Tomaš Pekhart na EURO jedzie, ale sobie nie pogra

Autor wpisu: 30 maja 2021 19:53

W kadrze reprezentacji Polski na EURO 2020 nie ma żadnego mistrza Polski, ale za to mistrz Polski znalazł się w kadrze reprezentacji Czech. Aby było jeszcze zabawniej, legionista „wygryzł” ze składu kadry mistrza Czech i króla strzelców tamtejszej ligi (uczestnika Ligi Europy Jana Kuchtę ze Slavii). Można powiedzieć, że strzelane seryjnie przez Pekharta gole w polskiej ekstraklasie z niewiadomych przyczyn zrobiły na Czechach wrażenie, choć ich liga jest klasyfikowana kilkanaście miejsc w Europie wyżej. Nie zmienia to faktu, że Pekhart na EURO jedzie tylko jako gracz uzupełniający kadrę, a nie kandydujący do roli czołowej „dziewiątki”.

Wyczyny Pekharta nie przeszły bez echa u naszych południowych sąsiadów. Przynajmniej od czasów dwumetrowego Jana Kollera (55 goli w 91 meczach reprezentacji) mają upodobanie do typowych „dziewiątek” – postawnych napastników, którzy w polu karnym czekają na bramkowe okazje, stosunkowo mało ruszając się jak na zadania we współczesnym futbol, ale ich pozycję broni właśnie skuteczność.
Pekhart wpisuje się w ten schemat. Dobrze poznaliśmy jego dobre i także te słabe strony przez miniony rok. Niedawno w tekście „Tytuł ma twarz Pekharta” pisaliśmy: „Czech imponował skutecznością, zostanie królem strzelców, zapewnił drużynie wiele ważnych punktów, ale… jest napastnikiem bardzo jednostronnym. To co udawało się w krajowej lidze jest nie do powtórzenia z silnymi rywalami z Europy. Trudno się spodziewać, że z wymagającym przeciwnikiem Legia będzie zdobywać gole – tak jak w Ekstraklasie – trafiając w głowę rosłego Czecha. W ten sposób to w prawdziwym futbolu nie działa. Lepsze drużyny nie dopuszczą do takich dośrodkowań, a silni i rośli stoperzy będą w stanie wygrać walkę o piłki grane na głowę Pekharta. Taki styl jest – bez obrazy dla kogokolwiek – troszkę prymitywny i nie ma co na nim budować snu o Europie.”

Jeśli ktoś na obronę Pekharta chciałby powiedzieć, że teraz ten sen w oparciu chcą sobie budować Czesi, od razu wyjaśniamy: nie, nie chcą. Jasne, 22 gole w 25 meczach polskiej ligi nie przeszły bez echa. W marcu Pekhart (uczestnik EURO 2012) wrócił do kadry powołany przez Jaroslava Šilhavego po ponad 7 latach nieobecności, ale trzeba dodać, że był to powrót symboliczny. 23 minuty w meczu z Estonią, w którym Czesi grali częściowo rezerwowym składem, a i tak mieli ogromną przewagę, plus minuta z Belgią.
Właśnie ta minuta dziś wyznacza rolę legionisty w kadrze Czech. W najważniejszych meczach, oczywiście także tych na EURO, nie ma się co łudzić – mistrz Polski albo w ogóle murawy nie powącha, albo co najwyżej będzie wpuszczany w doliczonym czasie. Albo, by powalczył o „głowę” przy wrzutkach – jak się mawia – na aferę, gdy mecz się nie będzie układał, albo by wspomógł defensorów przy stałych fragmentach rywala, gdy mecz się będzie układał po myśli Czechów.

W hierarchii kadrowych napastników Pekhart dziś jest dopiero piątym wyborem, czyli ostatnim. Pierwszy to rzecz jasna Patrik Schick – 25-letni napastnik Bayeru Leverkusen (a wcześniej m.in. Romy i Lipska), piłkarz formatu europejskiego, na którego popis na takim turnieju jak EURO w Czechach właśnie się czeka.
Drugi to Michael Krmenčik ostatnio wypożyczony z Club Brugge do PAOK Saloniki. 12 goli sezonu w lidze belgijskiej, greckiej i Champions League może nie rzuca na kolana, ale chyba nie zamierzamy tego porównywać z 22 bramkami w lidze… polskiej. Poza tym Krmenčik jest w kadrze Šilhavego od początku kadencji selekcjonera i jego rola nie podlega dyskusji.
Trzeci to Matej Vydra z Burnley, który w tym sezonie Premier League zagrał w 28 meczach strzelając 3 gole. Vydra to zupełnie inny typ napastnika – szybki, błyskotliwy, techniczny. W Burnley najlepiej czuł się grając obok typowej „dziewiątki” i mimo braku skuteczności za wiele meczów był chwalony. Podobną rolę Vydra spełnia i w kadrze. On w wyjściowej jedenastce podczas EURO się nie znajdzie, ale selekcjoner Czechów chętnie sięga po niego, gdy szuka dodatkowych rozwiązań taktycznych już w czasie meczu.
Jest jeszcze Adam Hlożek – 18-latek ze Sparty Praga, który w 19 meczach ligowych zdobył 15 goli, a przy 7 następnych asystował. Zdobył tytuł króla strzelców – wspólnie z Janem Kuchtą ze Slavii, ale akurat Kuchta w kadrze na EURO się nie znalazł. Hlożek, mimo że pauzował przez cztery (!) miesiące z powodu kontuzji, zdobył też miano najlepszego napastnika ligi, ale jego pozycję trudno sklasyfikować na tle innych wymienionych piłkarzy. Bo Hlożek może grać i jako napastnik, i jako skrzydłowy. W kadrze znalazł się w pozycji „pomocnicy”, ale jego obecność właśnie w ataku daje Šilhavemu możliwość elastycznego podejścia do budowania składu.

Hlożka i Vydrę z Pekhartem nie ma co porównywać jeden do jeden, bo to inne typy zawodników. Obaj biją Pekharta na głowę szybkością, zwrotnością, techniką i pomysłem na grę.
Z kolei Schick i Krmenčik to typowe „dziewiątki”, ale też to piłkarze, którzy w przeciwieństwie do legionisty nie ograniczają się do wystawiania głów, o które koledzy mieliby odbijać piłki. To „dziewiątki”, które potrafią cofnąć się po piłkę na własną połowę, które potrafią – jeśli trzeba – wypracować sytuację partnerom z drugiej linii, no i wreszcie, które doskonale wiedzą, że to napastnik jest pierwszym obrońcą.

To niewątpliwie miłe, że wyczyn Pekharta w polskiej lidze nie przeszedł niezauważony, a Pekhart dostał nagrodę w postaci powołania na EURO. Ale przed meczami Czechów nie ma co sprawdzać, czy znalazł się w wyjściowym składzie, bo na pewno go w nim nie będzie.

P.S. I jeszcze mała ciekawostka – Pekhart na EURO jedzie poniekąd dzięki słabej formie byłego gracza Wisły Kraków Zdenka Ondraška.  Ondrašek był bohaterem kluczowego dla awansu na EURO meczu Czechów z Anlikami, ale w ostatnich miesiącach bardzo słabo wyglądała jego skuteczność w lidze. Strzelił tylko 6 goli w 31 meczach ligowych (między końcem stycznia a początkiem maja – żadnego) i przestał być pierwszym wyborem nawet w swojej drużynie klubowej, czyli Viktorii Pilzno. Gdyby nie to, właśnie Ondrašek uzupełniałby skład napastników w reprezentacji.

Inne artykuły o: Zagranica

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli