Wraca Hildeberto. Bo jego klub potrzebuje piłkarzy, „którym zależy”
Autor wpisu: Marcin Kalita 8 kwietnia 2018 10:23
Berto, a właściwie Hildeberto Pereira – pamiętacie jeszcze takiego piłkarza? Jesienią było o nim dość głośno na Łazienkowskiej, choć za wiele nie pograł. Klub, do którego został wypożyczony zimą – Northampton Town, właśnie oddaje go Legii Warszawa.
Dlaczego? Bo zajmujący przedostatnie miejsce w League One (trzecia klasa rozgrywkowa w Anglii) Northampton w ostatnich pięciu kolejkach sezonu chce postawić tylko na tych piłkarzy, którzy – jak to się mawia – nie zawahają się „umierać za drużynę”. A Berto ewidentnie do nich nie należy.
Wyjaśnił to obecny menedżer zespołu Dean Austin, który dopiero co zastąpił znanego Holendra Jimmy Floyda Hasselbainka. – Jako menedżer trzeba podejmować decyzje, które pomogą całej grupie. Wokół potrzebuję ludzi, którzy chcą grać dla tego klubu. Piłkarzy, którzy oddadzą swoje serce i duszę, ostatnią kroplę potu i krwi dla drużyny. Potrzebuję piłkarzy w pełni zaangażowanych – wyjaśnił Austin w wypowiedzi dla strony klubowej.
Northampton, co ogłoszono oficjalnie, pozbywa się trzech wypożyczonych piłkarzy, a według słów Austina decyzję w sprawie Berto podjął jeszcze Hasselbaink, który Portugalczyka wpuszczał do gry 12-krotnie w tym roku, ale głównie w roli rezerwowego; najczęściej na kilkanaście minut, ale zdarzyły się i mecze, gdy Berto zagrał minutę lub dwie. Na wspomnianych 12 spotkań tylko w trzech legionistę można uznać za kluczowego piłkarza drużyny – Northampton ugrało w tych trzech meczach jeden punkt. Dorobek Hildeberto skończył się na jednej asyście zanotowanej już w pierwszym występie w barwach angielskiej drużyny.
Cóż, siłą rzeczy Portugalczyk wraca teraz do Warszawy, skąd jeszcze w grudniu „pogonił go” Romeo Jozak, uznając że mający kłopoty z nadwagą piłkarz do niczego mu się nie przyda.
Z byłym graczem Benfiki Lizbona i reprezentacji juniorskich Portugalii na Łazienkowskiej latem wiązano spore nadzieje. Zresztą Berto „coś” w sobie ma – technikę i talent, którymi błysnął tylko z raz albo dwa w meczach… rezerw. Ba, prezes Dariusz Mioduski powiedział o nim w jednym z wywiadów, że „piłkarza z takim kodem genetycznym nie było od czasu Vadisa”.
Na razie dowodów brak, bo z wydobyciem potencjału Hildeberto, jak wiemy, jest jednak nieustanny kłopot. Jacek Magiera musiał najpierw zwalczyć jego nadwagę, gdy już, już prawie się udało, Portugalczyk wypadł na kilka tygodni z powodu kontuzji. Za Jozaka zagrał tylko w jednym meczu w ekstraklasie i znalazł się w grupie piłkarzy bez żalu oddanych na wypożyczenia. Teraz wraca, bo Northampton to następny klub, za którego – jak uznali trenerzy – serca i duszy nie odda.
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa