Polska – kadra, w którą uwierzył naród. Czyli awans mamy, tylko się przekomarzamy

Autor wpisu: 8 października 2017 09:52

Nigdy przekonanie o wielkości drużyny w narodzie nie było tak silne jak dziś. Nigdy nie zdarzyło się, by awans był tak mentalnie przez naród przesądzony.

Reprezentacja Polski Adama Nawałki jeszcze niczego konkretnego nie osiągnęła. Ale zdobyła serce i zaufanie narodu. Naród wierzy, naród się identyfikuje, naród potrzebuje. W niedzielę pójdziemy na Narodowy, albo siądziemy przed telewizorami, nie po to, by emocjonować się tym CZY Polska awansuje do finałów MŚ. Zrobimy to po to, by awans ŚWIĘTOWAĆ.

Nigdy przekonanie o wielkości drużyny w narodzie nie było tak silne jak dziś. Nigdy. Nigdy nie zdarzyło się, by – choć reprezentacja Polski do awansu potrzebuje jeszcze punktów (punktu) – jej awans był tak mentalnie przez naród przesądzony. Nie ma pytania: czy w niedzielę o 20.00 będziemy się bawić na Narodowym. Jest pytanie: jak się będziemy bawić na Narodowym. I odpowiedź też jest znana: wybornie!

To historia w dziejach polskiego futbolu jeszcze nieznana, pionierska. Bo my zawsze drżeliśmy. Nawet wtedy, gdy byliśmy mocni, bardzo mocni. Mocniejsi niż teraz – oczywiście nie porównując zespołów do siebie, bo to absurdalne, a porównując sytuację zespołów w realiach historycznych.
Trzecia drużyna świata nie pojechała na finały mistrzostw Europy (wtedy zdominowane przez Czechów i Słowaków, których akurat w finałach MŚ… nie było), poniosła klęskę na igrzyskach olimpijskich (bo taka poszła fama za srebrem w Montrealu) i drżała, gdy w decydującym meczu o Argentynę trzeba było mierzyć się na Stadionie Śląskim z Portugalią (wtedy o wiele niżej notowaną).
Potem w tym legendarnym czasie mieliśmy znów decydujące mecze nerwów – z przeciętnym jak markowy trabant NRD czy wyprzedzoną (po kluczowym 0:0) tylko większą liczbą strzelonych bramek Belgią.
Fajnie błysnęła kadra Jerzego Engela, ale ona awans wywalczyła tak błyskawicznie, że aż nie było czasu się zastanawiać – czy się w nią wierzy. Po prostu to zrobiła. Dopiero potem się w nią uwierzyło, by równie szybko ta wiara uleciała.

Z kadrą Pawła Janasa było podobnie. Fajnie to się oglądało, ale ogrywaliśmy średniaków, do końca nie orientując się, czy nam się te zwycięstwa należą, czy dostajemy w prezencie. Na dodatek manię wielkości skutecznie zdmuchnęli nam z głów Anglicy.
Eliminacje EURO 2008 to była jakaś koszmarnie absurdalna liczba spotkań do rozegrania, a mimo podbudowania Portugalią i szczęściem Jacka Krzynówka (2:1 i 2:2 po dość kuriozalnym dla nas golu w 88. minucie), ostatnie mecze z Belgią i Serbią wcale do oczywistości nie należały. Z Belgią nerwy były – bo jeszcze nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać.
Wreszcie rok 2015. To już Nawałka – ale mecz z Irlandią jak taki ryzyk fizyk. Do końca nie było wiadomo, czy będzie ok, czy nie. Słowem – znów drżeliśmy.

Teraz już nie drżymy. Wiemy, że dziś matematyka eliminacyjna to pustosłowie. Nawałka rzuca: „Nie mówimy o finałach, bo jeszcze nie mamy awansu”. A my i tak wiemy swoje. Zresztą Nawałka chyba też. Tylko tak mówi. Bo zawsze tak mówi – na okrągło.
Przez lata przyzwyczajaliśmy się, że to pustosłowie działa w odwrotną stronę. „Matematycznie jeszcze mamy jakieś szanse”. Ale praktycznie ich nie mieliśmy. Teraz puszczamy oczko: „matematycznie jeszcze mamy szansę, że się wyłożymy”. Ale przecież wiemy, że praktycznie ich nie mamy.

Kadra Nawałki to fenomen socjologiczny, niewątpliwie. Albo chemiczny – bo działa jak gaz rozweselający. Mamy radochę, choć nie wiemy, czemu. Tak silna euforia towarzyszyła ostatnimi laty tylko siatkarzom. Ale oni zdobywali mistrzostwo świata i mistrzostwo Europy. Piłkarze nie zdobyli jeszcze niczego.
Przepraszam – niczego poza sercem narodu, a to i tak w sumie najważniejsze.

Inne artykuły o: Blogi | Reprezentacja

  • Piotr Borkiewicz

    Autor nie pamięta atmosfery z lat 70-ych. Wtedy zdobyliśmy medale na Olimpiadach (złoty i srebrny) oraz 3 i 5 miejsce na MŚ. Teraz jest trudniej ale wtedy mieliśmy wspaniały czas. Nawet w pucharach mecze z silnymi zespołami europejskimi były wyrównane a dzisiaj….?
    Jeszcze mnóstwo pracy żeby rzeczywiście wrócić na wysoką pozycję w piłce światowej.
    Ale cieszmy się z każdego sukcesu, nie zapominając o ogromie pracy do wykonania szczególnie w poziomie szkolenia.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli