Argentyna z pierwszej ręki – serwuje Raul Lozano
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 22 lutego 2019 21:34
– Futbol w Argentynie jest chory, jest pełen przemocy. Kibole wymuszają na klubach udziały w zyskach, do niczego dobrego to nie doprowadzi – opowiada znakomity trener siatkarski, Argentyńczyk Raul Lozano, który spotkał się na długą rozmowę z Piłkarską Reprezentacją Dziennikarzy. A my mamy wrażenie, że ten kibolski model argentyński przerabiamy w Polsce od bardzo dawna, a najbardziej patologicznym i jaskrawym był przykład Wisły Kraków, choć przecież nie w tym jednym klubie wpływy kibiców znacznie przekraczają granice rozsądku, przyzwoitości, a nawet prawa.
Z Raulem Lozano spotkaliśmy się w La Placie, gdzie trener polskich wicemistrzów świata z 2006 roku się wychował i w styczniu spędzał tam wakacje. W najstarszym pubie La Platy, przy argentyńskich stekach, rozmawialiśmy o wszystkim. O gospodarce, o ludziach, o futbolu i o siatkówce oczywiście.
– Argentyna przeszła w ostatnich latach wiele zmian, zarówno ekonomicznych, jak i społecznych. Gospodarką targają kolejne kryzysy, w kraju szaleje wysoka inflacja, bezrobocie. Jakie są przyczyny? Różne i jest ich wiele, ale Argentyna jest skomplikowana tak bardzo, że ja sam też jej nie rozumiem. Musieliśmy się przyzwyczaić do kryzysów, musimy uważać w co inwestujemy – mówi nam Lozano.
Zapytany, jak on sam broni się przed inflacją, w co inwestuje, Argentyńczyk uśmiecha się i mówi, że w nieruchomości. W domy, w ziemię na północy kraju, gdzie ma ranczo z hodowlą bydła. Zarobione pieniądze zamienia na dolary i na euro, których kurs jest dużo stabilniejszy niż argentyńskich peso.

Raul Lozano i Marcin Lepa z Polsatu Sport, współtwórca kanału Prawda siatki
– Kraj jest ogromny, są więc duże zróżnicowania między poszczególnymi regionami. Na przykład Buenos Aires jest miastem otwartym na turystów, dużo się tam dzieje, i w dzień i w nocy, ale jeśli ktoś by na tej podstawie pomyślał, że taka cała Argentyna to byłby w błędzie. Buenos jest jak europejskie miasto, jak Madryt na przykład. Mówi się czasem, że Buenos – gdzie w mieście i prowincji mieszka aż 13 milionów ludzi – jest Paryżem Ameryki Południowej. Ale warto pamiętać, że Argentyna to ogromny kraj, o powierzchni 9 razy większej od Polski, kraj w którym są regiony biedniejsze i bogatsze. Jak Bariloche, gdzie sami byliście i tam widać, że w tych górach, gdzie jest 20-30 turystycznych miejscowości żyje się trochę lepiej niż w biedniejszych częściach kraju. Jest ogromne rozwarstwienie społeczne, oblicza się, że 3 mln ludzi żyje w strefie głodu.

Okolice Bariloche
– Ale Argentyna się zmienia. Tak jak i Polska. Gdy ja przyjechałem do Polski w 2005 roku, to to był inny kraj niż teraz. Teraz są lotniska, dobre drogi, hotele – to jest inna Polska. Wtedy poza katowickim „Spodkiem” nie było tych wielkich hal sportowo-widowiskowych. A od tamtych czasów w Polsce wybudowano 24 takie obiekty – to jest gigantyczny postęp – podkreśla trener.
Lozano ciekawie opowiada także o argentyńskim futbolu.
Piłkarska mapa Argentyny jest mocno zróżnicowana. – W Buenos funkcjonuje aż 14 silnych, ligowych klubów piłkarskich, jakbyśmy do nich dołożyli jeszcze te z La Platy, to mogłyby same, w swoim gronie, rozgrać cała ligę piłkarską – śmieje się Lozano.

Mural w dzielnicy Boca
Pytamy o zamieszki, do jakich doszło w grudniu w Buenos przy okazji meczów River Plate – Boca Juniors w finale Copa Libertadores. Rewanżowe spotkanie trzeba było – z powodów bezpieczeństwa – przenieść aż do Madrytu.
– Niestety, futbol w Argentynie jest zdominowany przez przemoc. Doszło do tego, że mecze oglądają tylko kibice gospodarzy, bo kibicom gości nie można zapewnić bezpieczeństwa – opowiada Lozano. – Gangi kibiców traktują futbol jak biznes, wysysają z klubów pieniądze. Sprzedają bilety, czerpią zyski z cateringu, ze sprzedaży pamiątek, z wynajmu autokarów i właściwie ze wszystkiego z czego są jakieś pieniądze. Sterroryzowane kluby nie są w stanie temu przeciwdziałać ani się bronić. To proceder na wielką skalę, bardzo trudny do zatrzymania – opisuje trener proceder jaki przecież znamy z Wisły Kraków i z innych klubów w Polsce.
Argentyna to kraj imigrantów. Przyjeżdżali tu ludzie z całego świata, także z Europy: z Włoch, Hiszpanii, z Niemiec. Być może dlatego piłkarze z Argentyny dobrze adaptują się w Primera Division czy w Serie A. – Dla nich wyjazd do kraju dziadków jest naturalny, to sięganie do własnych korzeni. Gdy ja z rodziną przylatujemy do Włoch, to czujemy się jak w domu. Przyjeżdżamy z lotniska i decydujemy dokąd pójdziemy na kolację. W Polce byłoby to dla mnie trudniejsze, bo nie znam waszego języka. Ale Argentyńczycy są ciekawi innych kultur, chcą je poznawać – opowiada Lozano i dodaje: – Kiedy ja przyjechałem do Polski i zacząłem mówić – jako trener kadry – co należy zrobić w waszej siatkówce, to początkowo Polacy byli sceptyczni. Nie chcieli słuchać. Wtedy niemal nie było trenerów z zagranicy, ja byłem pierwszy. Dziś, mam wrażenie, że przesadzono w drugą stronę, trenerów-obcokrajowców jest już w waszej siatkówce zbyt wielu. Ale wtedy w 2005 roku musieliśmy zaczynać od podstaw. W ośrodku treningowym w Spale, łóżka miały po 190 cm długości i dla siatkarzy kompletnie się nie nadawały. Nie było dobrze wyposażonej siłowni, były kłopoty z przygotowaniem dietetycznych posiłków dla sportowców. Nikomu nie przeszkadzało, że kuchnia ciepłym jedzeniem zamyka się o 18.30 i później juniorzy do końca dnia jadą na kanapkach. Mówiono mi wtedy, żebym dał spokój, bo do tego się wszyscy już przyzwyczaili. Polacy nie byli wtedy gotowi na takie zmiany. To podstawy, ale wtedy od tego właśnie musieliśmy zacząć. Dzisiaj wiedza o diecie, o odżywaniu jest w Polsce powszechna, ale te 15 lat temu tak jeszcze nie było, sportowcy często zamawiali pizzę… Zmiana nie nastąpiła w środowisku siatkarskim, ale w całym społeczeństwie. I wtedy to nie była kwestia braku pieniędzy, bo środki na np. nowe materace do łóżek były, tylko kupowano takie które mają 190 cm zamiast 210. Brakowało wiedzy, świadomości… – wspomina Lozano.
Argentyńczyk wymusił na działaczach prowadzenie statystyk dla reprezentacji, kontrolę żywienia, ale – jak sam przyznaje – także w klubach siatkarskich w Polsce nastąpił przełom, one pozytywnie zareagowały na wprowadzane zmiany, co przyniosło znaczny postęp całej dyscyplinie.
Na kontrowersyjną sprawę gry Kubańczyka Wilfedo Leona w reprezentacji Polski Raul Lozano ma od dawna wyrobione, mocne zdanie: – To nie powinno być możliwe. To jest niesprawiedliwe, choć wiem, że przepisy siatkarskie na to pozwalają. Szanuję Leona, który jest najlepszym siatkarzem na świecie, ale mistrzostwa świata wygraliście bez niego. Kogoś będzie musiał zastąpić, czyjeś miejsce zajmie… Ale najważniejsze w całej tej sprawie jest to, że to niesprawiedliwie. W piłce nożnej nie można tak zrobić. Co byście powiedzieli, jakby Robert Lewandowski wziął ślub z Argentynką i za chwilę grał w naszej reprezentacji z Leo Messim? To na pewno byłaby piekielnie silna reprezentacja, tylko czy to by było sprawiedliwe? W futbolu to już pojęli że tak nie można, ale siatkówka jeszcze tego nie zrozumiała i trwa zamieszanie. Myślicie, że w Chinach gdzie pracuję, nie znalazło by się parę milionów dolarów, żeby naturalizować dobrych siatkarzy? Czy to ma sens? Czy warto iść tą drogą?
Nie może być tak, że grasz w mistrzostwach świta albo na igrzyskach olimpijskich w jednej reprezentacji, a później zmieniasz paszport i zmieniasz reprezentację. Takie jest moje zdanie i przy nim pozostanę, choć wiem, że są tacy, którzy myślą inaczej. Mówię tak, jak myślę i mam nadzieję, że Polacy nie będą mieli mi tego za złe. Bo zawsze jak ktoś mnie ma lotnisku poznaje i podchodzi to nie są to Chińczycy czy Włosi, ale właśnie Polacy. Zawsze mnie pozdrawiają, dziękują i to jest bardzo miłe i mam nadzieję, że tak już pozostanie – kończy trener.
***

Piłkarska Reprezentacja Dziennikarzy przed meczem z przyjaciółmi Raula Lozano
Wieczorem tego samego dnia Piłkarska Reprezentacja Dziennikarzy zagrała mecz z drużyną przyjaciół trenera Lozano. Dość niespodziewanie mieliśmy wielkie kłopoty z technicznymi, silnymi fizycznie i dużo młodszymi od nas rywalami, wśród których było kilku byłych piłkarzy. Ostatecznie zremisowaliśmy 4:4, po golach Radka Pyffela, Piotra Gołosa i Dariusza Tuzimka oraz samobóju rywali. Trudy południowoamerykańskiego tournée mocno dały nam się we znaki, ale na tym kontynencie nie przegraliśmy żadnego meczu (dwa zwycięstwa i dwa remisy).

Marcin Lepa i Cezary Olbrycht (Canal+) wymieniają koszulki z zawodnikiem Cracovia de Uruguay
Najpierw ta Cracovia z Krakowa przekazała przez Piłkarską Reprezentację Dziennikarzy koszulkę dla Cracovii de Uruguay, a później koledzy z Ameryki Południowej odwdzięczyli się koszulką klubową dla polskiego klubu. Filip Surma z Canal+ wręczył podarunek trenerowi, a od niedawna także wiceprezesowi ds. Sportowych Cracovii, Michałowi Probierzowi.

„No właśnie! Z kim?!”
Od kanału „Prawda siatki”, który można oglądać na YouTubie, Lozano dostał pamiątkową koszulkę związaną z hasłem z siatkarskiego mundialu 2018 roku, gdy nasza drużyna sięgnęła po złoto: „I z kim my tu mamy przegrać?” Kilkanaście dni później trener zaprezentował się dumnie w sprezentowanej koszulce.
*podziękowania dla kolegów z Piłkarskiej Reprezentacji Dziennikarzy za udostępnienie zdjęć z wyprawy do Argentyny
Więcej informacji o tournée Piłkarskiej Reprezentacji Dziennikarzy po Argentynie i Urugwaju można znaleźć na oficjalnej stronie stowarzyszenia:http://www.reprezentacjadziennikarzy.pl
Inne artykuły o: Futbolfejs on tour | Twarze futbolu