Legia zaliczyła występ mocno wstydliwy

Autor wpisu: 20 września 2020 10:25

Legia przegrała u siebie z Górnikiem 1:3 w takim stylu, w jakim mistrzom Polski grać nie wypada. Drużyna z Warszawy wyszła na mecz nieskoncentrowana. Zaczęła bardzo źle, została za to szybko ukarana dwoma golami, a tuż po przerwie trzecim. To niepokojące co dzieje się z zespołem Aleksandara Vukovicia. I to niezależnie od postawy Górnika Zabrze, który na Łazienkowskiej zaprezentował się znakomicie.

Wielkie pochwały dla Marcina Brosza, który stworzył ekipę, godną nie tylko lidera (komplet punktów po czterech kolejkach), ale może nawet czegoś więcej w tym sezonie. Na pewno Górnika stać na sukces, choć trudno racjonalnie oceniać szanse drużyny na cały sezon na podstawie jedynie dobrego startu w Ekstraklasie. Choć z drugiej strony warto pamiętać, że tym razem rozgrywki są krótsze (ze względu na pandemię i zaplanowane mistrzostwa Europy) – tylko 30 kolejek.
Brosz wykonuje w Zabrzu świetną pracę i to należy docenić. Pracuje w Górniku już od ponad czterech sezonów, a latem tego roku przeprowadził w drużynie rewolucję kadrową i zmienił ustawienie. I co? Wypaliło! Górnik wygrał wszystkie mecze w tym sezonie, a na Łazienkowskiej wyglądał jak drużyna z innej, lepszej ligi. Ekipa Brosza ma najskuteczniejszą ofensywę w lidze i najszczelniejszą obronę. Okazało się, że także bez Igora Angulo (wyjechał grać w piłkę do Indii) można strzelać bramki, a odejście reprezentanta Polski Pawła Bochniewicza nie oznacza katastrofy w obronie.
Górnik gra odważnie, skutecznie, niesamowicie szybko przechodzi z obrony do ataku. Istotna jest też wiara w siebie tego zespołu. Przyjechali na Łazienkowską z pomysłem, żeby Legii od razu skoczyć do gardła i ją zdominować i to nie był jedynie bezczelny pomysł, ale naprawdę realna do wykonania taktyka. Imponujące było, że ekipa z Zabrza miała siłę na atakowanie gospodarzy wysokim pressingiem od początku do końca meczu. Nawet w 90. minucie goście podchodzili pod legionistów i nie dawali im swobodnie rozgrywać piłki. I była to taktyka skuteczna. Zespół z Łazienkowskiej był wobec niej kompletnie bezradny.
Przyjrzyjmy się – bo to ciekawe – kto tę Legię tak stłamsił? Niestety, odpowiedź na to pytanie nie jest dla warszawian miła. Górnik jest ułożony bardzo mądrze, ale z graczy, którzy gdyby się zgłosili na Łazienkowską, to by zostali wyśmiani, że to zbyt wysokie dla nich progi. Taki Bartosz Nowak, który momentami robił w meczu z Legią rajdy niczym Messi, to zawodnik, który ostatnie lata spędził zaledwie w 1. lidze. Wyróżniał się w Stali Mielec, z którą zrobił awans, ale… bądźmy poważni, to nadal były doświadczenia pierwszoligowe. Bo występów Nowaka sprzed czterech lat w Ruchu Chorzów nie biorę pod uwagę, to jednak minęła już epoka.

I teraz niech ktoś racjonalnie wyjaśni, jak to jest, że jak się oglądało sobotni mecz, to kibic Legii – jeśli zna się na piłce – musiał się żałować: „szkodą, że to u nas nie gra ten Nowak…”. Albo taki Alasana Manneh.
No właśnie. Doszło do tego, że trzeba innym zazdrościć Nowaków… To może jeszcze trzeba na Łazienkowską sprowadzić Koja, Sobczyka, Gryszkiewicza, Ściślaka, Krawczyka itd.? Przy całym szacunku dla tych piłkarzy, ale przecież ich nazwiska nic nie mówią przeciętnemu kibicowi Legii, który poznaje tych zawodników, dopiero wówczas gdy właśnie leją Legię…
No i jak to jest, żeby w meczu Legii z Górnikiem zachwycać się trzeba było armią zawodników bez wielkich nazwisk, a w tym czasie sprowadzone na Łazienkowską asy robiły taką popelinę?
Przecież od dawna tak mocno i tak powszechnie nie chwalono Legii za transfery, jak właśnie w tym ostatnim okienku. I co z tego? No o to chodzi, że nic.
Bartosz Kapustka miewa jakieś przebłyski, ale to jeszcze daleko do tego, co grał w 2016 roku. Po przerwie pojawił się tak chwalony w Cracovii Rafael Lopes, ale w Legii kompletnie rozczarował. Nic nie pokazał. Josip Juranović dał się zapamiętać jedynie z głupio złapanej żółtej kartki. Pociecha jest jedynie z Mladenovicia, ale i on gra poniżej swojego poziomu, jaki pokazywał w Lechii Gdańsk.
Właściwie jedynym piłkarzem Legii, który pokazał trochę jakości był Paweł Wszołek (momentami także młody Bartosz Slisz i chwilami – jak zwykle – Luquinhas).

A co się dzieje z resztą drużyny?  Antolić jakiś nieobecny, Jose Kante bardzo niewidoczny jak na swoje możliwości, Gwilia niemrawy. Obrona z Jędrzejczykiem, Williamem Remy i Stolarskim to jakaś katastrofa. Center koszykarski Pekhart też tym razem nie dostał nic na głowę. No z tak usposobioną w sobotę ekipą to nie da się wygrać nie tylko z dobrym Górnikiem, nie da się wygrać w Ekstraklasie z nikim.

Legia zaliczyła występ wstydliwy. Taki nie powinien się jej zdarzyć. Vuković ma co naprawiać, bo się z tą drużyną potrafi dziać bardzo niefajnie. Nie chodzi jedynie o porażki z Górnikiem czy Jagiellonią (wtedy Legia przegrała, ale jeszcze nie wyglądała źle), ale także o styl w jakim wymęczyła zwycięstwo w Płocku 1:0. Nie dało się na to patrzeć. Futbol jest rozrywką. Nie służy do ciułania punktów, ma cieszyć.
Futbol Legii na razie nie cieszy. A i z ciułaniem punktów też słabiutko.

Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli