Szukajmy głębszych wniosków, niż tylko błędy personalne
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 3 lipca 2018 16:13
To koniec epoki. Pożegnanie Adama Nawałki odbyło z klasą. Trener się nie schował, nie wyjechał, tak jak np. Leo Beenhakker po tym, gdy Grzegorz Lato zwolnił go przed kamerami nSportu. Nawałka usiadł obok Zbigniewa Bońka, uderzył się we własną pierś i wziął winę za nieudany mundial na siebie. Odpowiedział na kilka pytań, uścisnął się z Bońkiem i pomachał na do widzenia dziennikarzom. Czas na nowego, zapewne zagranicznego, selekcjonera.
– Popełniłem wiele błędów – mówił Nawałka. – Zarzutem jaki sobie stawiam to personalia, nie trafiłem ze składem. Szczególnie w pierwszym meczu. Nie wszyscy byli w optymalnej formie. Byliśmy w trudnej sytuacji personalnej, wiedzieliśmy, że wielu zawodników miało problemy ze zdrowiem lub z regularną grą w klubach. Poszerzyliśmy selekcję, chcieliśmy dopuścić trochę świeżej krwi do drużyny. Na tamten moment selekcja była optymalna. Ale po fakcie widać, że były popełnione błędy personalne, które wpłynęły na taktykę, na zachowania na boisku, na detale, które zdecydowały, że skończyło się jak skończyło – mówił selekcjoner i dodał: – Ostatnich 5 lat było bardzo intensywne. Mundial był ukoronowaniem naszej wspólnej pracy. Nie udało się, formuła tej współpracy się wyczerpała. Rozmawialiśmy długo z prezesem, to wspólna decyzja. Żeby iść do przodu potrzebny jest trener, który pociągnie drużynę i wykorzysta potencjał zawodników. Odpowiedzialność za polską piłkę każe mi uznać, że potrzebny jest nowy trener – mówił Nawałka.
Na pożegnaniu selekcjonera na Stadionie Narodowym – miejscu dla niego symbolicznym – padło dużo ciepłych słów, podziękowań za udaną przeszłość i życzenia sukcesów na przyszłość. I brawo! To oczywiste, że Adam Nawałka na to zasłużył. Tak to się powinno odbywać.
Ale – jak powiedział na konfie Boniek– czasami są wielkie sukcesy, ale też są wielkie porażki. Mundial jest jednym wielkim wyrzutem pod adresem selekcjonera, choć przecież nie tylko jego. Ale o tym za chwilę.
Rzeczywiście Nawałka nie zabrał na mundial najzdolniejszej polskiej młodzieży (Żurkowski, Szymański, Frankowski) i sam sobie ograniczył pole manewru na mistrzostwach. Biorąc do Rosji Peszkę, z jego bardzo określoną i powszechnie znaną reputacją, a zostawiając w kraju choćby Macieja Makuszewskiego, który pół roku walczył o powrót do zdrowia, po zerwaniu więzadeł – pokazał, że godzi się na jakieś zgniłe kompromisy. Albo, że nie wszystko zależało od niego.
Czy Adam Nawałka sam podał się do dymisji? No nie mam takiego przekonania. Nawałka miał ochotę – jeszcze w Rosji – dalej prowadzić kadrę. Jak to sportowiec po porażce, chciał się odegrać, udowodnić, że to był wypadek przy pracy. Wydaje mi się, że prezes PZPN przekonał selekcjonera, że zakończenie pracy z kadrą będzie najlepszym dla wszystkich rozwiązaniem.
Pozostawienie Nawałki byłoby dużym ryzykiem dla… Bońka. W przypadku porażek – a jesienią gramy w Lidze Europy dwa razy z Włochami i dwa razy z Portugalią, więc przegrane Biało-czerwonych należy poważnie brać pod uwagę – wybuchłaby ogólnonarodowa dyskusja, że pozostawienie na stanowisku Nawałki to był błąd prezesa PZPN. A Boniek na pewno nie chciałby iść na dno z Nawałką. Woli pozostać na fali.
Zresztą sam Boniek, mimo, że obaj panowie uważali na słowa, powiedział: – Miałem nadzieję, że ten nowy entuzjazm znajdziemy wspólnie, we dwóch. Natomiast gdy analizowaliśmy wszystkie przyczyny, zastanawialiśmy się jak to ma w przyszłości wyglądać, to żeśmy zdecydowali, że Adam Nawałka będzie trenerem reprezentacji do 30 lipca, a potem będziemy szukali nowego selekcjonera – mówił. Zwracam uwagę, że użył sformułowania, cytuję: „żeśmy zdecydowali”. Drobiazg, ale istotny. Sam później dodał o tej decyzji: – Adam zrobił dobrze.
Czyli nie jest tak, że prezes PZPN położył się w drzwiach siedziby związku i próbował – niczym Rejtan – zatrzymać selekcjonera. Zbyt wiele narosło w drużynie konfliktów, kilku piłkarzy (Maciej Rybus czy Kamil Glik) zdecydowanie nie mówiło z Nawałką jednym głosem. Zresztą z tezą selekcjonera, że zagraliśmy na skalę potencjału, jaki mamy nie zgadzał się Boniek, nie zgadzali się kibice, eksperci.
Dobrze, że Adam Nawałka uderzył się w piersi. Szkoda, że tak późno. Szkoda, że nie na mundialu, wtedy odbiór społeczny tej porażki byłby inny. A tak, klepiąc banały, jedynie irytował rozczarowanych kibiców.
Kto po Nawałce? Pewnie trener z zagranicy. Boniek – jak stwierdził na konferencji – do dzisiaj nie szukał nowego selekcjonera. – Mamy czas. Nie miałem opcji B, bo nigdy tak nie pracuję, że z kimś rozmawiam, gdy jeszcze nie skończyłem poprzedniego tematu – zapewniał Boniek.
Ciekawe, bo dobrze pamiętam wypowiedź Bońka w Cafe Futbol w Polsacie, że PZPN jest poważną instytucją i zawsze musi mieć plan B.
Zresztą gdy po Euro 2016 Adam Nawałka zażądał podwyżki i Boniek się na nią nie zgodził, to wtedy szef związku miał od razu gotowego trenera – Gianniego de Biasi.
No to wtedy miał, a teraz nie ma? Chyba uczciwiej byłoby powiedzieć, że prezes PZPN potrzebuje czasu na negocjacje. – Potrzebuję teraz tydzień wolnego, bo też jestem tym wszystkim zmęczony. 14 lipca mamy spotkanie zarządu, przed Superpucharem i wtedy wracamy do krajowego futbolu – mówił.
Być może już na tym zarządzie Boniek przedstawi nowego selekcjonera, choć pewnie ujawnią tą wcześniej zwasalizowani przez niego dziennikarze.
Trener będzie z zagranicy. Słychać to jasno w wypowiedziach Bońka: – Jeśli nie będzie znał języka polskiego, będzie odporniejszy na krytykę, na podpowiedzi. Ale musi znać kilka języków, by komunikować się z drużyną, musi być dobry w stosunkach międzyludzkich. Chcę z nim rozmawiać bezpośrednio, nie poprzez agencje menedżerskie, które podsyłają do mnie CV szkoleniowców. Chcę wiedzieć jak taki trener myśli, jaką ma znajomość polskich piłkarzy – mówił Boniek.
Zadanie, jakie stoi przed nowym selekcjonerem to mieć gotowy zespół na marzec 2019, na eliminacje do mistrzostw Europy 2020. Poligonem doświadczalnym dla nowego trenera kadry będą jesiennie mecze z Portugalią i Włochami w Lidze Europy, oraz towarzyskie spotkania z Czechami i Irlandią.
– My wykonaliśmy najmniej dryblingów na mundialu ze wszystkich drużyn – mówił Boniek, ale rozumiem, że to nie jest zadanie dla nowego selekcjonera, tylko samokrytyka szefa związku piłkarskiego, który odpowiada za szkolenie młodzieży w Polsce. Trzeba dzieci uczyć innej piłki. Kto ma to robić jeśli nie PZPN?
Nawałki już nie ma, ale źle by się stało, jakbyśmy „utopili” samego trenera i nie szukali wniosków z porażki na mundialu. Nie możemy się ograniczyć jedynie do tego, że mistrzostwa zostały przegrane przez błędy personalne trenera. To nieprawda, rzeczywistość tej reprezentacji jest bardziej skomplikowana. Przyczyny porażki są bardziej złożone.
Nikt z nas nie zapomni, że dzięki Nawałce mieliśmy dwa awanse na duże imprezy, że wygraliśmy w Warszawie z Niemcami. To pomnik Nawałki. Ale trudno się też zgodzić z retoryką Bońka: – Ważniejszy jest awans czy wygrana z Niemcami, niż tydzień niepowodzeń na mundialu.
Zachowamy Nawałkę w życzliwej pamięci, ale takie bagatelizowanie porażki, która jeszcze boli, jest nieuczciwe. „Nieudany tydzień” to może mieć wczasowicz, jak mu deszcz na urlopie pada. A myśmy się przygotowywali do mundialu od wielu miesięcy. A że turniej dla nas trwał tydzień zamiast miesiąca, to już zasługa nas samych, czyli reprezentacji Polski.
Boniek, co jest istotne, dał na tej konferencji wsparcie Robertowi Lewandowskiemu i zakończył dyskusję o to, kto będzie kapitanem kadry.
– Robertowi mundial nie wyszedł, ale to od niego zaczniemy budować nową reprezentację. On jest najlepszym kapitanem, jakiego może mieć ta drużyna – mówił.
– Patrzę z optymizmem w przyszłość, zarówno reprezentacji jak i własną. Polska piłka zrobiła progres i godnie się żegnam z reprezentacją, która za mojej kadencji wysoko awansowała w rankingu FIFA – mówił Nawałka, który później dziękował chyba wszystkim.
Podziękowań było – jak na mój smak – troszkę zbyt dużo: dla piłkarzy, dla sztabu, dla Bońka itd. I nawet dla dziennikarzy, za „inspirującą krytykę”. Trochę to tak brzmiało, jakbyśmy z mundialu wrócili z sukcesem. Nie warto „przeginać” także w drugą stronę,
Teraz najważniejsze jest, żeby polska piłka „zrobiła ten następny krok”, żeby nie pikowała w dół, żeby reprezentacja jeździła co dwa lata na duże imprezy piłkarskie. Żeby utrzymać wypracowaną przez ostatnie lata pozycję naszej reprezentacji w świecie.
Mundial był wielkim krokiem wstecz. Teraz trzeba się podnieść z kolan.
Inne artykuły o: Mistrzostwa Świata 2018 | PZPN | Reprezentacja