Lewandowski wyciągnie nas nawet z ciemnej… otchłani

Autor wpisu: 8 października 2017 20:30

Czarnogóra jest rywalem, jakich reprezentacja Polski zwykle łyka na śniadanie. Ale tym razem coś poszło nie tak. Po szybko strzelonych golach Polacy chcieli tylko dotrwać do ostatniego gwizdka i mogli się na tym bardzo oszukać. Na szczęście przy remisie 2:2 goście podarowali nam aż dwa gole! Wygraliśmy 4:2 i zasłużenie jedziemy na mundial do Rosji. Poleciało confetti, były śpiewy i tańce. DZIĘKUJEMY!

Biało-czerwoni przyzwyczaili nas ostatnio, że kadra ma swoją jakość. Po dwóch latach od Euro we Francji, znów jesteśmy na salonach światowej piłki. I nie ma w tym przypadku. Gratulacje, kwiaty i ordery dla drużyny i trenera. Mecz z Czarnogórą jest do zapomnienia. Pod warunkiem, że wyciągnie się z niego wnioski. Rozumiemy też specyfikę tego spotkania. Nie można było się potknąć, gole wpadły szybko, a do końca meczu daleko. Dlatego zamiast grać w piłkę czekaliśmy na koniec meczu. A do tego było cholernie daleko.
W takim momencie, tuż po awansie, nie wolno nam kręcić nosem, bo zwycięzców się nie sądzi. Ale Adam Nawałka sam wie, że jego drużyna ma takie momenty, gdy gubi koncentrację i sama prosi się o kłopoty. Tak było już po pierwszym golu Krzysztofa Mączyńskiego. Nagle biało-czerwoni oddali inicjatywę rywalom i Czarnogórcy kilka razy zdrowo nas nastraszyli. Trochę to niezrozumiałe. Ale niestety powtarzające się w wielu meczach kadry.
Jeśli to się dzieje z takim rywalem jak Armenia czy Czarnogóra, to ta chwila zapomnienia nie ma negatywnych konsekwencji. Ale gdy to przeciwnik pokroju Danii, to źle się to kończy. Widzieliśmy w Kopenhadze. A przecież na mundialu w Rosji będą rywale jeszcze bardziej wymagający.

Na szczęście znamy Nawałkę. To pracoholik, w sen zimowy nie zapadnie, swoje lekcje odrobi.
Gol Grosickiego ostudził na długo zapał Czarnogórców. Już po 16 minutach tego meczu role zostały rozdane: Polacy właśnie awansują do mundialu, a Czarnogórcy przyjechali ten mecz tylko rozegrać. No, ale przecież dokończyć to trzeba było…
Tym bardziej, że oczekiwania publiczności wobec reprezentacji rosną. Ma nie tylko wygrywać, ale jeszcze grać ładnie. Ma cieszyć oko kibica i bawić. Gdy więc Polacy długo klepali wszerz boiska, nabijając posiadanie piłki, ludzie z trybun krzyczeli: Ej, no grajcie! Ludzie nie po to płacą za bilety, żeby mieć tylko kwadrans zabawy.
Remis, do którego goście doprowadzili, byłby absolutnie niezasłużony. Ale o dekoncentracji już było. Teraz czas na pytanie co dalej.
Bo dziś trzeba się co prawda cieszyć, ale też śmiało iść dalej i pytać o możliwości tej drużyny. I to pytać odważnie, nie bać się marzyć o medalu w Rosji. Bo jak nie teraz, to kiedy?
Przecież to dziś naszą drużynę prowadzi jeden z trzech – czterech najlepszych piłkarzy świata, czyli Robert Lewandowski. A bądźmy uczciwi wobec tej reprezentacji – to nie jest – używając metafory Jana Tomaszewskiego – Lewandowski i 10 koszulek.
Co najmniej dwóch innych piłkarzy jest klasy światowej: Wojciech Szczęsny i Łukasz Piszczek. Jest też „brylant przyszłości” Piotr Zieliński, którego Nawałka buduje każdym kolejnym meczem. Bo wie, że jak chłopak odpali naprawdę, to może być zawodnikiem, o którego będą się biły najlepsze kluby w Europie. Kiedy odpali? Jak poukłada sobie wszystko w głowie, jak sam uwierzy w siebie do końca, jak zyska pewność, że to właśnie on jest tym reżyserem gry reprezentacji Polski. Trochę to jeszcze potrwa ale warto czekać.

Piątym – do tej wspomnianej wyżej czwórki asów – jest Kuba Błaszczykowski. Po konflikcie o opaskę kapitana z „Lewym” i po gorzkich słowach pod adresem Nawałki (opublikowanych na łamach autobiografii), rany chyba się już zabliźniły. Kuba okrzepł, ustabilizował formę i – choć w klubowym futbolu świata już nie podbije – dla reprezentacji jest bardzo cenny. Widać po nim piłkarskie szlachectwo. Może mieć mniej sił, może być ciut wolniejszy niż dawniej, ale zawsze wie co robi. Gdy podejmuje ryzyko dryblingu, to raczej jest on udany, gdy decyduje się na wrzutkę, to wie do kogo adresuje piłkę, nie gra na pałę. Każda klasowa drużyna potrzebuje takiego faceta. Na mundialu jego doświadczenie będzie bezcenne.
Wracajmy jednak do siły naszej drużyny. Do tej piątki dokładamy jeszcze nieobliczalnego Kamila Grosickiego, przesolidnego – gdy jest w formie Grzegorza Krychowiaka i całą grupę piłkarskich rzemieślników, których rzemiosło jest na wysokim poziomie. Wielu z nich jest w stanie wskoczyć na ten „international level” w bardzo niedługim czasie: Bartosz Bereszyński, Maciek Rybus, Maciej Makuszewski czy Rafał Wolski.

Nie należy też zapominać o Arku Miliku, na którego wszyscy czekamy.
A przecież Nawałka ciągle szuka nowych twarzy. Na tym zgrupowaniu pojawił się Damian Kądzior, jakby selekcjonera zachęcił udany eksperyment z Maciejem Makuszewskim powołanym na wrześniowe mecze kadry. I to jest słuszny kierunek, to jest dobre myślenie. Już raz reprezentację Polski zgubiło hasło: „Selekcja była prosta”. Jerzy Engel dał wtedy sygnał, że ci co awans wywalczyli w nagrodę pojadą na mistrzostwa świata. To był błąd. Bo w futbolu nie liczy się wczoraj. Istnieje tylko dzisiaj, to jaką formę prezentujesz tu i teraz.
Nawałka tego błędu nie zrobi. Pokazał to choćby przykład Krychowiaka. Selekcjoner holował go bardzo długo, pomagając powołaniami poprawić sytuację w klubie. Ale przyszedł taki moment, że nawet Krychowiakowi skończył się kredyt u Nawałki. Wrześniowe mecze kadry Grzesiek obejrzał w telewizji. Podziałało. W październiku na reprezentację przyjechał Krychowiak, którego można wstawić do składu. Jeszcze to nie jest jego optimum, ale będzie tylko lepiej.

A zatem przestańmy udawać, że mając najzdolniejsze pokolenie piłkarzy od prawie 40 lat (od mundialu w Argentynie), zadowolimy się wyjściem z grupy na mistrzostwach w Rosji. Opowiadając takie banialuki obrażamy tę drużynę. Ich naprawdę stać na medal.
Niewykorzystanie talentu tej grupy byłoby grzechem ciężkim. Co miałby powiedzieć najwybitniejszy piłkarz w historii polskiego futbolu, Robert Lewandowski, gdy kiedyś spytają go wnuki: „Dziadku, a z reprezentacją Polski to co ty właściwie zdobyłeś?”.
Jeśli nic nie zwojuje na mundialu w Rosji będzie musiał powiedzieć: „A lekcje już odrobiliście?”.
„Lewy” na takie wymówki nie ma ochoty. Gdy dziękował kibicom na Narodowym powiedział: „To jest dopiero pierwszy krok”.
I takie postawienie sprawy mi się podoba.

  • ursynów

    Miałem odpocząć od piłki, no ale sukces reprezentacji,to parę zdań z tym związanych.Gratulacje, Polska najlepsza w grupie, duży sukces.Brawo.Pana Redaktora nie zadowoli w Rosji wyjście z grupy- mnie też.Ostatni raz udało się to 31 lat temu w Meksyku,w dodatku z 3 miejsca, a grali w tej drużynie dobrzy zawodnicy: Boniek, Smolarek, Dziekanowski ,Urban.No nie wyszło.W Rosji będę trzymał kciuki za zdobycie medalu.Co do Lewandowskiego – to na pewno najwybitniejszy piłkarz Polski w XXI wieku(chociaż teraz wygrałby i plebiscyt na najlepszego w historii) .Osobiście pozwolę sobie mieć inne zdanie.Większe osiągnięcia w reprezentacji mieli Deyna i Boniek, a ten ostatni i w klubowej.Grzegorz jest wybitnym piłkarzem, ale takie sukcesy dopiero przed nim.Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe.To dobrze ,że tyle optymizmu daje gra Polskiej Reprezentacji.Kolega Pana Redaktora, Pan redaktor Budka- to poleciał na maksa.W Rosji będzie grać Polski Harlem Globetrotters.Polska drużyna to na swój sposób mistrzowie, ale nie róbmy z nich wirtuozów- to chyba lekka przesada.Może się mylę.Ale po takim sukcesie,to pióro wszystko wytrzyma.

  • vittorio

    Panie redaktorze trochę pan fantazjuje.sam Lewandowski nic nie zdziała.Do osiągnięcia sukcesu potrzebna jest drużyna,a indywidualności mogą tylko wydatnie w tym pomóc.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli