Kolejka goli nieoczekiwanych. Ale najładniejszy ten, którego zdobył Martin Adamec
Autor wpisu: Marcin Kalita 31 lipca 2018 00:06
Takiego odsiewu faworytów mało kto się mógł spodziewać. Druga kolejka spotkań pierwszej ligi przyniosła dramatyczne zwroty sytuacji w Suwałkach, Tychach i Częstochowie. Jeśli do tego dorzucimy niespodziewaną porażkę Stali Mielec w Niepołomicach, wyjdzie na to, że już druga kolejka była tak szalona, jak zazwyczaj bywa właśnie pierwsza liga.
Kilku faworytów, a przynajmniej zespołów, które z przebiegu meczów już witało się z „gąską”, czyli z trzema punktami, musiało w drugiej kolejce obejść się smakiem. Jeśli przez przypadek ktoś przez wakacje zapomniał, że pierwsza liga nikomu niczego nie daje za darmo i jest boleśnie nieprzewidywalna, właśnie sobie o tym przypomniał.
A najboleśniej przypomnieli sobie ci, których aspiracje sięgają (z reguły) wysoko. W niedzielę kropkę nad „i” przyklepała jeszcze Puszcza Niepołomice, która na swój jubileusz srogo skarciła Stal Mielec. Że drużyna Artura Skowronka nie wywiezie z Niepołomic punktu? Nie, to nie wydawało się możliwe. A jednak, kurczę, Tomasz Tułacz po raz kolejny udowadnia, że w kieszeni ma receptę na każdego, nawet najtrudniejszego rywala. Stal przegrała 0:1 po golu Konrada Stępnia w 78. minucie, ale tu nie było zwrotu sytuacji, który charakteryzował inne dramatyczne wydarzenia kolejki. Po prostu był gol dający zwycięstwo i nos Tułacza, który strzelca zwycięskiej bramki wpuścił na boisko raptem sześć minut przed faktem tej bramki zdobycia.
A nasze TOP 3 zdarzeń wyjątkowych? Samo się nasuwa.
Numer trzy w tym zestawieniu – Przemysław Trytko wprawia w zakłopotanie Ryszarda Tarasiewicza.
Tychy po porażce w pierwszym meczu z Odrą grały z Chrobrym o pełną pulę. I to grały pod swoje dyktando. Zdobyty gol już w 6. minucie, a potem – jak się zdawało – kontrola. Tak jak Ryszard Tarasiewicz to lubi. W pierwszej połowie Chrobry z jednym strzałem na bramkę gospodarzy. W drugiej – różne fragmenty, ale sytuacja zdawała się nie wymykać spod kontroli tyszan. Wreszcie doliczony czas gry: Michał Borecki dostaje czerwoną kartkę, Chrobry kończy w „10”.
To już chyba musi być koniec głogowian w tym spotkaniu? A guzik! W 6. minucie doliczonego czasu Chrobry strzela wyrównującego gola z karnego! Po zagraniu piłki ręką. Po strzale Przemysława Trytki z 11 metrów futbolówka jeszcze muśnięta przez Konrada Jałochę, ale i tak wpada do bramki.
Niewyobrażalne w meczu zespołu trenera tak wyczulonego na poczynania defensywne jak Tarasiewicz. A co jeszcze bardziej szokujące – to druga kolejka, w której GKS traci gola i punkty w ostatnich chwilach spotkania. Przed tygodniem podobnie było z Odrą. W Opolu skończyło się na skutek tego porażką.
Ta sytuacja w nagraniu ChrobryTV od 4:40
Numer dwa – beniaminek uciera nosa poprzedniemu beniaminkowi.
Czyli Jastrzębie jedzie do Częstochowy i wywozi remis. Nie „jakiś remis”. Remis niesamowity, bo Raków prowadził już 2:0 po golach Arkadiusza Kasperkowicza i Macieja Domańskiego. Drużyna Marka Papszuna bez wątpliwości w pierwszej kolejce rozprawiła się z Puszczą 3:0. Teraz – znów u siebie – miała 2:0 i kontrolę nad spotkaniem. Pozorną, jak się okazało. Jastrzębie wystawiło pazur i się odgryzło. Najpierw Patryk Skórecki na 1:2, a w 88. minucie Piotr Pacholski po rogu na 2:2. To się nie miało prawa stać, a jednak stało się.
Na nagraniu GKS TV od 2:30
No i bezsprzecznie numer jeden – gol Martina Adamca dający Wigrom punkt w meczu z Chojniczanką!
Bo nie chodzi tylko o jego wymiar (punktowy, rzecz jasna), ale i piłkarską urodę i klasę. No takim strzałem, strzałem kolejki odwrócić losy meczu, odebrać faworyzowanym gościom punkty i wyrwać choć ten jeden dla swojej ekipy – to jest coś!
Pisaliśmy o tym meczu więcej tutaj – a teraz dzięki telewizji klubowej Wigier Suwałki (WigryTV) mamy obrazek. Z wolnego, w doliczonym czasie gry – prosto w „okienko”. 19-letni Słowak ma pokrętło w nodze i nerwy ze stali. Brawo!
Inne artykuły o: Chojniczanka Chojnice | Chrobry Głogów | GKS Tychy | I Liga | Puszcza Niepołomice | Raków Częstochowa | Stal Mielec | Wigry Suwałki