Nawałka stworzył piłkarski Harlem Globetrotters. Gratulujemy!
Autor wpisu: Krzysztof Budka 8 października 2017 20:45
Cały stadion eksplodował, jakby 56 tys. ludzi w tej samej chwili wygrało szóstkę w totka. Killer to sprawił. Ale nie Machulskiego, tylko Nawałki.
Nie ma dziś w kraju większej atrakcji niż mecze reprezentacji. Oglądasz mecz drużyny Nawałki i masz jak w banku, że będziesz świadkiem jazdy, po której długo nie będziesz w stanie się pozbierać. Jaja na Wiejskiej to przy tym nic godnego uwagi.
Długo marudziłem w meczu z Czarnogórą na to, że nuda, że tak jak w polskim filmie – nic się nie dzieje, że szkoda, iż awans ten zespół wywalczy w atmosferze piłkarskich dożynek. No to się zaczęło. Z tym zespołem musi być i straszno, i śmieszno. Na szczęście na końcu jest zwycięsko – a o to przecież w gruncie rzeczy przede wszystkim chodzi.
Cztery lata to w piłce podobno wieczność. Może to i prawda, bo my w tym czasie przebyliśmy drogę z prowincji na salony. Do tego stopnia, że ci sami ludzie, którzy wtedy jechali z Lewandowskim jak z furą gnoju za to, że po golu strzelonym Czarnogórze śmiał przyłożyć palec do ust, pomacać się po uszach, sugerując nadwornym krytykom, co o nich myśli, dziś najchętniej przybiliby mu medal mistrzostw świata do klaty, a na skroń włożyli koronę króla strzelców tychże mistrzostw i zapewnili, że na oba zasługuje jak mało kto. Taką to ci przemianę przeszli kibice wraz z reprezentacją. Dziś po golu na 3:2, gdy „Lewy” po raz enty pokazał, że został przez Bozię obdarzony nieprawdopodobnym instynktem piłkarskiego killera, cały stadion eksplodował, jakby 56 tys. ludzi w tej samej chwili wygrało szóstkę w totka. Killer to sprawił. Ale nie Machulskiego, tylko Nawałki.
Cztery lata temu na tym samym stadionie, w meczu z tym samym rywalem, modliliśmy się o to, by sędzia uznał nam bramkę na 2:1, która pozwoliłaby nam łudzić się miesiąc dłużej co do tego, że mamy zespół, który godny jest wystąpić na mundialu w Brazylii. Ten jednak (sędzia, nie zespół) nasze modlitwy miał za nic – swoją drogą z punktu przepisów gry w piłkę jak najbardziej słusznie – i gola nie uznał. Skończyło się na remisie i jednym wielkim kacu. Dziś po meczu z Czarnogórą też mamy kaca, ale z zupełnie innego powodu.
Niektórzy półżartem sugerowali, że nasz obrotny prezes na wszelki wypadek na ostatni mecz „załatwił” sędziego z Włoch, ale przecież już po przedostatniej kolejce było jasne, że żadnego wszelkiego wypadku być nie może. Tyle że zapomnieliśmy chyba w tej całej euforii, że to gra zespół Nawałki. Trenera, który stworzył z tej reprezentacji piłkarski Harlem Globetrotters. I w jej meczach zawsze trzeba się liczyć z tym, że wszelki wypadek może się zdarzyć. Strasznie nudne byłyby te eliminacje, gdyby nie swojak Glika z Danią, wyjątkowej urody kiks dzisiaj z Czarnogórą, wielki fart, jaki mieliśmy w końcówce warszawskiego meczu z Armenią, petarda rzucona w Rumunii w „Lewego”, piękny gol przewrotką Mugosy i tak dalej. To nie były dożynki, to była przednia zabawa, za którą wam, panowie, należą się słowa uznania i gorące podziękowania, choć były momenty, że za niefrasobliwość i momenty dekoncetracji mieliśmy ochotę was udusić.
Po ostatni gwizdku na Narodowym poleciała z głośników Bałkanica. „Będzie zabawa, będzie się działo”… Oj tak, z tym zespołem w Rosji atrakcji z pewnością nie zabraknie. Tym, którzy już wieszają jej medale, radzimy powściągnąć lejce. Bo czy to zespół na medal, tego jeszcze nie wiemy. Za to wiemy na pewno, że to zespół, który dostarcza rozrywki na niespotykanym w historii polskiej piłki poziomie. Rosjo, szykuj się – w czerwcu przyjeżdża piłkarski Harlem Globetrotters z Polski. Będzie się działo!
Inne artykuły o: Blogi | Mistrzostwa Świata 2018 | Reprezentacja