Przegląd wojsk zrobiony, przy okazji awans również
Autor wpisu: Dariusz Tuzimek 25 września 2019 22:50
Niby Legia wygrała w Niepołomicach tylko 2:0, ale jej awans do 1/16 Pucharu Polski był w gruncie rzeczy niezagrożony. Rywal był nie tylko z innej ligi, ale także z innej półki. Takich przeciwników Legia musi połykać nie zwalniając biegu. A przy okazji udało się trenerowi wicemistrzów Polski przejrzeć trochę własne kadry. Zawsze warto zobaczyć, kto jak się zachowuje w meczu, bo przecież treningi wszystkiego nie pokażą.
Aleksandar Vuković zrobił w tym meczu aż 8 zmian w porównaniu do poprzedniego meczu ligowego, ale nie było to zaskoczeniem. Bo raz, że trzeba ogrywać młodzież (Praszelik, którego w końcówce zmienił inny młodzieżowiec Karbownik), dwa, że nie można dać zardzewieć starym (Cierzniak), trzy, że w końcu szansę gry od pierwszej minuty muszą dostać ci, którzy już na nią trochę czekają i na których się liczy (Novikovas i Kante).
Poza tym taki przegląd kadr jest o tyle ważny, że np. kontuzja Cafu okazała się jednak bardzo poważna: zerwane więzadło krzyżowe przednie. Oznacza to, że Portugalczyka nie zobaczymy już w tym roku na boisku. Trzeba tę drużynę budować inaczej, także w środku pola, bo przecież Andre Martins i Domagoj Antolić nie mogą zagrać wszystkiego w pełnym wymiarze czasowym. Jodłowca już w klubie nie ma, a Walerian Gwilia lepiej przydaje się jako pomocnik ofensywny.
A zatem, kto w Niepołomicach dał sygnał trenerowi, że warto go rozpatrywać w kontekście kolejnych meczów ligowych?
Arvydas Novikovas od początku był bardzo aktywny. Dośrodkowywał, strzelał, dryblował, raz nawet założył jednemu z rywali siatkę. Pograł w Niepołomicach 70 minut i mimo że był widoczny i że się starał, to skończył mecz bez konkretów. Litwin sam ma świadomość, że kupiono go jako czołowego skrzydłowego ligi i liczono w Legii, że natychmiast będzie gotowy do gry na najwyższym poziomie, bo przecież umiejętności ma. Tymczasem od początku sezonu Novikovas ma w Legii czkawkę. Częściej nie gra niż gra. Albo leczy kontuzję. A gdy wraca to też nie jest tym skrzydłowym, jakiego pamiętamy z najlepszych występów w Jagiellonii. Adaptacja Litwina w Legii trwa długo, zdecydowanie zbyt długo. A potencjalnie powinien wnosić do drużyny tyle, co Luquinhas na drugim skrzydle. Ale do Brazylijczyka nawet porównania nie ma. Dlatego w tym sezonie Legia jest najczęściej… jednoskrzydła, jakkolwiek by to nie brzmiało..
Na drugim skrzydle dzieją się rzeczy różne, rzadko dobre. Bo również Dominik Nagy nadal nie gra na miarę swych możliwości. Także w Niepołomicach Węgier popełniał swoje stare grzechy: zbyt późno podawał piłkę, w niewłaściwym momencie podejmował decyzje, no i niecelnie uderzał. Przy czym strzały ze słabszej, prawej nogi to już ocierają się o żart. Czekamy, że Nagy w końcu odpali, bo na razie gra bardzo nierówno. A jedną z kontr w końcówce meczu zarżnął koncertowo.
Jednym z bohaterów środowego meczu był Mateusz Wieteska, który przypomniał, że grać głową potrafi świetnie. Zasłużony gol i rosnąca pozycja w drużynie, co wcale nie było takie pewne przy tak silnej konkurencji jak Jędrzejczyk, Lewczuk i Remy.
Młody Mateusz Praszelik pokazuje, że ma potencjał, ale jeszcze brakuje mu zimnej krwi. Potrafi się znaleźć w sytuacjach podbramkowych, łatwo dochodzi do piłki, ale za bardzo się „podgrzewa”. Raz strzelił z pięciu metrów bardzo niecelnie, a raz jego uderzenie głową kapitalnie odbił bramkarz Puszczy – Mateusz Górski.
Ale przecież nie ma innej drogi rozwoju dla takiego chłopaka jak Praszelik, niż dawać mu grać jak najwięcej. Tylko tak zdobędzie doświadczenie i zdobędzie spokój w sytuacjach podbramkowych.
Jose Kante wyszedł po raz pierwszy w tym sezonie w pierwszym składzie i pokazał… to co zwykle. Siłę, walkę, nieustępliwość, warunki fizyczne. I co ważne, dołożył gola. Co takie oczywiste w jego przypadku nie jest.
No, ale stylem gry, to raczej przypomina – szybko już zapomnianego w Warszawie – Sandro Kulenovicia. Nie ma cech, jakie ma Niezgoda czy jakie miał Carlitos. I przede wszystkim nie ma skuteczności. To jest tzw. napastnik defensywny, czyli do walki, ale nie do goli (choć w Niepołomicach bramkę zdobył, trafił także w słupek).
Pytanie czy Legia na pewno potrzebuje takiego napadziora w typie „wykidajły”? I czy ją stać na to, żeby zostać z jednym tylko, oszczędzanym jak największy skarb, „goleadorem” – Jarosławem Niezgodą? Kupno napastnika powinno być dla Legii zimowym priorytetem transferowym.
To był taki mecz, który – przy całym szacunku do Puszczy Niepołomice – Legia powinna łatwo wygrać. Ale przede wszystkim powinna go wcześniej rozstrzygnąć, czyli zdobyć drugiego gola i grać spokojnie, na luzie, korzystając z własnej przewagi czysto piłkarskiej. Tymczasem legioniści pod koniec meczu z Puszczą – co jest ich grzechem w takich spotkaniach – trochę rozluźnili szyki, mieli mniej koncentracji i uwagi, dopuszczali rywali bliżej do swojej bramki, pozwalając im grać. Czasem z jakiegoś przypadkowego wolnego czy rożnego traci się gola w końcówce i wszyscy czują się tak głupio jak w Glasgow.
Dlatego Aco Vuković wpuścił na boisko Inakiego Astiza, żeby wysoki i dobrze grający w powietrzu w Hiszpan pomógł obronić wynik. A jednak mam poczucie, że Legia w starciu z takim rywalem jak Puszcza musi mieć więcej posiadania piłki, częściej ją rozgrywać, dłużej trzymać. To rywale muszą za nią biegać.
Kontra skończona golem Jose Kante zamknęła mecz. Ważny gol dla Gwinejczyka, ważna asysta dla Luquinhasa, który jest krytykowany za brak liczb (asyst i goli). I ważna półasysta dla Antolicia, którego rola – wobec dłuższej nieobecności Cafu – rośnie.
A dla trenera Vukovicia – w kontekście sobotniego meczu z Lechią Gdańsk – ważne, że w Niepołomicach odpoczęli Niezgoda, Gwilia, Vesović i Jędrzejczyk. Oni są w drużynie od bardziej wymagających zadań. No to będą mieli z kim powalczyć, bo forma Lechii też idzie w górę.
Inne artykuły o: Legia Warszawa
-
xymoxon
-
zgubek
-
Paweł 1916
-
xymoxon
-
-
-
smutas