W sumie to dobrze, że nie było Euro

Autor wpisu: 31 grudnia 2020 16:43

Robert Lewandowski wygrał w tym roku chyba wszystkie możliwe plebiscyty. Piszę „chyba” bo nie czytałem jeszcze najnowszych „Wiadomości Wędkarskich”, ale ani chybi i tam się okaże, że złowił największego tłustobrzucha. Nawet nie będę sprawdzał. Ale tych wszystkich sukcesów w 2020 roku mogło nie być. Gdyby nie pewien wirus.

Postawię odważną tezę, ale myślę, że wcale nie ryzykowną: gdyby w tym – kończącym się właśnie – roku, jednak odbyły się zaplanowane na czerwiec i lipiec mistrzostwa Europy, to Robert najlepszym piłkarzem roku na świecie, raczej by nie został. Dziś już tego oczywiście nie sprawdzimy, ale wielce prawdopodobne jest, że  pociągnąłby go w dół wynik reprezentacji Polski na Euro 2020.
Nie dlatego, że uważam iż kadra Jerzego Brzęczka nie jest w stanie niczego ugrać na tym turnieju. Wręcz przeciwnie: ma potencjał i ja osobiście oczekuje od niej dotarcia do ćwierćfinału, niczego poniżej nie uznam za sukces. Ale to są pobożne życzenia kibica na przyszły rok, a my dalej rozmawiamy o roku 2020.
To był średni rok dla kadry, która wprowadziła nas w nerwowe rozedrganie i pokazała, że jest tworem niestabilnym: po dobrych meczach przychodziły kiepskie. Mało tego, na światło dzienne zaczęły wychodzić wewnętrzne nieporozumienia selekcjonera z liderami drużyny, a to co kibica musi martwić jeszcze bardziej, to fakt, że reprezentacja nie potrafiła sobie radzić z silnymi rywalami, takimi jak Włochy czy Holandia. A przecież na mistrzostwach Europy, jeśli się myśli o sukcesie, trzeba umieć wygrywać właśnie z silnymi.
Trudno mi uwierzyć, że w formie, w jakiej była w 2020 reprezentacja, udało by się jej odnieść taki sukces, który nie pociągnąłby Roberta w dół i nie przyćmił jego triumfu z Bayernem w Lidze Mistrzów.
W tym roku zwycięstwo w Champions League było kluczowe, te rozgrywki nie miały konkurencji. Gdyby nie pandemia, odbyło by się Euro i łatwo mi sobie wyobrazić, że to ten właśnie turniej mógł wykreować bohatera roku. Taki Cristiano Ronaldo – nawet w co najwyżej przyzwoitym dla siebie sezonie – ma abonament na top wszelkich plebiscytów. Dobry występ z kadrą Portugalii na Euro 2020 mógł mu dać tytuł piłkarza roku. Ale mistrzostwa Starego Kontynentu przełożono, najważniejsza była Liga Mistrzów, a w niej najlepszy był Bayern z Lewandowskim.

Wielkość Messiego i Ronaldo polega także na tym, że oni na tym topie utrzymują się od lat i jeszcze przez kilka sezonów to się pewnie nie zmieni. Ważne jest, żeby także Robert był stałym gościem salonów wielkiego futbolu, a nie musiał recenzować plebiscyty pamiętną frazą: „Le Cabaret”.
A w roku 2021 – jeśli tylko pozwoli na to udana walka z wirusem – tytuły najlepszych będą rozdawać na mistrzostwach Europy. Triumf w Lidze Mistrzów może być niewystarczający. A więc „Lewy” musi coś ugrać także z reprezentacją Polski i to mnie bardzo cieszy. Bo mimo szacunku do sukcesów Bayernu, to jednak nie urodziłem się w Bawarii i bliższa ciału koszula.
No właśnie, reprezentacja. Drugim beneficjentem pandemii jest Jerzy Brzęczek. Po histerii, jaka została rozpętana w ostatnich miesiącach na punkcie zwolnienia selekcjonera, mogę śmiało postawić kolejną tezę, że gdyby turniej o mistrzostwo Europy jednak się odbył zgodnie z planem, Brzęczek szukałby już nowej roboty. Ale dostał od losu drugą szansę. Tegoroczną „maturę” mógłby uwalić, bo na dzisiaj zbudował reprezentację nieprzewidywalną. Niestety, nieprzewidywalną bardziej dla polskich kibiców niż naszych rywali. Ale w 2021 roku może być dużo lepiej. Bo poza Lewandowskim od którego sukces zależy w kilkudziesięciu procentach, pojawiło się kilku obiecujących piłkarzy.

Brzęczek będzie musiał umieć podejmować męskie i trudne decyzję. Na dzisiaj nie jestem pewien, że umiałby otwarcie zrezygnować z piłkarzy, co do formy których było sporo wątpliwości. Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik, momentami Kamil Grosicki to nazwiska, które w kadrze „ważą”. Ale to też nazwiska zawodników, którzy nie zawsze dowożą – niezbędną na reprezentację – jakość. Brzęczek nie może być zakładnikiem piłkarzy. Oczekuję od selekcjonera odwagi. Tym bardziej, że ma w kim wybierać. Do formy wraca Krystian Bielik, a w kadrze pojawiła się cała fala zdolnej młodzieży: Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, Michał Karbownik, Sebastian Walukiewicz. Wszyscy z ambicjami i potencjałem na grę w pierwszej „jedenastce”.  Warto też mieć na oku np. Bartosza Białka z Wolfsburga.
Mam przekonanie, że kluczowe dla odniesienia sukcesu będzie to, jak na Euro wypadną dwaj bardzo istotni dla reprezentacji pomocnicy: Piotr Zieliński i Mateusz Klich. Każdy z nich pokazał już, że potrafi nie zginąć w wielkim futbolu. Jak trafią w swój moment na turnieju Euro, to mogą bardzo pomóc dwóm ważnym ludziom w polskim futbolu. Lewandowskiemu kadra nie będzie kulą u nogi w drodze po triumfy w plebiscytach, a Brzęczek utrzyma dobrą robotę. Ich sukces w 2021, będzie oznaczać, że sukces na Euro odniosła reprezentacja.
Czego sobie i Państwu w nowym roku życzę.

Inne artykuły o: Reprezentacja

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli