„Powinniśmy dowieźć to do końca…” Zmarnowana szansa Stali, czyli pary wystarczyło tylko na jedną połówkę
Autor wpisu: Krzysztof Budka 25 kwietnia 2018 07:29
2:0 po 35 minutach, świetna gra w pierwszej połowie i wielka szansa na pozycję wicelidera – do przerwy meczu w Grudziądzu Stal dyktowała warunki i wszystko wskazywało na to, że do Mielca piłkarze Zbigniewa Smółki wrócą z kompletem punktów i miejscem na podium. No, ale potem była jeszcze druga połowa, w której – jak mówi Dariusz Kubicki – „pomogło nam szczęście”…
Strzelając dwie bramki na wyjeździe, tak doświadczony zespół, szczególnie w defensywie, musi to dowieźć do końca. Musi być zdeterminowany, musi być skoncentrowany, musi grać prościej. Dzisiaj się to nie udało – komentował po spotkaniu Smółka.
„Tu rodzi się wielki zespół” – mówił kilka dni temu trener Stali po tym, jak jego drużyna w niesamowitych okolicznościach wydarła Odrze punkt. Tyle tylko że ten „wielki zespół”, którego celem jest oczywiście awans do ekstraklasy, czasem jeszcze potrafi się pogubić i narobić sobie sporych kłopotów w spotkaniu, które układa się po jego myśli. To taka dziwna przypadłość Stali, że jak nie idzie, to spinamy poślady, gryziemy trawę i robimy wszystko, by odwrócić losy meczu. Ale jak idzie, to za szybko schodzi powietrze. Tak było przecież w spotkaniu z Rakowem u siebie (jedynym przegranym wiosną przez Stal), tak było też teraz z Olimpią.
Po pierwsze połowie trudno było zakładać, że Stali może stać się tutaj jakaś krzywda. W 31. minucie Arak do Banaszewskiego i zrobiło się 1:0. Minęły cztery minuty i Arak podwyższył prowadzenie. No, ale potem była druga połowa… Zdeterminowana Olimpia walcząca o utrzymanie nie odpuściła.
– Widzieliśmy dwie różne połowy, w których wiatr dyktował warunki. W pierwszej to my graliśmy z wiatrem i strzeliliśmy dwie kapitalne bramki. Mieliśmy sytuacje, żeby ten mecz zakończyć. W drugiej gospodarze szybko zdobyli kontaktową bramkę. Często kotłowało się w naszym polu karnym. Z perspektywy całego spotkania zasłużony remis. Uczulałem, że Olimpia ma dobrych piłkarzy i gra na jej terenie jest bardzo ciężka. Musimy się zregenerować, bo przed nami kolejny ciężki wyjazd. Z perspektywy drugiej połowy, gdzie jeszcze były sytuacje, mecz mógł skończyć się bardzo wysokim wynikiem dla obu stron. Dla kibiców to było bardzo dobre widowisko. Ja natomiast muszę dokładnie przeanalizować drugą połowę, bo mamy doświadczony zespół i mając przewagę dwóch goli w meczu wyjazdowym, nie można go remisować – dodawał Smółka.
Dariusz Kubicki: – Nie jest łatwo grać z zespołem, który skutecznie punktuje i ma w swoich szeregach trójkąt bardzo doświadczonych defensorów, w dodatku o fantastycznych warunkach fizycznych. Nie było go łatwo rozmontować, ale cieszę się, że mój zespół zareagował odpowiednio w drugiej połowie. Pomogło nam szczęście. Szybko zdobyliśmy bramkę, co wprowadziło nerwowość w szeregach gości, a nam dodało wiarę.
Remis to dla żadnej ze stron nie jest jeszcze jakaś wielka tragedia, w tabeli zachowane zostaje status quo, ale żałować mogą przede wszystkim piłkarze Stali, bo gdyby wygraną dowieźli do końca, dziś byliby wiceliderem (przynajmniej do wieczornego meczu GieKSy w Niepołomicach). Niby na siedem kolejek przed końcem nie ma to jeszcze wielkiego znaczenia, ale z perspektywy kibiców z Mielca mimo wszystko martwilibyśmy, bo choć Stal gra w tej rundzie skutecznie i z rozmachem, to niemal zawsze coś staje na przeszkodzie, by zgarnąć komplet punktów. Czasem sędziowie (jak w meczach z Miedzią czy Odrą), czasem własna niefrasobliwość (jak z Rakowem czy Olimpią). Tylko jedno zwycięstwo w sześciu ostatnich meczach – jak na kandydata do awansu mało. Zresztą i Smółka, i jego piłkarze pewnie doskonale zdają sobie sprawę, że w każdym z tych spotkań zwycięstwo było „o włos”, ale na końcu tego „włosa” brakowało. Dziś Stal byłaby bogatsza co najmniej o kilka punktów i to ją goniliby rywale z czołówki tabeli. No, ale ten „wielki zespół” – jak zauważył szkoleniowiec Stali – dopiero się przecież rodzi…
Inne artykuły o: I Liga | Olimpia Grudziądz | Stal Mielec