Duński dynamit zmiótł nas z boiska. A gdzie był Jodłowiec?

Autor wpisu: 2 września 2017 18:39

Czy na zderzenie z piekielną siłą fizyczną reprezentacji Danii można wyjść z zestawem „krasnali ogrodowych”? Trójka pomocników Piotr Zieliński, Karol Linetty i Krzysztof Mączyński to dobrzy zawodnicy. Potrafią pograć w piłkę, są nieźli technicznie, sporo biegają, ale mają jedną wadę – wszyscy trzej nie są „gigantami” fizycznej walki w środku boiska.

Najlepiej z tej trójki w tym elemencie gry wygląda Linetty. Ale i on nie jest zawodnikiem wysokim, o silnej budowie, kimś kto rywala przepchnie, wygra ważną „główkę”.
„Duński dynamit” rozsadził polską linię pomocy. Wręcz zmiótł ją z boiska. Trener reprezentacji Danii mówił po meczu, że kluczem do zwycięstwa było wygrywanie piłek po długich podaniach od obrońców. Że Polacy przegrywali w powietrzu te pierwsze piłki, ale także te drugie, strącone.
Defensywa reprezentacji Polski zagrała kiepsko, niepewnie, robiła poważne błędy. Ale wyglądała tak słabo także dlatego, że zawiodła druga linia. – Centralna formacja nie funkcjonowała zarówno w defensywie jak i ofensywie – przyznał po meczu szczerze Adam Nawałka. Obrońcy mieli zbyt małe wsparcie ze strony pomocników. Zresztą z kreowaniem gry – może poza pierwszym kwadransem, do utraty gola – też było kiepściutko.
Fizycznie cała reprezentacja Polski zaprezentowała się w Kopenhadze słabo. Ale czy nie było błędem, że w środku pola zabrakło pomocnika o dobrych parametrach fizycznych? Takiego właśnie jak Grzegorz Krychowiak, gdy jeszcze był w wysokiej formie? Kogoś kto nie przebiera w środkach, kto potrafi biegać od jednej „szesnastki” do drugiej, kto się przepchnie, sfauluje, zatrzyma nadciągający atak rywala. Oczywiście Krychowiak w obecnej dyspozycji w Kopenhadze by nam nie pomógł. Nie ten moment. Trzeba dać mu czas, by się odbudował w Anglii.
Czy jest zatem ktoś, kto mógłby się w Danii przydać, a był pod ręką?
Tak. Tomasz Jodłowiec.
Facet ma za sobą trudny czas. Problemy pozaboiskowe spowodowały, że grał coraz słabiej, przestał dostawać powołania na kadrę, stracił miejsce w pierwszej „jedenastce” Legii, podpadł trenerowi Jackowi Magierze. W pewnym momencie wydawało się nawet, że już nie wyjdzie z tego zakrętu. A jednak powrócił.
W ostatnich meczach Legii, jeśli któryś z jej zawodników zasługiwał na powołanie to najbardziej właśnie Jodłowiec. Wrócił do pierwszego składu drużyny z Łazienkowskiej, dobrze wyglądał fizycznie, dużo biegał, miał sporo odbiorów. Taki stary, dobry „Jodła”.
Dziwne, że zawodnik, który przecież był wielokrotnie powoływany przez Adama Nawałkę, tym razem został niezauważony. Selekcjoner jest w swoich wyborach personalnych bardzo konserwatywny. Zapewne w sztabie kadry uznano, że dwa-trzy dobre mecze Jodłowca to za mało, że to zbyt wcześnie. Że jeśli utrzyma wysoką dyspozycję, to dostanie powołanie na październikowe mecze kadry.
No dobra, ale reprezentacja była w potrzebie tu i teraz. Kiedy stało się jasne, że Krychowiak nie będzie powołany, trzeba było szukać kogoś o podobnych parametrach.
Tymczasem uznano, że w Kopenhadze będziemy grać w piłkę, więc słabsze warunki fizyczne naszych pomocników nie będą miały znaczenia. To było błędne założenie. Duńczycy podeszli wysoko, założyli pressing i odbierali nam piłkę w środku boiska. Działali jak spychacz. Nasi pomocnicy nie byli w stanie się temu przeciwstawić. Nie ta siła. A co robił wtedy Jodłowiec?
Szykował się do sparingu Legii z Mazurem Karczew… Nawet strzelił w tym meczu gola.
Nie wiem czy Jodłowiec uratowałby reprezentację przed porażką, pewnie nie. Ale może chociaż nie stracilibyśmy aż czterech bramek! Niepowołanie akurat tego legionisty traktuję jako błąd i niedopatrzenie. Można go było dowołać nawet po niedzielnym meczu Legii z Zagłębiem Lubin, w którym zagrał bardzo dobrze. Nawet w poniedziałek, gdy okazało się, że zgrupowanie musi opuścić Sławomir Peszko.
Każdy kto zna się na piłce potwierdzi, że musimy stawiać na takiego chłopaka jak Piotr Zieliński. Nawet jeśli zawiódł w Kopenhadze. To wielki talent, chłopak który jest w stanie prowadzić grę reprezentacji Polski. A jednak musi mieć pomoc jednego lub dwóch bulterierów w środku, którzy będą go wspierać siłą fizyczną. Pewnie docelowo takim bodyguardem „Zielka” będzie Krychowiak, przy którym dobrze wygląda także Mączyński. Trójka: Zieliński, Linetty, Mączyński ma szansę się sprawdzić z mniej wymagającym rywalem, grającym futbol mniej fizyczny niż Dania.
Na duńskich ogrów potrzebny był chłop na schwał. Taki jak Jodłowiec właśnie. Ale on został w Warszawie.

  • ursynów

    O rany,redaktorze ale ,, pomysła” Pan ma.Jodłowiec to chyba nie ta jeszcze pora,albo już nie ten czas.Fakt, w ostatnich meczach na tle pozostałych zawodników Legii był wyróżniającą się postacią.Ale o czym to świadczy? Przede wszystkim o poziomie reszty graczy,bo gra Jodłowca to nie rewelacja była.To nie jest gracz , który by zasadniczo pomógł reprezentacji w piątek.Ta grała totalną kaszanę.Przegląd Sportowy wystawił wszystkim jedynki, no może lekko przesadził.Sądzę,że gdyby grał Jodłowiec dostałby maksa 2.To taki wtręt ,a że strzelił bramkę Mazurowi,no to taki Pasquato Sokołowi strzelił tych bramek chyba dwie,no ale to tylko III liga, a Mazur IV.Ja wiem,że każdy teraz szuka przyczyny klęski,kto powinien grać,kto nie.Mądry Prezes powiedział,że i tak wejdzie Polska, a nie Dania , czy Czarnogóra.A jak Pan wie Redaktorze Tuzimek, Prezes się nigdy nie myli, obojętnie na czele czego stoi.Prawda?

  • GerardBukowski

    Tragifarsa reprezentacja dno totalne

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli