Ciekawe, jak szybko zatęsknimy za „truskawką na torcie”. Hajto i Borek żegnają się z kadrą, a my przypominamy wywiad z Tomkiem

Autor wpisu: 8 października 2017 16:35

Mecz z Czarnogórą to pożegnanie z kibicami reprezentacji duetu komentatorskiego: Mateusz Borek i Tomasz Hajto. Przez najbliższe lata spotkania kadry będą pokazywane w TVP. Jak szybko zatęsknimy za „truskawką na torcie” czy grą „z kija”? Dobre pytanie… Dzisiaj przypominamy wywiad z Hajtą sprzed miesiąca – dla fanów jego stylu komentowania, ale też dla tych, których do siebie nie przekonał.

Jest niepowtarzalny, niepodrabialny, oryginalny. Po prostu telewizyjny fenomen. W dzisiejszych mediach, w których przecież wszystko już było, znalazł się ktoś, kto komentuje mecze inaczej niż wszyscy – Tomasz Hajto. Można by powiedzieć, że jest prekursorem nowego stylu, ale to nie byłaby prawda. Bo jego sposób opowiadania o meczu jest tak charakterystyczny i osobisty, że ktoś, kto chciałby Hajtę skopiować tylko by się ośmieszył. Ten styl jest zarezerwowany wyłącznie dla niego.
Potrafi zaskoczyć, zdenerwować, rozśmieszyć. W meczu z Kazachstanem dopisał nowe zakończenie polskiego przysłowia. W pewnym momencie Mateusz Borek zaczął: „Im dalej w las..”, a Hajto wypalił: „Tym większe drzewa!”. Od razu powstało mnóstwo memów, a kibice opowiadają sobie nie to co powiedział Nawałka albo Lewandowski, ale że Hajto przeszedł samego siebie.

DARIUSZ TUZIMEK: Czy ty już jesteś celebrytą?
TOMASZ HAJTO: Ja? Nie! Dlaczego pytasz? Jestem byłym piłkarzem, byłym trenerem, a teraz menedżerem piłkarskim i ekspertem telewizyjnym. Przecież wiesz…

Wiem, ale widzę też, że to, w jaki sposób opowiadasz o meczu, jest na tyle wyraziste i oryginalne, że stało się zjawiskiem. To zaczęło już żyć własnym życiem. Ludzi to zaczęło fascynować, także tych, którzy nie interesują się piłką!
To miłe. Zabawne są te wszystkie memy i to co się dzieje wokół naszego – Mateusza Borka i mojego – komentarza. To też „Matiego” zasługa, że tak fajnie to nam wychodzi. Przed chwilą jechałem samochodem i usłyszałem w radiu zwrot: „jakby to powiedział doktor Hajto”. Aż mnie na chwilę przytkało. Ale uśmiechnąłem się pod nosem. Dla mnie ważne, że większość tych opinii jest pozytywnych, co dzisiaj w epoce internetowych hejterów, nie jest takie częste. Była taka sonda…

…w „Sportowych Faktach” na Wirtualnej Polsce, gdzie wyszło, że Hajtę jako komentatora lubi 62 procent badanych – to dużo.
Miło mi się zrobiło. Widać przez lata komentowania – zarówno reprezentacji w Polsacie, ale także Bundesligi w Eurosporcie – wyrobiłem sobie markę. Mam już dużo doświadczenia, robiłem z Polsatem mistrzostwa Europy dwa razy, raz mistrzostwa świata. Staram się mówić o meczu w sposób bezpośredni, trochę tłumaczyć co się dzieje na boisku. Mówić, że „dwójka” podała do „szóstki” to każdy potrafi. A nie o to chodzi. Ja spędziłem wiele lat na boisku jako piłkarz, później byłem trenerem, więc mi łatwiej.

Polska mistrzem świata? A może jednak przesadzamy? – TUTAJ

A mnie się wydaje, że twoją największą zaletą jest bezpośredniość, to że nie udajesz, że się nie kreujesz na kogoś innego. Bo przecież w innych stacjach też mecze komentują byli piłkarze i trenerzy. Ale to jest najczęściej nudny komentarz, hermetyczny, ekspercki. A ciebie – bez wazeliny – słucha się, bo to jest ciekawe, zabawne i nawet jak się pomylisz i walniesz gafę, to i tak się ludziom podoba. Bo telewizja to rozrywka. Ma być show i jest!
Ja tego nie przygotowuje, to jest naturalne, samo idzie.

I właśnie o to chodzi. Myślę, że kwestią czasu jest, żeby zgłosił się do ciebie ktoś ze świata reklamy, bo twój komentarz ma olbrzymi potencjał w tej dziedzinie.
No powiem ci, że jest już coś na rzeczy. Ale na razie nic nie zdradzam, rozmawiamy.

Pewnie i do „Tańca z gwiazdami” cię zaraz zaproszą.
Już dzwonili. Ale… 5 lat temu. Odmówiłem, bo przecież nie jestem celebrytą.

Twoje powiedzonka np. „truskawka na torcie”, są tak oryginalne, że wszyscy wiedzą, że to twoje.
No nawet zastanawiam się czy tego nie opatentować (śmiech). To co mówię, mówię szczerze. Można powiedzieć, że „jadę z wątroby”. To jest emocjonalne, spontaniczne, bezpośrednie. I moje własne. Podpieram się czasem statystykami, bo statystyki są bezlitosne. Ale to jest wiedza, jaką trzeba sobie przyswoić jak się przygotowuję do meczu.

Czy w tracie przygotowania pojawia się też gruziński koniaczek?
Wiem do czego pijesz. Rzeczywiście, w czasie meczu z Kazachstanem była taka sytuacja, że powiedziałem: Nie możemy tak dać Gruzinom”. Na to Mati: „Kazachom!”. I po chwili dodał: „Jakiś gruziński koniaczek był przed meczem?”. A ja mu: „Niestety nie!” – i obaj się uśmiechnęliśmy.

Tak jak tysiące ludzi przed telewizorami. Część ze śmiechu pewnie płacze. Ale potrafisz być także ostry.
Ja ostry? Nie, tak jak też nie jestem stronniczy i nigdy nie uwziąłem się na żadnego piłkarza.

Wielu ludziom wydawało się, że na Euro U-21 uwziąłeś się na Pawła Dawidowicza, krytykowałeś go bardzo ostro.
Nie uwziąłem się. Po prostu oceniałem to co robi na boisku.

Ale potem ludzie z otoczenia kadry sugerowali, że takie „jechanie” po piłkarzu mu nie pomaga. Że twoja miażdżąca krytyka dociera do niego poprzez znajomych i to wytwarza na nim dodatkową presję…
No jeśli piłkarz nie radzi sobie z presją to musi zmienić zawód…

Ostatnio dostało się od ciebie także Piotrowi Zielińskiemu. I to nie za mecz z Danią, ale także z Kazachstanem.
Ale to nie jest atak personalny. Ja bardzo doceniam klasę piłkarską tego chłopaka, ma wielkie umiejętności. I teraz chodzi o to, żeby te umiejętności umiał „sprzedać” w meczach reprezentacji. Ja od niego wymagam, bo on musi grać odpowiedzialnie, nie tracić piłki przed własnym polem karnym, strzelać na bramkę, dogrywać. No właśnie to mają być te moje „truskawki na torcie”. Tymczasem Piotrkowi brakuje stabilnego poziomu, raz jest lepiej, raz gorzej. Jak mawiają Niemcy: „I słońce, i deszcz”. Zieliński gra już w dorosłej reprezentacji i nie mogę na niego patrzeć tak jak na juniora, przez różowe okulary. Właśnie ostatnio spieraliśmy się z kolegami o Timo Wernera z RB Lipsk. Chłopak jest młodszy od Piotrka, a już gra w reprezentacji Niemiec, w której strzelił 6 goli w ośmiu meczach. Ma 128 występów w Bundeslidze, 36 goli i 17 asyst. I to też jest młody zawodnik, a można od niego wymagać, wymagajmy więc także od Piotrka. Ja go nie krytykuję, ja staram się go motywować.

Czasem chyba za tę krytykę ktoś się na ciebie obrazi. Byli tacy piłkarze, którzy uważali, że w komentarzu przesadziłeś i nie chcieli podać ręki?
Jeśli chodzi o kadrę, to raz odczułem, że Krzysiek Mączyński chodzi na mnie sfochowany. Ale ja się nie mogę tym przejmować. Oczekuję, że piłkarz będzie miał trochę dystansu do siebie. Nie krytykuję nikogo złośliwie.

Zdarzało ci się, że „pojechałeś” nawet z własnymi kolegami: Kamilem Grosickim czy Michałem Pazdanem. Nie masz miłosierdzia…
„Grosika” bardzo lubię, a z Michałem najpierw grałem w piłkę, a później byłem jego trenerem. Ale czy to oznacza, że jeśli grają słabo, to mam wmawiać ludziom, że grają dobrze? No bez przesady… Albo jestem poważnym ekspertem, albo nie.

Jak pochwaliłeś Macieja Makuszewskiego za grę w reprezentacji, to pojawiły się opinie, że robisz tak bo jesteś jego menedżerem…
To piramidalna bzdura. Jego menedżerem jest Mariusz Piekarski. Ja Makuszewskiego dobrze znam, bo dołożyłem cegiełkę do rozwoju jego talentu. Przy mnie w Jagiellonii dostał szansę gry, dostał zaufanie i się świetnie rozwinął. W kadrze też nie znalazł się przypadkiem.

Czyli praca menedżera piłkarskiego nie stoi w konflikcie z komentowaniem meczów reprezentacji?
Założyliśmy firmę raptem w lutym tego roku, jestem na początku tej drogi. Żeby było jasne: nie mam umowy z żadnym reprezentantem. Filozofia naszej firmy jest taka, że bierzemy młodego chłopaka, nastolatka i dopiero budujemy go jako piłkarza. Mam reprezentantów w kategoriach U-18, U-17, U-13 i to jest mój kierunek. Miałem opcję sprzedaży Michała Pazdana na Niemcy w tym minionym już okienku, ale nie była to sprawa prosta, nie udało się.

Czasem siedząc przed mikrofonem podpowiadasz piłkarzom jakby cię byli w stanie usłyszeć: „Podejdź, bliżej. Zaatakuj! Nie w ten sposób Michał” – jakbyś był ich trenerem.
Wiem, że mnie nie słyszą, ale jestem w emocjach. Zwracam się do nich bezpośrednio, ale na tym korzystają widzowie. Oni się dowiadują jaka jest faza gry, co zawodnik zrobił dobrze, jaki popełnił błąd. Dzięki temu kibic lepiej rozumie mecz, tak widzę rolę eksperta.

No ale trener Maciej Dorna na młodzieżowym Euro U-21 to nie miał u ciebie lekko…
Na pewno szanuję trenera Dornę jako człowieka, ale też jestem zdania, że zanim ktoś pójdzie na studia to powinien skończyć szkołę średnią. Przed mistrzostwami pompowaliśmy się, że jedziemy po medal, a skończyło się kompromitacją…

Co masz do Dorny? Nie grał nigdy w poważną piłkę, ale był otoczony sztabem fachowców, byłych piłkarzy.
No chyba z dziesięciu ich tam było… I nikt Dornie nie podpowiedział, że nie można tak robić, że na pierwszy mecz wystawia się do składu pięciu ludzi, którzy miesiącami nie grali w piłkę? Po co tak ryzykować? Można przemycić jednego, ale nie pięciu…

No wiesz, Bartek Kapustka był twarzą imprezy, jego plakaty wisiały wszędzie…
No tak, jeden miał reklamę, inny potrzebował reklamy… Trener musi mieć charyzmę i swoje zdanie. Ma to na przykład Adam Nawałka. Reprezentacja U-21, w której mogli grać nawet 23-latkowie, to już nie jest drużyna juniorska. Tu każdy ma swoje ambicje, potrzeba do takiej drużyny silnej ręki, trenera z doświadczeniem.

Sprawa Krystiana Bielika, który skrytykował wówczas poziom treningów na obozie przygotowawczym przed U-21, też chyba nie została rozegrana najlepiej…
No tak, bo trener musi mieć jaja. Jak Bielik miał tyle tupetu, to biorę go sobie na rozmowę i po niej albo go natychmiast wyrzucam, albo zostawiam w kadrze i mówię: „Umiesz gadać, to teraz wyjdź na boisko i pokaż w meczu z Anglią, że nie tylko gadać”. Ale nie zdecydowano się na to. Bielik został, ale nie wiadomo po co, bo nie pozwolono mu już zagrać. Dorna miał komfort, bo przez dwa lata nie grał meczów o stawkę. Wszystkich uspokoiło sensacyjne zwycięstwo z Niemcami, ale pobudką powinny być te ostatnie sparingi przed turniejem. One nam nie wyszły. Tylko, że to zlekceważono, zamieciono pod dywan. Turniej skończył się kompletną klapą, a przecież mamy bardzo uzdolnione pokolenie piłkarzy w tej kategorii wiekowej. Ale ja to przewidywałem, mówiłem. Zresztą Zbyszek Boniek na pewno też wie, że zostawienie tego Dornie było błędem. Sam to przed turniejem mówiłem.

Ale co?! Żeby na ostatniej prostej, tuż przed Euro U-21 zmienić trenera reprezentacji? To byłaby ryzykowna, szalona decyzja!
Ale jedyna możliwa – co potwierdził przebieg turnieju. Zmiana trenera w takim momencie to byłby sygnał, to byłaby motywacja. Jak usłyszałem, żeby się nie martwić o tych piłkarzy, co nie grali przez pół roku, bo da się ich doprowadzić do formy w dwa tygodnie, to złapałem się za głowę. Jeśli mają taki program, to ja go kupuję! Do Dorny mam szacunek, ale mam też prawo do własnego zdania. Może ono być krytyczne, ale jeśli jest wypowiadane z rozsądkiem, to żadne normy nie są przekroczone.

Ale za swoją krytykę też ci się dostało. Prezes Boniek przesłał ci pozdrowienia od Paulety, na których mówi: „Hajto! Trzy!” odnosząc się do trzech goli jakie Portugalczyk, na którego grałeś, strzelił Polsce ma mundialu 2002 w Korei. Boniek był rozbawiony tą złośliwością, ale tobie chyba się zrobiło przykro. Widziałem na Twitterze twoją odpowiedź. Nie byłeś skory do żartów. Napisałeś: „I co mam odpowiedzieć? Ja za tamten mecz swoje dostałem i grałem słabo. Lepiej wypomnieć Hajcie ten mecz, aby zapomnieć o formie Polaków U-21”.
No nie spodobało mi się to, bo w meczu z Portugalią grało więcej osób, niż tylko Hajto. Ale skupiło się wyłącznie na mnie. Natomiast w tym momencie był to temat zastępczy, żeby przykryć rozczarowanie, jakie przyniósł występ polskiej młodzieżówki. Ale mam ze Zbyszkiem dobre stosunki, już nie ma problemu.

Czyli jednak czasem ciebie też dotyka krytyka i czujesz się urażony. A dopiero co umieściłeś takiego tweeta:

To nie boli, czy jednak boli? Musisz uważać na język, Wojtek Kowalczyk przesadzał z ostrością na TT i dostał czerwoną kartkę. Już nie komentuje meczów.
To była odpowiedź na agresywny wpis jednego użytkownika, którego od razu zablokowałem. On tam mnie obrażał, powyciągał mi różne sprawy z całego życia i jeszcze okładał wulgaryzmami. Zareagowałem emocjonalnie, ale ja w tym wpisie nikogo nie obrażam. To jest najważniejsze.

Rozmawiał Dariusz Tuzimek

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli