Legia zaczyna sezon, Carlitos jeszcze czeka. A Berto i Pasquato? Tym panom już dziękujemy
Autor wpisu: Marcin Kalita 9 lipca 2018 15:13
Legia Warszawa już w Irlandii. W poniedziałek z rana drużyna wsiadła na pokład samolotu, by odlecieć ku… przeznaczeniu, czyli oczywiście ku walce o Ligę Mistrzów (póki co). We wtorek o 20.30 pierwszy mecz pierwszej rundy eliminacji z mistrzem Irlandii Cork City. Kogo na pokładzie zabrakło? No na przykład Carlitosa, Miro Radovicia, a także Cristiana Pasquato i Hildeberto.
Nieobecność pierwszych dwóch – usprawiedliwiona. Carlitos dopiero co podpisał kontrakt, Dean Klafurić uznał, że jeszcze musi trochę ostro potrenować z nowymi kolegami, a Irlandczykom gole strzelać będą Jose Kante i Sandro Kulenović, który w sparingach punktował trzykrotnie i ogólnie dobrze się prezentował.
Radović narzeka na ból pleców i sztab medyczny Legii przede wszystkim musi przywrócić go do pełni sprawności. Niestety, kłopoty Rado niepokoją – rok temu, jak pamiętamy, stracił całą rundę jesienną. Teraz sprawa nie wygląda aż tak tragicznie, ale ostatnim sparingiem, w którym Rado zagrał, był ten ze Stalą Mielec. Potem już Klafurić go na boisko nie wpuszczał. Czyli dobrze też nie jest.
W składzie Legii nie ma także obu uczestników MŚ 2018: Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka, ale to jasne. Oni mieli o wiele dłuższe urlopy. Na marginesie – ciekawa sprawa: Pazdan został do kadry na mecz z Cork City oficjalnie zgłoszony, ale tylko po to, by w ten sposób „odbębnić” karę za czerwoną kartkę, jaką dostał rok temu w niesławnym meczu z Sheriffem Tyraspol.
Tyle o nieobecnych „chwilowo”. Za to na stałe – co ogłoszono w niedzielny wieczór – z pierwszą drużyną żegnają się Cristian Pasquato i Hildeberto Pereira. Także zresztą Brian Iloski oraz Mateusz Praszelik – no, ale umówmy się (z całym szacunkiem dla tych młodych ludzi), decyzje w ich sprawie nie będą szeroko komentowane.
Pasquato i Berto to zupełnie inna historia. Obaj mieli być siłą Legii, ale żaden z nich nigdy w Legii się nie spełnił. Wesoły Włoch z Juventusu na dodatek jeszcze podczas obozu w Warce naraził się ponoć trenerowi Klafuriciowi zbyt swawolnie komentując niektóre decyzje.
Z postrzeganiem Pasquato jest ten problem, że nieustannie sprawia wrażenie pozytywnej jednostki, no a jego cv sprawia wrażenie jak na polską ekstraklasę piłkarza wybitnego. Tyle, że jeśli Pasquato jakieś talenty naprawdę posiada, postanowił je w polskiej lidze skrzętnie ukryć. Może z raz czy dwa zadowalając się przebłyskiem.
Klafurić karnie odesłał go nawet z Warki na Łazienkowską, potem do zespołu przywrócił, nawet „na alibi” wpuścił go na moment na mecz z Radomiakiem. Ale Pasquato tego beznadziejnego sparingu (0:0) nie przełamał w żaden sposób. Trener wyraźnie do tego piłkarza nie ma już serca, a Pasquato chyba stracił serce do Legii. Odesłany do drugiej drużyny ma sobie szukać nowego klubu.
Podobnie z Berto – choć jego Klafurić testował latem bardzo mocno. Portugalczyk nie może zarzucić nikomu, że nie dostał szansy na pokazanie się po powrocie z wypożyczenia do Northampton. Ustawiany jako piłkarz wahadłowy w grze na trzech obrońców (i z lewej, i z prawej strony) miał okazję pokazać się trenerowi i z Mazurem Karczew, i ze Stalą, i z Górnikiem, wreszcie dostał pełny mecz przeciw Radomiakowi.
Nie można mu odmówić, że się starał. Aczkolwiek zastrzeżeń było sporo do jego gry obronnej w takim ustawieniu – także ze strony strofujących go kolegów, a z Radomiakiem nie potrafił napędzić ofensywy – choć to był test wymarzony. Oblał. Mimo że zaczynając letnie przygotowania gorąco deklarował jak bardzo mu zależy na grze w Legii, no i zapewniał, że starych grzechów nie powtórzy. Może i nie powtórzył, ale tamte „stare” czkawką się odbiły. Klafurić nie wierzy w to, że Berto przyda mu się jesienią w pierwszym zespole.
Cóż, w Berto bardzo wierzył niegdyś prezes Dariusz Mioduski, który kiedyś rzucił hasło, że Portugalczyk ma w sobie potencjał porównywalny z Vadisem.
Chwilowo potencjał ten będzie czekał na spełnienie tylko w rezerwach, no a potem gdzieś w innej lidze.
Dla Legii Berto, a zwłaszcza Pasquato odesłani na bocznicę to niepotrzebne obciążenie, dlatego klub będzie chciał ich definitywnie sprzedać. Ewentualnie wypożyczyć.
No dobra, sporo o nieobecnych, a kto przeciwko we wtorek Cork City zagra? Jeśli trener Klafurić pozostanie konsekwentny, a nie ma powodu, by tak nie było, ustawi zespół na trzech obrońców.
Sądząc po sparingach Legia powinna zagrać mniej więcej tak (z ewentualną modyfikacją na 3-4-3):
Malarz – Astiz, Remy, Wieteska – Vesović, Mączyński, Cafu, Szymański, Kucharczyk – Hamalainen, Kante.
Mecz nie będzie transmitowany w tv.
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa