyny porażki swojej kadry na mundialu w Rosji, polscy kibice domagają się od PZPN raportu o źródłach wpadki reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Zbigniew Boniek twierdzi, że Adam Nawałka zostawił taki raport w PZPN już dawno. Dziwne, że do tej pory go nie poznaliśmy. A w zasadzie… wcale nie dziwne.
Myślę, że PZPN nie pochwalił się raportem Nawałki, bo nie ma czym się chwalić. Są to zapewne wnioski, które d… nie urywają. Pewnie taką pracę byłby w stanie przygotować nawet jakiś bardziej ogarnięty student AWF.
Raport Nawałki miałby wtedy sens, gdyby był absolutnie szczery i bezkompromisowy. Ale, że taki jest bardzo wątpię. Trudno nie odnieść wrażenia, że PZPN-owi bardziej na rękę jest – po raz kolejny – zamiatanie sprawy pod dywan.
Bo gdyby miałoby być zupełnie szczerze – tak jak zrobili to Niemcy – to trzeba by się przyznać, że ktoś popełnił błędy. I to nie tylko selekcjoner, który zaraz po powrocie z mundialu dowiedział się, iż dalej z kadrą pracował nie będzie. I jedyne co mógł w tej sytuacji ugrać, to odebrać gratyfikację finansową ze związku. Dzielnie i po męsku wziął zatem winę na siebie. Potrafił przyznać się do błędów i był gotowy na poniesienie konsekwencji – niczym kapitan okrętu, który rozbił swój statek.
Boniek napisał na Twitterze, że 4/5 przyczyn porażki Nawałka wymienił na swojej pożegnalnej konferencji.
No to jeśli taka jest jakość i głębokość tej analizy PZPN, to raport Nawałki interesuje mnie coraz mniej. Na czytanie banałów, które słyszałem na konferencji prasowej, szkoda czasu. Co to za wyjaśnienie, że selekcjoner nie trafił ze składem?
Z kolei trener przygotowania fizycznego kadry Nawałki (a wcześniej także za kadencji Franciszka Smudy) Remigiusz Rzepka powiedział ostatnio w jednym z wywiadów, że reprezentacja na mundial w Rosji była… dobrze przygotowania. Kwestie kondycyjne, wydolnościowe itd. nie zawiodły. I kuriozalnie stwierdził, że on by… niczego w treningach reprezentacji nie zmienił. Naprawdę? Po tak fatalnie zagranym turnieju i trzech meczach prawdziwej kompromitacji? Nic? Żadnej refleksji? Widać, że Rzepki – zupełnie jak Pazdana – mundial jeszcze „nie puścił”, nadal jest skuty lodem stresu.
Przecież na turnieju w Rosji widzieliśmy najgorszego Łukasza Piszczka, w historii jego występów w reprezentacji! A to jest chłopak, który o siebie dba, który nie unika ciężkiej pracy w siłowni i na treningach, nie topi swojej kariery w drinkach z colą pitych w hotelowym pokoju na zgrupowaniach. To profesjonalista!
Nie przygotować, a w zasadzie źle przygotować, fizycznie akurat Piszczka do turnieju, to jest dopiero skandal! Sam zawodnik powiedział wprost w wywiadzie dla WP Sportowych Faktów, że zawiodło przygotowanie fizyczne. Rzepka twierdzi, że wcale nie. Do d… z takim wyciąganiem wniosków… Panie Boniek, czy tak wygląda cały raport Nawałki?
Tego nie wiemy, bo choć ex-selekcjoner złożył go w związku już dawno, to nadal raportu nie upubliczniono.
Zresztą to jest śmieszne, że Niemcy pracowali skrupulatnie nad raportem dwa miesiące, a u nas 4/5 wniosków Nawałka miał już na konferencji, na początku lipca. Więc już mniej dziwi, że Niemcy mają głęboką analizę np. że wykonali 22 procent sprintów mniej, albo że grali wolniej, że czas od przyjęcia piłki do oddania pomiędzy tym jak grali na mundialu 2014 a 2018, wzrósł o 0,32 sekundy.
My w tym czasie dowiadujemy się z naszej „analizy”, od Rzepki, że przygotowanie fizyczne było super, a od Nawałki, że wszystko było optymalne a plany zostały wykonane. On tak naprawdę mówił… Ręce opadają…
Taka jest różnica w jakości pomiędzy raportem federacji niemieckiej a raportem PZPN. Zresztą Nawałka wprost powiedział na tamtej konferencji: „Popełniłem wiele błędów, które miały wpływ na naszą postawę, ale nie chcę wchodzić w analizę”. Ex-selekcjoner wyglądał na tamtej konferencji, jak ktoś kto jest zrezygnowany, ktoś, kogo emocje nie puściły, ktoś, kto nie ma ochoty na merytoryczną analizę. Trochę na zasadzie: „no przecież przyznałem się, że to moja wina, to czego jeszcze chcecie? Dajcie mi spokój”.
Nawałka odszedł, ale problemy reprezentacji przecież pozostały. Czy mamy jakiś wnioski? Jakieś konkrety? Ja bym chciał się dowiedzieć, jakich błędów uniknąć następnym razem, jakie narodziły się problemy tuż przed turniejem, że trener popełnił aż takie błędy?
Czy w kadrze doszło do rozluźnienia atmosfery, rozprężenia, spadku motywacji i pęknięcia w drużynie? Jeszcze w czasie trwania mundialu „Przegląd Sportowy” napisał: „Jeśli afera alkoholowa wywołała terapię szokową, to tylko chwilową. Wspomniane granice były przekraczane też podczas przedmundialowych przygotowań, ale nic z tym nie zrobiono. Uznano, że to nie czas i miejsce. Zawodnicy to bagatelizują, bo przed EURO też tak było, ale pojawia się pytanie o dyscyplinę. Trener tym razem nic z tym nie zrobił”.
Później gazeta zamilkła w tej sprawie. PZPN też tego wątku nie wyświetlił. Czy w raporcie Nawałki jest próba zmierzenia się z tym trudnym tematem?
Dziennikarz WP Sportowe Fakty Mateusz Skwierawski zadał konkretne pytania, na które chciałby poznać odpowiedzi: „Dlaczego tak naprawdę Kamil Glik, jeden z filarów drużyny, w meczu z Kolumbią wszedł na boisko na ostatni kwadrans, skoro, jak twierdzi trener, był zdolny do gry na sto procent i mógł rozpocząć spotkanie od początku? Dlaczego Karol Linetty nie zagrał na turnieju nawet minuty, a w eliminacjach wystąpił w siedmiu na dziesięć, spotkaniach? Dlaczego w tak fatalnej dyspozycji fizycznej był Łukasz Piszczek i nikt tego nie zauważył, a obrońca sam powiedział później, że pewne rzeczy przed mundialem można było zrobić lepiej? I kluczowe pytanie: dlaczego zagraliśmy tak słabo piłkarsko?
Polski kibic może się czuć otumaniony. Bo przecież wszystko jest dobrze, prawda? A prezes związku twierdzi, że nie ma do czego wracać, ponieważ „4/5 powodów porażki Nawałka przedstawił na konferencji” (cytat z Twittera Zbigniewa Bońka). Po takich stwierdzeniach nasuwa się niepokojący wniosek: martwi, że dowiedzieliśmy się od selekcjonera praktycznie wszystkiego. A jeżeli nie wszystkiego, to dlaczego?”– pyta Skwierawski, ale moim zdaniem odpowiedzi na te i inne ważne pytania nie znajdzie w raporcie Nawałki schowanym w sejfie PZPN.
Po klapie reprezentacji Polski na mundialu w 2006 Maciej Skorża napisał raport za Pawła Janasa. Podobno miał raptem 12 stron i niczego nie wnosił, niczego nie wyjaśniał. Nie zdziwiłbym się gdyby raport po mundialu 2018 był podobnej jakości. Gdyby było inaczej Departament PR PZPN – przy pomocy usłużnych dziennikarzy – piałby na cały głos: „wiemy co zrobiliśmy źle, wiemy jakie były błędy, wyciągnęliśmy wnioski”.
Jeśli PZPN – który zwykł chwalić się ustami prezesa: „Jesteśmy federacją, która wszystko robi dobrze” – tym razem milczy, to jest bardzo znaczące.
Inne artykuły o: PZPN | Reprezentacja
-
ursynów