Jak będzie wyglądać Legia bez Niezgody?

Autor wpisu: 19 stycznia 2020 18:16

Swój drugi sparing na zgrupowaniu w tureckim Belek, z Dynamem Kijów, Legia rozpoczęła z wielkim polotem i animuszem. Szybko zdobyła bramkę i wydawało się nawet, że spokojnie kontroluje bieg wydarzeń na boisku. Jednak najpierw pozwoliła sobie na stratę gola, a później gra warszawskiej drużyny trochę siadła, co w czasie obozu przygotowawczego zaskakujące nie jest. No i w końcówce meczu zawiodła skuteczność młodego Kacpra Kostorza, który mógł rozstrzygnąć losy spotkania na korzyść Legii.

Warto jednak pamiętać, że zawodnicy Aleksandara Vukovica mają już sporo w nogach. Przygotowania w Turcji są intensywne i nawet dzień wolnego nie dał zawodnikom pełnej regeneracji. Tym bardziej, że jeszcze w niedzielę rano, czyli w dniu spotkania z Dynamem, legioniści mieli trening, więc – jak widać – sam wynik meczu z drużyną z Ukrainy nie był istotny.
Wiadomo było tylko tyle, że Dynamo Kijów to będzie zespół o klasę silniejszy niż rywale z pierwszego sparingu w Belek, czyli rumuńskie FC Botosani, z którym Legia wygrała w czwartek 2:1.
Dynamo, wicelider ligi ukraińskiej jeszcze jesienią grał w Lidze Europy i choć nie udało mu się wyjść z grupy, to jednak osiągnął w pucharach o niebo więcej niż Legia.
Zespół z Łazienkowskiej rozpoczął niedzielny sparing bez żadnych kompleksów i bez zbytniego respektu dla rywali. Drużyna „Aco” Vukovicia szybko narzuciła Ukraińcom swój styl gry, a przyszło jej to zaskakująco łatwo. To ekipa z Warszawy miała przewagę i śmielej atakowała, tworzyła lepsze sytuacje do zdobycia gola.
Najpierw szansę miał Arvydas Novikovas. Po akcji prawą stroną Litwin przełożył sobie piłkę na lewą nogę, ale w uderzenie włożył zbyt dużo siły, więc futbolówka przeleciała nad poprzeczką.
Jednak już po chwili Legia prowadziła 1:0. Luquinhas znakomitym, prostopadłym do bramki, podaniem odnalazł z przodu Domagoja Antolicia, a Chorwat zachował spokój jakby był zawodowym snajperem. Uderzył precyzyjnie i Legia zasłużenie wyszła na prowadzenie.
Wydawało się – z przebiegu wydarzeń na boisku – że przynajmniej to skromne prowadzenie legioniści utrzymają do przerwy, ale nic z tego. Nadziali się na kontrę Dynama. Jeszcze Antolić próbował przeciąć podanie dramatycznym wślizgiem, ale nie dał rady i tuż przed przerwą zrobiło się 1:1. Tak zresztą zostało do końca spotkania.
W pierwszej połowie na prawej obronie Dynama zagrał Tomasz Kędziora, ale o grze naszego reprezentanta zbyt wiele się nie da powiedzieć. Ot kilka podań i… tyle. Ciężko na podstawie 45 minut sparingu wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Dużo lepiej na pozycji Kędziory (tyle że w drużynie Legii oczywiście) pokazał się Paweł Stolarski. Prawy obrońca radził sobie w grze defensywnej, ale pokazał też dwa razy, że potrafi być  groźny również pod bramkę rywala. Najpierw „Stolar” błysnął dynamicznym rajdem przy linii, minął rywala i świetnie wyłożył piłkę Mateuszowi Cholewiakowi. Były zawodnik Śląska uderzył mocno i celnie, ale bramkarz Dynama świetnie wybił piłkę nad poprzeczkę.
Niedługo później Stolarski wyłożył piłkę jeszcze lepiej. Tym razem Kacprowi Kostorzowi, ale ten – mimo, że miał mnóstwo czasu i miejsca, przegrał pojedynek z bramkarzem Dynama Heorhijem Buszczanem.
Jak będzie wiosną grała Legia bez swojego najskuteczniejszego jesienią strzelca – Jarosława Niezgody? No pewne obawy jednak są. Bo o ile Jose Kante prezentuje się bardzo dobrze, o tyle jego zmiennik na pozycji wysuniętego napastnika Kacper Kostorz nie wygląda – przynajmniej na ten moment – na to, że jest gotowy wziąć na siebie odpowiedzialność za strzelanie goli dla Legii w Ekstraklasie.
Jesienią były zawodnik Podbeskidzia zaliczył trzy występy w drużynie trenera Vukovicia, ale bramki nie strzelił.
W niedzielę w Belek Kostorz, chłopak o świetnych warunkach fizycznych  (188 cm wzrostu!), też bramki nie zdobył, a powinien przynajmniej dwie, bo sytuacje miał świetne. Można nawet powiedzieć – używając żargonu piłkarskiego – że to były… patelnie. A jednak Kostorzowi głowa się zagotowała, mimo że to był tylko sparing. No cóż, ma chłopak 20 lat, więc ma prawo jeszcze mu się głowa gotować. Nad zimną krwią, nad umiejętnością wykorzystywania „setek” musi nadal pracować. Wiadomo jednak, że kibice na Łazienkowskiej wielkiej cierpliwości nie mają, co świeżo pamiętamy po letnich przygodach Sandro Kulenovicia. Teraz chodzi o to, żeby – np. w przypadku kontuzji Jose Kante – nie okazało się, że to na młodym Kostorzu spoczywają nadzieje kibiców Legii na mistrzostwo. Bo może ten młodzieniec jeszcze nie wytrzymać takiej presji, a wtedy mogłoby się to skończyć takim „fajerwerkiem” jak kariera Patryka Mikity, po którym spodziewano się już Bóg wie czego, ale on jednak nie dźwignął oczekiwań.
Trzeba więc liczyć po pierwsze na zdrowie Jose Kante (a to zdrowy byk!), a po drugie na mądrość trenera Vukovicia, który potrafi wprowadzać do drużyny młodzież. Jeśli chłopak nie będzie gotowy, to pewnie nie będzie grał… A może jednak odpali szybciej niż nam się wszystkim wydaje. Do startu Ekstraklasy jest przecież jeszcze trochę czasu.

Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli