Różnych rzeczy się po tej rundzie spodziewaliśmy, ale na pewno nie tego, że Raków będzie w niej największym rozczarowaniem

Autor wpisu: 22 kwietnia 2018 10:35

Cztery punkty w siedmiu tegorocznych meczach – jak na zespół, który był rewelacją rundy jesiennej, który zimą przeprowadził najwięcej najciekawszych transferów i który wiosną miał walczyć o awans do ekstraklasy – to bilans nie tyle słaby, ile katastrofalny. Różnych rzeczy się po tej rundzie w pierwszej lidze spodziewaliśmy, ale na pewno nie tego, że Raków będzie w niej największym rozczarowaniem. Co się stało z drużyną Marka Papszuna? Na pewno nic dobrego…

Porażka w Bytowie (0:1) była piątą porażką w tym roku. Tyle Raków poniósł przez całą jesień, kiedy rozegrał 19 spotkań. – Jesteśmy w trudnym położeniu, ale nie poddamy się. Trzeba się z tego dźwignąć – mówił Papszun na pomeczowej konferencji. No, ale co ma mówić?
Zimą, gdy co chwila pojawiały się informacje na temat nowych, pozyskiwanych przez beniaminka z Częstochowy piłkarzy, w pewnym momencie napisaliśmy, że z takim składem głupio będzie nie wywalczyć awansu. Oczywiście było to trochę prowokacyjne i z lekkim przymrużeniem oka, ale trudno było nie przyznać, że te wszystkie zakupy, a później huczna prezentacja drużyny, to przekaz, jaki Raków wysyła całej pierwszej lidze – jesienią to było tylko preludium, takie przetarcie, teraz to dopiero wam pokażemy…

Mało kto jednak zaczął zwracać uwagę na to, że już pod koniec okna transferowego pojawiały się pierwsze głosy, że co za dużo, to niezdrowo. Że lepsze jest wrogiem dobrego. Że jeszcze żadnej drużynie, która chce walczyć o wysokie cele, zimowa rewolucja nie przyniosła pozytywnych efektów. Pytany przez nas prezes klubu Janusz Żyła, po co Rakowowi tylu nowych piłkarzy, odpowiadał: – Raków musi się rozwijać. Musi pokonywać kolejne szczeble na drabinie rozwoju klubu. Mówiąc obrazowo, przedwczoraj graliśmy w drugiej lidze, wczoraj wywalczyliśmy awans do pierwszej, a dziś jest czas na to, by zrobić kolejny krok do przodu. By zespół zwiększył jakość i umiejętności.

Kolejny krok do przodu, czyli awans do ekstraklasy. Nikt w Częstochowie nie ukrywał tego, że to jest właśnie cel na rundę wiosenną. Może nie jakiś twardy cel, taki, o którym mówi się „ekstraklasa albo śmierć”, ale skoro pojawiła się taka okazja, to głupio byłoby z niej nie skorzystać, prawda? Do takiego myślenia upoważniało nie tylko miejsce, jakie Raków zajmował po jesieni, ale przede wszystkim styl, w jakim do tego miejsca dotarł. To był najciekawiej i najskuteczniej grający zespół z całej pierwszoligowej stawki. Zresztą nie bez przyczyny nastrzelał najwięcej goli.
A dziś? Wygląda na to, że jednak przekombinowali. Ta drużyna w niczym nie przypomina zespołu, który od października tłukł (prawie) wszystkich, jak leciało. Jeszcze po niedawnej wygranej w Mielcu (3:2) można było pomyśleć, że Raków wreszcie odpalił, że za chwilę dołączy do ścisłej czołówki, ale dwie kolejne porażki – z Chrobrym (1:3) u siebie i teraz z Bytovią (0:1) na wyjeździe – raczej utwierdziły w przekonaniu, że jednak nic z tego. O walce o awans w tym sezonie w Częstochowie mogą już zapomnieć.

Trudno coś powiedzieć o takim spotkaniu. Ostatni mecz w naszym wykonaniu był słaby. Nasze podejście było złe, więc chcieliśmy tutaj pokazać dobre nastawienie i zaangażowanie. Problemem dzisiaj była skuteczność. Mając tyle sytuacji, trzeba coś strzelić – mówił Papszun po spotkaniu w Bytowie. No, ale zimą Raków ściągnął piłkarzy, którzy grę w ofensywie mieli jeszcze bardziej rozkręcić. Na razie jednak pożytek z nich prawie żaden. Dorobek Zachary, w grudniu witanego w Częstochowie jak gwiazdę, to zero goli i jedna żółta kartka. Formella i Radwański strzelili po golu, ale poza tym nic dobrego o ich dotychczasowej postawie trudno napisać. Młody Szczepański to na razie melodia przyszłości – dotychczas tylko dwa razy wszedł na boisko, w obu przypadkach zaliczając występy bez fajerwerków. Do tego doszły permanentne kłopoty z obroną – Kościelny wciąż bez meczu w nowych barwach, Rachmanow już zdążył udowodnić, że nowym Petraškiem nie będzie, no a Szumski – niby solidny i trudno się do niego jakoś generalnie przyczepić, to jednak Rakowowi jeszcze żadnego meczu nie wybronił.

No słabo to wszystko wygląda, nie da się tego ukryć. Nie tak miało być. Szczególnie, że gdzieś tam po drodze normują się stosunki na linii klub – miasto…
Kibice Rakowa mogą pocieszać się tym, że jesienią początek rundy był równie trudny (choć lepszy niż teraz, bo po pierwszych siedmiu meczach zespół miał na koncie o połowę więcej punktów, czyli 8), a mimo to udało się wystrzelić i wjechać na odpowiednie tory. Po drugie, ta liga to liga serii – podkreślają to niemal wszyscy trenerzy. Równie łatwo złapać serię zwycięstw, jak i wpieprzyć się w spiralę porażek. Niewykluczone więc, że drużyna Papszuna jeszcze odpali. Czy na tyle, by dołączyć do ścisłej czołówki? Zobaczymy. Za trzy dni zaległy mecz z Chojniczanką – idealny moment na przełamanie. Pytanie, czy Raków na to przełamanie w tej rundzie stać.

Inne artykuły o: I Liga | Raków Częstochowa

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli