Zapraszamy na mecz z Japonią. Będą atrakcje: harakiri i seppuku

Autor wpisu: 24 czerwca 2018 22:34

Kompromitacja, żal i pytanie: Jak to się ku… stało? Nie mieliśmy formy, nie mieliśmy na mundialu zespołu, jeszcze ktoś przed samym turniejem podpieprzył nam trenera. Liderzy pochowali się do szafy. A z szafy wyszedł „Krycha” – facet, który bardziej nadaje się na szafiarkę, blogerkę modową niż defensywnego pomocnika reprezentacji. Mundial się już nam skończył. Uff, piłkarze zdążyli skończyć na sam początek wakacji. Mam nadzieję, że przynajmniej ktoś te reklamy Bońka i Nawałki zachęcających do picia piwa wyłączy, bo to totalna obraza przyzwoitości. Ci goście nie są od tego. Zapraszamy w czwartek na mecz z Japonią, na harakiri i seppuku.

To niesamowite jak jeden – beznadziejny, przyznajmy to szczerze – mecz z Senegalem może podkopać zaufanie do reprezentacji. Nawet w samej reprezentacji.
Już kilka dni przed meczem więcej mieliśmy co do tego spotkania wątpliwości i obaw niż radości z tego, że się zbliża wielkie i ważne starcie. Czekaliśmy na nie trochę jak na… wizytę u dentysty. Albo tak, jak na ważny egzamin. Z tym, że o ile przed Senegalem szliśmy na ten egzamin z przekonaniem, że jesteśmy dobrze przygotowani, o tyle przed Kolumbią z takim poczuciem, że zdamy o ile… trafimy z pytaniami.
Pewności co do możliwości kadry nie było, uleciał też gdzieś entuzjazm, jaki zapanował w narodzie gdy reprezentacja grała na turnieju Euro 2016. Teraz też widywało się na mieście flagi na balkonach, albo biało-czerwone „skarpety” na lusterkach samochodów, ale było ich tak trochę jakby mniej, eksponowane były bardziej wstydliwie.
Pewnie bierze się to także z tego, że przez te kilka dni po tym, jak nam Senegal spuścił manto, czekaliśmy na jakiś pozytywny przekaz od reprezentacji i selekcjonera. No ale jakoś się z tym nie wyrwali. Nawałka to w ogóle zaszokował na przedmeczowej konferencji mówiąc, że będziemy grali przeciwko Kolumbii, która – w jego opinii – jest jednym z faworytów do wygrania mistrzostwa świata. Hm… Jeśli kogoś mieliśmy przed tym meczem „pompować” to chyba nie rywali. Marek Jóźwiak tak skomentował w studio w TVP Sport tę wypowiedź selekcjonera: „Przeżyłem wiele odpraw przedmeczowych i jak trener tak mówił, to znaczyło, że rywale są silniejsi i musimy się obawiać”.  Zostawmy jednak na boku te niezręczności w komunikacji.
Zasadniczym jednak pytaniem było to, czy Adam Nawałka jest w stanie – trochę wbrew sobie, bo to do niego niepodobne – zrobić w składzie rewolucję personalną? Bo że zmiany w składzie – po wpadce z Senegalem – być muszą to było oczywiste.
I oczywiste było, że Thiago Cionek i Arkadiusz Milik nie mają prawa zagrać z Kolumbią w niedzielę, skoro jeszcze we wtorek kompromitowali się przeciwko drużynie z Afryki.
Od początku na boisko przeciwko „Los Cafeteros” wybiegli Bednarek, Bereszyński, Góralski i Kownacki.
Trzeba przyznać duża odwaga selekcjonera, taka na pograniczu desperacji. Bo przecież trudno udawać, że ci wszyscy „nowi” byli częścią planu A, selekcjonera Nawałki. W eliminacjach i sparingach grali mało, raczej „ogony” niż pierwsze skrzypce. Zresztą warto spojrzeć ile cała czwórka miała na koncie występów w kadrze, każdy raptem po kilka.
Bednarek – 4 mecze, Bereszyński – 9, Góralski – 5, a Kownacki tylko trzy spotkania. Zastąpili m.in. Kubę Błaszczykowskiego, który we wtorek dobił do „stówy” i Grosickiego, który ma 58 występów w reprezentacji Polski.
Ale skoro nie wypalił plan A, to trzeba było uruchomić plan B, a może nawet C. Skoro zawiedli starzy wyjadacze, trzeba było dać szansę młodym i głodnym, którzy to co najlepsze mają jeszcze przed sobą. I to była dobra decyzja, zgodna z głosem ludu, który domagał się zmian.
Być może właśnie dzięki tym zmianom mecz z Kolumbią zaczęliśmy w innym stylu niż spotkanie z Senegalem. Co prawda gra znów była nieuporządkowana, ale przynajmniej woli walki nie brakowało. Zaczęliśmy odważnie i to było ważniejsze niż fakt, że również trochę chaotycznie. Często – niestety zbyt często – Polacy stosowali długie wrzutki, które były jak gra w ruletkę: a może się uda dograć do „Lewego” lub „Kownasia”. Ale efekt był taki jak w ruletce – częściej się nie trafia niż trafia.
Kolumbijczycy po 20-25 minutach opanowali sytuację na boisku. Zdominowali nas swoją jakością i kulturą gry. Szukali krótkich podań, precyzji, utrzymania się przy piłce. Oni w nią po prostu chcieli grać. I w nią grali. Cuadrado udzielał naszym bezpłatnych korepetycji z dryblingu, James Rodriguez pokazywał jak być liderem, a stoper Barcelony Yerry Mina demonstrował po co obrońca ma 195 cm wzrostu.
No bieda piłkarska biła z naszego zespołu. Co się udało zrobić na żywiole, to się udało, ale to bardziej było robienie hałasu niż futbolu.
Przy odbiorze brakowało nam dojścia do rywali, w kontrach dokładności i spokoju.
W 49. minucie Krychowiak – zupełnie nieatakowany – zagrał totalnie w aut. I jeszcze – chcąc ukryć własną kompromitację – zaczął wymachiwać rękami do Bereszyńskiego, którego, w tym miejscu boiska, w które grał „Krycha” nie było ani wtedy, ani nigdy. Zresztą ten chłop nawet z pięciu metrów gola nie mógł strzelić. Nie wiem co Nawałka widzi w Krychowiaku. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że taki Taras Romanczuk nie skompromitowałby się w takim stopniu.

Dawid Kownacki okazał się jednak za krótki na mundial. Nie zipnął. Zmienił go po 55 minutach Kamil Grosicki. O tyle dziwna decyzja, że wtedy na boisku bardziej przydałby się Kuba Błaszczykowski, bo nasi rywale nadal grali blisko własnej bramki i więcej mógłby zdziałać ktoś ze zmysłem do gry kombinacyjnej, niż ktoś z szybkimi nogami. Choć oczywiście kolejnymi ratownikami musiałby po Kubie być „Grosik” a po nim Teodorczyk.
Ale w tym turnieju od Adama Nawałki trudno było oczekiwać jakiejkolwiek logiki. Chyba ktoś nam przed samym turniejem podpieprzył trenera.
Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli któryś z Polaków w Kazaniu zaskoczył, to jedynie Maciej Żurawski na stanowisku TVP. Fryzurą.
Nic więcej o zaskoczeniach ze strony naszych rodaków nie wiemy. Chyba, że po meczu coś ciekawego zadziało się w lokalnych knajpach.
Na analizy przyjdzie czas. Ale jedno jest pewne: Robert Lewandowski jak nasi skoczkowie w najgorszych czasach. Znów nie trafił w belkę. Zapamiętam go z Kazania głównie z pozycji horyzontalnej. Jak leży.
Dobrze że nam James w końcówce nie strzelił gola piętą, bo by wszystkie telewizje świata pokazywały fragment meczu Polaków do końca mundialu. I to ze śmiechem z offu…
W czwartek mecz z Japonią. Tych co lubią klimaty ze sklepu z mięsnego, zapraszamy na rytualne obrzędy harakiri i seppuku.
Mam nadzieję, że Krychowiak zagra. Za karę.

  • ursynów

    Bój to był ich (przed)ostatni
    Krwawy skończył się trud
    Po orłach Nawałki pozostał wstydu smród.
    Co teraz Prezesie Boniek?co w czwartek ekipa polska pokaże, no bo jaja pokazali swą grą,,zostawili polską pieczątkę”, a palec, który tak filuternie pan wszystkim pogroził, śmiejąc się, możesz sobie wsadzić do (zresztą gdzie panu sprawi to przyjemność), albo pogmerać możesz sobie panie prezesie po balsach.
    Taki wielki piłkarz Lineker(kat polskiej reprezentacji) wypowiedział kiedyś słynne zdanie(ja je trochę zmienię na potrzeby naszej reprezentacji)- piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak przegrywają Polacy.Tu nawet nie ma co się zastanawiać nad grą reprezentacji, bo zawodnicy nie grali, albo udawali,że grają. Polska to najsłabsza drużyna na tym Mundialu, zupełnie nie przygotowana. Osobny rozdział to Lewandowski. Myślę,że po tych mistrzostwach to nie Reale. Manchestery, itp. będą się o niego biły.Również nie będzie gwiazdą reklam. Co z tobą się stało Grzegorzu Dyndało,co teraz będą pisać o nim dziennikarze, którzy wychwalali go pod niebiosa.Pan Grzegorz słabej psychiki jest, to nie pierwsza impreza gdzie dał du..y.Nigdy nie uważałem go za 7 cud świat, Pan Redaktor wielokrotnie go wychwalał, pewnie zasługiwał na to , ale taka jest rola dziennikarza. Ja jako stary , prosty kibic, mogłem się z tym nie zgadzać i pisać, że to towar przereklamowany i nadchodzi czas letnich przecen.
    A co do Krychowiaka, to mam taką propozycję, by w Mrzeżynie, gdzie rozpoczynał karierę,główną ulicę nazwać al.Cudaka Krychowiaka., a jemu samemu zalecałbym sprzedawać w swoim sklepie w Warszawie lisy, pelisy i inny modny towar, to może będzie mu wychodziło lepiej.
    A co do seppuku, to lepiej niech tego nie robią, bo to skomplikowana jest taktycznie czynność. Mogą zrobić najwyżej sekuppę.

  • Rec

    Jestem wlascicielem strefy kibica… Na mecz w czwartek nie mam nawet jednej rezerwacji! Tak orły grali i o pileczke walczyli zeby fryzu nie zburzyc i sie przed wakacjami nie zmeczyc za bardzo… Najgorsza druzyna mundualu w Rosji! Jedyna której za pilką nie chcialo sie biegac i o nia walczyc… To nie moglo skonczyc sie inaczej! Panowie naucza sie podawac, potem rozgrywac i znajda obroncow krltórzy maja po 2m. Potem rozgrywających z turbo i wtedy dopiero zaczne mecze oglądac! A potem moze zainwestuje w pokazywanie czegos wiecej niz wstydu, żenady i boiskowego kalectwa najgorszej druzyny mundialu! PATAŁACHY!

  • zgubek

    Moja teściowa, kobieta blisko 90- letnia po meczu z Senegalem pytała się mnie dlaczego nasi zawodnicy tak ciągle się przewracają i wolno biegają.Ta kobieta nie zna się na piłce, ale analizę po meczu przeprowadziła wnikliwie , trafnie i szkoda,że zabrakło jej w sztabie szkoleniowym Nawałki. Wczoraj z kolei powiedziała mi,że z Kolumbią nie mają szans, bo w tym kraju ludzie żyją z handlu narkotykami i wszyscy muszą szybko biegać,żeby uciekać przed policją. Kolejna trafna uwaga, bo na meczu widać było,że ci Kolumbijczycy, to zasuwają po murawie jak TGV, a nasi jak kolej parowa Stephensona, z tym,że u niektórych zabrakło paliwa od początku meczu. Czytam w prasie,że niedługo zostaną odsłonięte kulisy przygotowań do Mundialu. Tak prawdę powiedziawszy nie interesuje mnie to za bardzo. Widziałem tylko uśmiechnięte twarze piłkarzy i ich partnerek na plaży w Juracie , migawki z Arłamowa no i 2 sparingi. Było słodko, wesoło i przyjemnie. Pierwszy kibic Rzeczpospolitej A. Duda zawitał u piłkarzy wygłosił jak zwykle mądre słowa(zna się gościu). A później to już wszyscy widzieliśmy, było tak jak to jeden z polityków powiedział, co usłyszeliśmy z,, taśm prawdy” ,, ch.. , du..a i kamieni kupa”. Nie czekam na czwartek, tak jak kiedyś na ,,Kobrę”. Czekam na ligowe zmagania, bo choć to nie Mundial, ale zawsze się coś dzieje, a w kadrze Nawałki to jak mawiał inżynier Mamoń w Rejsie( trochę zmienione)- A w polskim futbolu w reprezentacji, proszę pana jest nuda. Nic się nie dzieje, proszę pana.Podania niedobre, bardzo niedobre. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Grany przez Maklakiewicza inżynier Mamoń to jakiś wizjoner polskiej piłki był ichoć minęło blisko 50 lat od premiery Rejsu, jego słowa są aktualne, szkoda,że Nawałka nie wziął ich sobie do serca.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli