„Ręka Siemaszki” w dobie VAR-u. Tylko że VAR-u nie będzie
Autor wpisu: Marcin Kalita 5 kwietnia 2018 13:37
Ma być „po równo”? To będzie. Departament Rozgrywek Krajowych PZPN zdecydował, że w meczach 30. kolejki Lotto Ekstraklasy system VAR nie będzie stosowany na żadnym stadionie. Sprzętu nie wystarczy, by obsłużyć wszystkich osiem meczów rozgrywanych o jednej porze, nie będzie go więc nigdzie.
Burza na temat VAR-u w ostatniej kolejce nadciągnęła błyskawicznie, jest gwałtowna i do soboty się nie skończy. Departament Rozgrywek Krajowych PZPN zdecydował, że skoro sprzętu nie wystarczy na to, by obsłużyć wszystkie stadiony ekstraklasy, gdzie w sobotę będzie się grać mecze 30. kolejki (wszystkie o 18.00), to nie będzie go nigdzie. Zresztą nie tylko o sprzęt tu chodzi – także o ludzi, bo przecież do obsługi VAR potrzebni są jeszcze sędziowie, a ci mają na głowie 8 meczów ekstraklasy, a jeszcze na dodatek siedem meczów Nice 1. Ligi (z tego pięć także o… 18.00)!
Czyli: VAR nie mógłby być dostępny na wszystkich meczach, a w związku z tym Departament uznał, że lepiej „po równo”, czyli nigdzie, niż wybiórczo, czyli gdzieniegdzie.
Niezależnie od tego, czy komuś się to spodoba, czy nie, jedno jest z pewnością absurdalne ponad wszelką wątpliwość. To, że 30. kolejka będzie rozgrywana o jednej porze jest oczywistością (może z pewnym wyjątkiem – o pomyśle prezesa Zbigniewa Bońka czytajcie TUTAJ), sprzęt do VAR jak najbardziej policzalny, grono sędziowskie – takoż. To dlaczego kluczowa decyzja zostaje podjęta… dwa dni przed kolejką?!
Ktoś powie, że decyzja w gruncie rzeczy sprawiedliwa. Ale umówmy się – futbol na poziomie inwestycji już dawno przestał być „sprawiedliwy”, a może nigdy nie był.
Jeśli jesteśmy przy polskich sędziach, świetnie widać to na przykładzie Lotto Ekstraklasy i Nice 1. Ligi, gdzie w pierwszym przypadku każdy błąd, każda najmniejsza kontrowersja sędziowska są roztrząsane na milion sposobów, a ich wiwisekcje robione w sposób drobiazgowy. Pierwszoligowe błędy, jeśli nie trafią się w meczach transmitowanych akurat przez Polsat, muszą być wielbłądami-gigantami, by robił się wokół nich rumor.
Czesi na ten przykład na razie wprowadzili VAR tylko w jednym, wybranym meczu kolejki. Bo na tyle pozwalają im na tę chwilę warunki. Przy czym trudno powiedzieć, by z tym swoim VAR-em w jednym meczu kolejki byli zacofani: mistrz kraju zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów bez eliminacji, a powalczy o nią jeszcze wicemistrz.
Koronnym argumentem zwolenników VAR była słynna „ręka Siemaszki” rok temu – nieprawidłowo zdobyty gol w meczu z Ruchem, którego praktyczną konsekwencją było utrzymanie Arki i degradacja Ruchu oraz Górnika Łęczna.
Teraz Arka w 30. kolejce gra derby z Lechią walcząc o grupę mistrzowską. Los lubi ironię. Jakąż ironią byłoby, gdyby to właśnie „ręka Siemaszki” przesądziła o ostatecznym układzie grupy mistrzowskiej. Już w dobie VAR-u, ale w kolejce całkowicie bez VAR-u.
Inne artykuły o: Ekstraklasa
-
zgubek