Legia z wielką ochotą, a Lechia zabójczo konkretna

Autor wpisu: 28 września 2019 20:13

Brawa dla Lechii, brawa dla Piotra Stokowca. Hit Ekstraklasy na pewno nie rozczarował. Chyba, że kibiców Legii, bo samo spotkanie stało na dobrym poziomie. Było sporo jakości, trochę dramatu i mnóstwo walki. Pewnie z obrazu gry bardziej sprawiedliwy byłby remis, ale wygrała Lechia, bo w przeciwieństwie do gospodarzy, do samych chęci dorzuciła konkrety: gole obu stoperów.

Po meczu legioniści i ich trener musieli być wściekli, bo to był mecz, którego nie trzeba było przegrać. Przecież zespół z Warszawy szybko strzelił gola, prowadził grę, rozgrywał piłkę, kreował sytuacje. A jednak mecz wymknął się Legii spod kontroli. Poważny materiał do analizy dla trenera.
Choć przyznać trzeba, że spodziewano się, iż Legia będzie miała w sobotę pod górkę. To miał być dla drużyny z Łazienkowskiej prawdziwy sprawdzian, odpowiedź na pytanie: jak silną jest na dzisiaj Legia. Rywal – jako taki miernik jakości – doskonale się do takiej próby nadawał. Lechia pod ręką Piotra Stokowca – moim zdaniem najlepszego trenera w Ekstraklasie – najpierw podniosła się z kolan, a później stała się najpoważniejszym, krajowym rywalem Legii. Sięgnęła po Puchar Polski, długo prowadziła w lidze i mimo że ostatecznie to Piast Gliwice został mistrzem, to trudno nie dostrzec, że to właśnie w Gdańsku zbudowano coś stałego. I nie ma przypadku, że drużyna Stokowca tak mocno się czuła w stolicy. W tej ekipie nie ma przypadkowości.
Lechia, która miała za trenerów Jerzego Brzęczka i Piotra Nowaka wszystkie kłopoty świata, teraz jest drużyną wyczyszczoną z zawodniczego „szrotu” i na tyle silną, że trener Stokowiec mógł sobie pozwolić, żeby w meczu na Łazienkowskiej na ławce usiadły takie asy jak Flavio Paixao, Sławomir Peszko, Rafał Wolski, Tomasz Makowski czy Jakub Arak. Prawda, że imponująca siła? W każdym razie rezerwy Lechii wyglądały groźniej niż rezerwy w Legii, a to przecież w warszawskim klubie mają wyższy budżet, prawda?
A czy – mimo porażki – dało się zobaczyć w Legii coś pozytywnego?
Ku – chyba powszechnemu – zaskoczeniu dobrą zmianę dał Jose Kante. Wszedł za wyjątkowo niemrawego w tym meczu Jarosława Niezgodę, którego obrońcy Lechii nakryli czapką. Vuković szybko to wychwycił i zagrał pokerowo: wpuścił od 46. minuty Jose Kante i Igora Lewczuka. Obaj dali dobre zmiany, czego nie da się powiedzieć o Novikovasie, ale o Litwinie później.

Wróćmy do Gwinejczyka. Jose Kante miał jedno idiotyczne zagranie, gdy nieodpowiedzialnie robiąc przewrotkę kopnął w twarz Nalepę, ale poza tym grał całkiem nieźle. Oddał kilka groźnych strzałów, walczył jak lew i robił użytek ze swojej siły. Może wcale nie jest tak, że Legia ma tylko jednego napastnika Jarosława Niezgodę? Jose Kante można pochwalić akurat za mecz z Lechią, ale czy można na nim oprzeć grę Legii w ataku? Bardzo wątpliwe.

Dobrze grał w pierwszej połowie, Paweł Stolarski. Gra przeciw swojemu byłemu klubowi na pewno uruchomiła w nim nowe pokłady ambicji, ale przecież nie o samą ambicję w tym przypadku chodzi. Trudno nie dostrzec, że ten chłopak nabrał w ostatnim czasie wielkiej pewności siebie. Takiej ocierającej się nawet o bezczelność. Nawet siatkę założył Filipowi Mladenoviciowi, aż się Serb zdziwił. A przecież jest to najlepszy lewy obrońca ligi!
Niestety, Stolarski jest jednym z takich bocznych obrońców, których lepiej zapamiętuje się z tego jak chodzą do ataku, niż z jakości gry obronnej. Przy golu Augustyna na 2:1, Stolarski przegrał fizyczną walkę o pozycję ze stoperem Lechii i mógł tylko obserwować jak ten kieruje piłkę głową do bramki. No, żeby wskoczyć na wyższy poziom, musi obrońca Legii mocno popracować nad twardością, nad zdecydowaniem, nad grą obronną. Koniecznie. Do odrobienia jak praca domowa.

Ponownie gola z głowy strzelił Mateusz Wieteska, a w drugiej połowie trafił w poprzeczkę. Szczęście było o centymetry. Ale i stoper Legii nie wrócił do domu szczęśliwy, bo był mocno umoczony w wyrównującą bramkę dla Lechii. Piłka rzucona z autu leciała na tyle długo, że Wieteska nie powinien dać do niej dość Nalepie. Ale pozwolił…

Swój własny, prywatny show miał Arvydas Novikovas. Szkoda, że to było przedstawienie irytujące, jak mało co. Wszedł w 51. minucie, ale gdyby Vuković miał jeszcze choć jedną zmianę, to by chyba Litwina z boiska zdjął. Novikovas zachowywał się dziwnie. A to nie pobiegł za piłką, bo mu się wydawała zbyt silnie zagrana, a to żebrał u sędziego o odgwizdanie faulu, którego nie było, a to robił jakąś głupią wrzutkę, zamiast wchodzić dryblingiem w pole karne. A na koniec, mając piłkę na lewej nodze, w dobrej sytuacji walnął jak z procy. Nad poprzeczką. Oj, powinien mu trener trochę do słuchu powiedzieć… I to nie przebierając w słowach!
Czego Legii zabrakło na tle Lechii? No przecież nie piłkarskiej jakości. Raczej doświadczenia i solidności. Lechia jak już wyszła na prowadzenie, to nie pozwoliła na wyrwanie sobie zwycięstwa. Legia prowadziła w tym spotkaniu  i wypuściła wygraną z rąk. Ot, taka różnica.
Na pewno nie był to mecz, którego Legia musiałaby się wstydzić. Ale na pewno był takim, który drużyna musi przemyśleć. I jeszcze jedno: Legia jest dzisiaj najsłabsza na skrzydłach. Poza Luquinhasem nie ma klasowego skrzydłowego. Bo Nagy gra cały czas na hamulcu ręcznym, Vesović nie mógł wystąpić, bo ma kontuzję mięśnia dwugłowego, a o Novikovasie już było. Karbownik jako skrzydłowy pograł chwilę, więc trudno go na tej pozycji ocenić.
A może Wszołek? Pytają kibice. Boję się, że to myślenie życzeniowe…

Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa

  • ursynów

    Chyba inny mecz oglądałem. Miał być hit- wyszedł kit , zwłaszcza w wykonaniu Legii.Ta drużyna gra słabo, widać,że ,,zdjęła nogę z gazu”. Takie tuzy jak Novikovas, Stolarski czy Karbownik, zamiast grzać ławę grają w tej drużynie. Chyba nie ma lepszych. Niezgoda został zdjęty bo odniósł kontuzję (stłuczony mięsień czworogłowy) , trudno to uznać za pokerową zagrywkę, a jego zmiennik Kante- to strasznie surowy zawodnik.No cóż na bezrybiu i ,,Kantem” można grać Tylko to niebezpieczny zawodnik o mały włos urwał by głowę Nalepie.23 tysiące na trybunach i znowu zawód.Co dalej z Legią. Czarno to widzę. Niby tylu zawodników, co jeden to lepszy. Ale tej jakości w grze nie widać, a wódz Vukovic nad tym nie panuje. Czytając tekst redaktora z satysfakcją wynotowałem zdaniem ,że Stokowiec to najlepszy trener w Ekstraklasie. Całkowita zgoda. W porównaniu do Vukovica- to kolosalna różnica.Facet ma koncepcję co doboru zawodników do drużyny. Transfery mają ręce i nogi w przeciwieństwie do Legii. Tu biorą ludzi, którzy przychodzą nieprzygotowani do gry, a te niby super nabytki- okazują się nieporozumieniem. Novikovas jest tego klasycznym przykładem- bez formy, bez chęci do gry, bezmyślny w swoich zagraniach.Myślę, że nawet bez formy Wszołek byłby lepszym rozwiązaniem. Legia nie ma w ostatnich latach szczęścia do trenerów, ale widocznie Mioduskiego na lepszych nie stać.No cóż jesteśmy skazani na Vukovica.

  • smutas

    Nie zgadzam się ,że Legii w tym meczu zabrakło doświadczenia. To doświadczona drużyna, nie grają w niej juniorzy.Zabrakło jej niestety piłkarskiej jakości w przeciwieństwie do Lechii ,a ochoty w grze też trudno było dostrzec.

  • xymoxon

    Tuzimek: „Było sporo jakości, trochę dramatu i mnóstwo walki.”

    Bueheheheheheheheeheheh, redachtor przemówił.

  • zgubek

    Gdybyśmy byli bardziej skuteczni to moglibyśmy myśleć o wygranej.Robiliśmy dużo z przodu by strzelić kolejne gole, ale się nie udało To są słowa Vukovica po meczu.Widać w nich głębie jego wypowiedzi.Od dzisiaj uczeni świata zaczną się posługiwać Paradygmatem Vukovica,Ta myśl dostarcza nauce modelowych rozwiązań jak system kopernikański, jest na równi z mechaniką Newtona czy teorią względności Einsteina.No bo to jest wielka myśl . Gdybyśmy byli bardziej skuteczni- to moglibyśmy wygrać.Nie mogę dojść do siebie po tych słowach, następne powaliły mnie na kolana – robiliśmy dużo z przodu ,ale się nie udało. Nasz dzielny Vuko coraz bardziej przypomina Szwejka,który przytaczał taką powiastkę,,Jak tam było tak tam było, zawsze jakoś było.Jeszcze nigdy tak nie było,żeby jakoś nie było”. Cały Vuko-sieka po każdym meczu takie duby smolone,mądrości chłopka roztropka, a kierownictwo Legii tylko kiwa głową, niektórzy to nawet lokami.Od tych złotych myśli trenera, postawy Mioduskiego,mamy to co mamy. Nie mamy Szymańskiego, Kucharczyka, Carlitosa. Za to mamy Novikovasa,Karbownika, Praszelika, Rochę, Agrę , etc. Stokowiec po swoich poprzednikach szrot wyczyścił. W Legii szrot rdzewieje,bądź wymaga regeneracji .Bramkę Legii strzela jej były zawodnik Augustyn- w Legii nieprzydatny- tu w Lechii po latach pierwszoplanowa postać.Smuta na Łazienkowskiej i nawet taki zwolennik tej drużyny i jej trenera jak redaktor Tuzimek nie może zmienić tego obrazu.Nie będzie to polska złota jesień dla klubu z Łazienkowskiej,ale może ,,wiosna będzie nasza”?
    Ps.Mam swoje lata i pamiętam,że jak facet robił dużo z przodu,to padały gole.No tym facetom się nie udaje, widocznie nie ta szkoła strzelania .

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli