Wygrajmy ten mecz razem! Dla Sebastiana Radzio

Autor wpisu: 28 marca 2017 08:26

Futbolfejs.pl i Wigry Suwałki ogłaszają wspólną akcję – pomóżmy Sebastianowi Radzio zebrać środki na terapię, dzięki której jego walka o powrót nie tylko do zdrowia, ale i na boisko może zakończyć się sukcesem! Potrzeba do tego nie tylko determinacji samego piłkarza, bo akurat on tę determinację ma, ale też gestu wszystkich ludzi dobrej woli. Namawiamy też inne media do propagowania zbiórki i podawania numeru konta. Wygrajmy ten mecz razem!

To już ponad dwa lata, od kiedy Radzio jest poza profesjonalnym futbolem. Niestety, wszystko zaczęło się sypać akurat wtedy, gdy wydawało się, że jego kariera właśnie nabiera rozpędu. Trafił do Widzewa (wówczas w ekstraklasie), pokazał się w najwyższej klasie rozgrywkowej, sprawy zaczęły przybierać taki obrót, jak sobie planował… Do czasu. Najpierw rutynowe badanie wykazało zaburzenia w pracy serca. Żaden z polskich lekarzy nie chciał podpisać się pod zgodą na uprawianie sportu. Zaświadczenie o tym, że z jego sercem wszystko w porządku, Sebastian musiał uzyskać w Niemczech. I to dopiero po pół roku. Jeszcze nie wiedział, że to początki zapowiadające dużo poważniejsze kłopoty…

Nagle zaczęły pojawiać się bóle mięśni. Z dnia na dzień coraz większe. Obrzęki, stany zapalne, wysoka gorączka, duszności, sztywności kończyn, zapalenia więzadeł, ścięgien… Przeróżni specjaliści długo szukali przyczyn takiego stanu rzeczy. Mówiono o jakiejś tajemniczej bakterii, która sieje spustoszenie w organizmie piłkarza. Po pół roku od wstępnej diagnozy stwierdzono, że chodzi o boreliozę. Stało się jasne, że w tym przypadku na dalsze zawodowe uprawianie sportu Sebastian nie ma szans.
To był dla niego szok, ale dla kogo by nie był? Dziś niechętnie o tym wspomina, ale wie, że najgorsze, co mógłby zrobić, to się poddać.
– Jak jest teraz? Różnie… Na pewno nie tak, bym spokojnie mógł grać w piłkę, czyli robić to, co kocham. Nie chciałem kompletnie tego zawiesić, chciałem się ruszać, żeby choć trochę móc cieszyć się futbolem, żeby nie popaść w marazm i zaprzestać robienia czegokolwiek – opowiada nam.
Jesienią zaczepił się w Andrespolii Wiśniowa Góra. To IV liga łódzka. Tam próbował „nie popaść marazm”. – Trochę bawiłem się więc w tej czwartej lidze. Byłem na antybiotykach, więc mogłem grać. Ale w pewnym momencie usłyszałem od swojej pani doktor z Krakowa, gdzie się leczyłem, że antybiotyki trzeba już odstawić. No i teraz wygląda to niestety słabo. Nie mogę już ani grać, ani trenować. Wrócił ból, wróciło to wszystko, z czym mierzyłem się wcześniej…

Antybiotyki, jak mówi, pomagały. Ale tylko doraźnie. Poza tym były terapią „wyniszczającą”. – Z jednej strony wspierały układ odpornościowy w walce z chorobą, z drugiej nie za dobrze wpływały na inne organy. Do tego stopnia, że na przykład na skutek antybiotykoterapii zerwałem mięsień czworogłowy – tłumaczy.

Historię Sebastiana w przejmującym reportażu przypomniał właśnie na łamach „Przeglądu Sportowego” Łukasz Olkowicz. Za kilka dni piłkarz skończy 26 lat. Pojawiła się szansa, by wrócił nie tylko zdrowia, ale i do gry na najwyższym ligowym poziomie. Wszystko dzięki specjalnej terapii w jednej z bawarskich klinik.
– To jedna z najlepszych klinik na świecie, jeśli chodzi o leczenie boreliozy. Taka powiedziałbym „international level”, bo przyjeżdżają do niej ludzie z całego świata. I to nawet tacy na wózkach, z bardzo mocno zaawansowaną boreliozą. A wychodzą o własnych siłach. Uważam więc, że i dla mnie jest bardzo duża szansa na to, by leczenie i okres rekonwalescencji przebiegł w miarę szybko i zakończył się pewnym powodzeniem. Dostałem już stamtąd wszystkie informacje i zostałem zakwalifikowany do terapii. Pozostaje jedna kwestia: zebrania pieniędzy na ten cel. Chodzi o 25 tysięcy euro – opowiada Radzio.
Na czym polegać ma to leczenie?
– Chodzi o przegrzanie organizmu plus podanie odpowiednich antybiotyków podczas tej terapii. Trwa ona dwa tygodnie. Są dwa zabiegi hipertermii. W ich trakcie ciało zostaje podgrzane do temperatury prawie 42 stopni, co powoduje, że krętki boreliozy w takiej temperaturze obumierają. Następnie potrzeba czasu na regenerację organizmu. 15 tysięcy euro kosztuje dwutygodniowy pobyt związany konkretnie z terapią, następny tydzień pobytu związany z regeneracją to kolejne 6 tysięcy euro plus pacjent dostaje pełną suplementację diety na pół roku za 4 tysiące euro. Łącznie potrzeba więc 25 tysięcy euro – dodaje piłkarz.

Jest więc okazja pomóc Sebastianowi, o co gorąco apelujemy do jego kolegów z boiska, klubów, w których grał, kibiców, innych mediów, a także wszystkich ludzi dobrej woli. Wigry Suwałki, w których Radzio grał dwukrotnie – najpierw trafiając tam z rodzimej Sparty Augustów, a potem po powrocie z Widzewa – na pewno nie pozostaną obojętne.
– Sebastian bardzo pomógł Wigrom w drodze do pierwszej ligi, więc nie wyobrażam sobie, byśmy i my nie mieli mu teraz pomóc. Na początek wysłałem od siebie symboliczne tysiąc złotych i jestem przekonany, że z klubu, od fanów, zawodników i sponsorów wpłynie na te cel dużo więcej. Trzymam kciuki i głęboko wierzę w jego powrót do zdrowia i na boisko – mówi nam prezes pierwszoligowca Dariusz Mazur.

Choć to dopiero początek akcji, już spotyka się ona z odzewem.
– Już ludzie do mnie piszą, dzwonią z informacjami, że są gotowi pomóc… Cieszę się i jestem pełen nadziei… – mówi wyraźnie wzruszony.

Do akcji przyłączamy się więc i my i gorąco zachęcamy każdego z Was o pomoc i przekazanie informacji dalej. Pamiętajcie, że liczy się każda złotówka. A wszystko, co uda się zebrać ponadto, co potrzebne Sebastianowi do terapii i leczenia, zostanie przekazane na inne cele charytatywne. Środki można wpłacać na to konto:

Fundacja Akademia Piłkarska Wigry Suwałki
ul. Zarzecze 26, 16-400 Suwałki
Tytuł przelewu: Sebastian Radzio
30 93670007 0010 0050 0920 0004

Inne artykuły o: I Liga | Twarze futbolu | Wigry Suwałki

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli