Górnik Zabrze anonimowy jak cholera. Same Eskimosy i Papuasi
Autor wpisu: Marcin Kalita 16 lipca 2017 14:21
Lotto Ekstraklasa odkrywa Górnika Zabrze. Odkrywają go też eksperci telewizyjni. „Jestem zdumiony, że taki Górnik wygrywa z TAKĄ Legią”? No tak, jeśli ktoś uważa, że polski futbol kończy się na szesnastu zespołach, faktycznie mógł być w ciężkim szoku, że z ciemnej czeluści wyłania się jakaś całkiem poskładana drużyna.
Sam nie wiem, czy w sobotni wieczór bardziej zdumiewające było to, co zdarzyło się w Zabrzu, gdzie Górnik Marcina Brosza przeczołgał mistrzów Polski, czy to, co można było usłyszeć od ekspertów Canal Plus. „Nie oglądałem meczów Górnika w pierwszej lidze, będę się dopiero musiał tych zawodników nauczyć” – palnął na przywitanie Kazimierz Węgrzyn. Trochę zatykające. Piłkarze do nowego sezonu w pocie czoła muszą się przygotowywać, ale byli piłkarze, a dziś eksperci – widać nie.
Potem było równie ciekawie, a może żenująco – zależy, jaką miarę przyłożyć. „Dopiero dzisiaj będziemy się uczyć piłkarzy Górnika. (…) Przepraszam, że wzrok będę kierował na kartkę, ale to nieprawdopodobne, że Górnik z takimi nazwiskami wygrał z taką Legią…” – wtórował mu Remek Jezierski, dla którego (by nie było wątpliwości) akurat mam wiele sympatii. Być może tym bardziej nie było to sympatycznym zaskoczeniem.
Jeden z piłkarzy Górnika odpytywany przed kamerą usłyszał wprost: „Dla większości jesteście anonimowi”. Ot, taki wątek przewodni wieczoru.
– Potencjał pierwszej ligi jest wyższy, niż powszechnie się sądzi. Przyzwyczailiśmy się do opinii, która pokutowała przez lata, że jest ekstraklasa, a potem przepaść. Takie nie wiadomo co. Piłkarskie dziadostwo. Otóż to myślenie jest bardzo błędne i dla pierwszej ligi krzywdzące. W sumie mnie to cieszy, że się z tym nie możemy zgodzić. Jednak lepiej czuję się niedoszacowana i obiecująca niż przeszacowana i schyłkowa. My tę pierwszą ligę cały czas odczarowujemy. Pokazujemy, że jest w Polsce coś takiego jak zaplecze ekstraklasy – mówiła kiedyś w rozmowie z nami Martyna Pajączek prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej.
Jak widać, jej tezy są wciąż aktualne, bo do roli tego „anonimowego dziadostwa” sprowadzona została drużyna na miarę pierwszej ligi – nie waham się tego powiedzieć – kapitalna. Uwaga: 18. (osiemnasty!) najlepszy polski klub sezonu 2016/17. Na kilkaset tysięcy, bodaj.
I tak mi nie daje spokoju, kto w tym zespole jest „anonimowy”? Król strzelców pierwszej ligi, lider Górnika Igor Angulo? Tomek Loska, który ze wszystkich naszych młodzieżowych bramkarzy miał bezsprzecznie najbardziej udaną wiosnę i w ogóle dużym niedopatrzeniem jest, że nie znalazł się w kadrze na EURO U-21? Damian Kądzior – jeden z najlepszych pomocników ligi, który już zimą kuszony przez kluby ekstraklasy został w pierwszoligowych Wigrach w zasadzie cudem przekonany do tego przez prezesa Dariusza Mazura? Mateusz Wieteska – pozyskany przez Górnika z Legii najlepszy obrońca pierwszej ligi wiosną 2017 (w barwach Chrobrego)? Dani Suarez, Rafał Kurzawa – którzy, gdyby Górnik nie awansował, znaleźliby bez problemu zatrudnienie w połowie klubów ekstraklasowych, bo ponad pierwszoligową przeciętną wyrastali ze dwa piętra? Mający na koncie 50 meczów w ekstraklasie Michał Koj? A może trzykrotny mistrz Słowacji Erik Grendel? Łukasz Wolsztyński z wyciętym układem nerwowym? I tak dalej, i tak dalej.
Marcin Brosz bardzo szybko zrozumiał w Zabrzu, że „stare wygi” to niekoniecznie ta grupa, która może dać Górnikowi sukces. Postawił na plan B i młodzież. – Powiem tak: to, co robiliśmy na początku sezonu, nie dawało nam nadziei na to, co chcieliśmy osiągnąć, na realizację celu. Dlatego w pewnym momencie wdrożyliśmy plan B, nazwijmy to. Czyli – daliśmy przede wszystkim szansę dużej grupie wychowanków, grupie chłopaków z Zabrza, bo mówimy tutaj też o Gwarku prowadzonym między innymi przez pana Jan Kowalskiego – jedną z ikon klubowych. I dziś bywa tak, że zdarza nam się grać siedmioma, ośmioma chłopcami z tej zabrskiej szkoły, można powiedzieć. To ogromny splendor, coś, co się zmieniło mocno w tym klubie – tłumaczył nam niedawno (cała rozmowa TUTAJ). Po meczu z Legią zauważał: – Wykonaliśmy pracę, która procentuje. Na Legię wystawiłem trzech młodzieżowców, no i można w sumie się doliczyć 8 debiutantów w ekstraklasie. Będziemy cały czas się uczyć, wszystko przed nami i dużo pracy do wykonania.
To, że Górnik w taki sposób, jak z Legią, potrafi grać tak młodym składem może być zaskoczeniem tylko dla tego, kto sobie nie zadał trudu, by obejrzeć jakikolwiek mecz pierwszoligowy.
Dla tego, kto zadał sobie trud albo po prostu oglądał z przyjemnością, bo z przyjemnością się patrzyło na tego wiosennego Górnika – to tylko potwierdzenie, że trener Brosz i jego chłopaki nie spoczęli latem na laurach. I najlepszy dowód na to, że polski futbol jednak na ekstraklasie się nie kończy!
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Górnik Zabrze | Legia Warszawa