Do czego Legii rezerwy? Właśnie lecą… na derby z Drukarzem
Autor wpisu: Marcin Kalita 16 czerwca 2018 21:14
No właśnie – do czego Legii rezerwy? No… do niczego. Po porażce z ŁKS Łomża 1:2 spadają do czwartej ligi, gdzie czekają je derby z Drukarzem Warszawa, Huraganem Wołomin, KS Łomianki. I rywalizacja z rezerwami… Pogoni Siedlce. Jak to się stało, że mistrz Polski drugą drużynę umieścił dokładnie w tej klasie rozgrywkowej co spadkowicz z pierwszej ligi?
No tak to się stało, że zdaje się w Legii zabrakło po prostu konsekwencji i pomysłu na to, co robić z ekipą rezerw. Zespół prowadzony przez Krzysztofa Dębka prezentował się od Sasa do Lasa. Przewinęło się przez niego… 47 piłkarzy (!). Od 16-latków po 28-letnich Thibault Moulina i Cristiana Pasquato. Od juniorów przez amatorów po – właśnie wspomnianych ciężko opłacanych postaci pierwszej drużyny, jak wspomniani Moulin, Pasquato, ale także na przykład Dominik Nagy i Hildeberto.
Bez dwóch zdań najlepiej ta drużyna prezentowała się na początku rozgrywek, gdy faktycznie najbardziej przypominała… w miarę poukładaną drużynę rezerw, od czasu do czasu uzupełnianą „spadami” (z przyczyn zdrowotnych lub dyscyplinarnych) z pierwszego zespołu.
Z pierwszych czterech meczów wygrała trzy strzelając 13 goli – głównie dzięki skutecznemu na poziomie trzeciej ligi 25-letniemu Mateuszowi Majewskiemu (9 goli w 14 meczach). Potem jednak Majewski odszedł do Ruchu Chorzów, Tsubasha Nishi został wypożyczony na Słowację, Miłosz Szczepański do Rakowa, Mateusz Żyro do Wigier, Łukasz Moneta powędrował do Lubina, a Łukasz Turzyniecki odniósł poważną kontuzję.
Rezerwy Legii trzecią ligę kończyły częściowo młodymi chłopakami z CLJ-tki. Ze składu, który wyszedł na Łomżę, dwaj najstarsi (Piotr Cichocki i Grzegorz Aftyka) w tym roku skończyli 20 lat, dwaj najmłodsi (Cezary Miszta i Konrad Matuszewski, czyli bramkarz i obrońca) mają po lat 16.
I okazało się, że młodzież nie jest w stanie uciągnąć ciężkiej, fizycznej walki na poziomie trzecioligowym. Pięć ostatnich meczów sezonu to pięć porażek. W Łomży do utrzymania wystarczył remis. Legia nawet prowadziła, ale gola przesądzającego o spadku straciła w ostatniej minucie meczu!
Są pierwsze decyzje po spadku – rezerwy pod skrzydła Jacka Zielińskiego!
Na zdrowy rozum wydawać by się mogło, że klub o takim potencjale jak Legia ma na tyle szeroki przegląd kadr, że wystarcza ich i na mistrzostwo Polski, i na wypożyczenia do innych klubów, i na drugą drużynę. Ale nie ma. Co pod znakiem zapytania stawia w ogóle sens istnienia drugiej drużyny.
Co komu z niej w czwartej lidze? Młodzi absolutnie niczego się w niej nie nauczą – co najwyżej kopania po kościach. Gwiazdy pierwszej drużyny strach tam posłać, bo tylko po kościach pokopane zostaną. Pomysł na „rozegranie” w niej wracających po urazach mija się wręcz z jakimkolwiek przebłyskiem zdrowego rozsądku.
Dotychczas w zespole rezerw ogrywani byli młodzi kandydaci do pierwszej drużyny: wspomniani Szczepański, Żyro, Nishi, Turzyniecki, wiosną na przykład Mikołaj Kwietniewski czy Amos Shapiro-Thompson. Teraz im podobni będą trafiać do czwartej ligi? Absurd.
Gdy się porozmawia z trenerami ekstraklasy, koncepcje drużyny rezerw są dwie mocne: jedna, że drużyna rezerw nie jest do niczego potrzebna; druga – przeciwnie, że potrzeba jest, ale w jak najwyższej klasie rozgrywkowej, najchętniej w drugiej lidze.
Legia jak widać nie hołduje żadnej z tej koncepcji. Może po prostu jej nie ma? Jest jak jest, będzie jak będzie – no to teraz będzie czwarta liga.
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa
-
zgubek
-
Realista
-
zgubek
-
realista
-
-