Piotr ZIELIŃSKI: Niedawno wygrywałem Ligę Mistrzów na konsoli, teraz zagram w niej na żywo

Autor wpisu: 1 września 2016 09:04

Rozmawiamy z Piotrem Zielińskim, zawodnikiem Napoli, o niedoszłym transferze do Liverpoolu, nieudanym występie przeciwko Ukrainie podczas EURO 2016 oraz o tym, co zrobić, żeby od pieniędzy młodemu piłkarzowi nie uderzyła woda sodowa do głowy.

FUTBOLFEJS.PL: Mieliśmy okazję rozmawiać podczas EURO we Francji. Wyglądałeś wtedy na dość spiętego, irytowałeś się pytaniami o transfer do Liverpoolu. Teraz na kadrze masz spokój i luz?
PIOTR ZIELIŃSKI: Przed przyjazdem do Warszawy inaczej się czułem. Może ten transfer do wielkiego klubu pomógł mi? Miałem dobre wejście do drużyny, pojawiła się większa pewność siebie.

To zamieszanie wokół ciebie w czerwcu miało na ciebie wpływ? Czy miałeś po prostu dość pytań o przyszłość?
Być może te pytania zaczęły mi trochę mącić w głowie. Starałem się w stu procentach skoncentrować na turnieju. Nie wyszła mi gra tak, jak byśmy wszyscy tego chcieli. Nie ma się co załamywać, EURO było dla mnie kolejnym doświadczeniem. Osiągnęliśmy dużo jako drużyna, jesteśmy teraz postrzegani jako silna ekipa. Cieszę się, że te występy – z Ukrainą, a wcześnie Holandią – o niczym nie zaważyły. Zmieniłem klub, staję się jeszcze lepszym piłkarzem, gram z jeszcze lepszymi piłkarzami, od których mogę się dużo nauczyć.

Czy w głowie mąciły ci tylko pytania dziennikarzy, czy miałeś też zajętą ją podejmowaniem decyzji, telefonami od menedżera?
Wiadomo, że kontakt mieliśmy, ale wszystko odbywało się spokojnie. Dostawałem informacje, gdy coś się wyjaśniało. Nie miało to raczej wpływu na moją postawę.

Przedyskutowałeś ten występ we Francji z trenerem Adamem Nawałką?
Mieliśmy rozmowę na ten temat. Trener tłumaczył mi, że są zawodnicy, którzy wchodzą do drużyny i od razu błyszczą, a są też tacy, którzy potrzebują trochę więcej czasu. Widocznie w reprezentacji jestem tym, który musi poczekać na swój czas.

A ty sam doszedłeś do jakich wniosków? Jak to się dzieje, że nie wypaliło na EURO, a w Napoli wszedłeś i od razu pokazałeś się z dobrej strony?
Nie wiem, dlaczego tak się stało. Czy to był zły dzień, czy źle się nastawiłem do tego meczu? Nie mam pojęcia.

Dlaczego sprawa twojego transfery trwała tak długo, zamieniła się w sagę?
Zależało mi na tym, żeby po wakacjach wrócić do nowej drużyny, od początku przygotowywać się z nią do sezonu. Tak się nie stało, wróciłem na dwa tygodnie do Udinese. Po prostu przeciągały się negocjacje między klubami.

Czyli było to ponad tobą i nie miało nic wspólnego z tym, że się zastanawiałeś i wahałeś?
Nie, ja powiedziałem od razu, że Liverpool czy Napoli – granie dla tych klubów byłoby czymś wyjątkowym. Prezes nie dogadał się z Liverpoolem, więc przeszedłem do Napoli. I z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że trafiłem właśnie tutaj. Znam trenera (Maurizio Sarriego – red), znam cały sztab szkoleniowy, szybko się zaaklimatyzowałem w drużynie, jest nas trzech Polaków (oprócz Zielińskiego także Arkadiusz Milik i Igor Łasicki – red.). Na pewno jest raźniej dzięki temu. To był dobry ruch.

Biorąc pod uwagę klauzulę odstępnego w wysokości 65 mln euro, to chyba spędzisz w tym klubie resztę kariery.
Zobaczymy. Na razie o tym nie myślę. Jeśli ktoś przyjdzie i zapłaci taką kwotę, to odejdę. A jeśli nikt się nie zgłosi, Napoli nie będzie chciało przedłużyć umowy, to czeka mnie pięć lat.

Miałeś wpływ na to, że taka klauzula znajdzie się w umowie?
Nie, nie miałem. Na razie czuję się tu dobrze i wydaje mi się, że nie będę chciał wcześniej odchodzić. Raczej zechcę zostać dłużej.

Jak oceniasz swoje szanse na grę w pierwszym składzie Napoli?
Myślę, że mam duże szanse. W pierwszych meczach wchodziłem z ławki i dawałem dobrą zmianę. Prędzej czy później będę występował w pierwszej „11” częściej. Jest tyle meczów, że trener będzie rotował składem. Już jestem pierwszym lub drugim wchodzącym. Rok temu w podobnej sytuacji był Dries Mertens i w taki sposób wywalczył sobie to miejsce. Ja mam 22 lata i mnóstwo czasu przed sobą.

Styl Napoli odpowiada ci?
Tak, bardzo. To jest tiki-taka, dużo podań, wychodzenie na pozycję. Jest z kim pograć, poklepać. Wszytko to, co lubię. Drużyna kompletna.

Jako zawodnik młodszego pokolenia jak postrzegasz to, co się działo w tym oknie transferowym z polskimi piłkarzami? Uważasz, że płacą za was tyle, ile jesteście warci, a wcześnie Polacy byli niedoceniani?
Płacą za nas tyle, ile jesteśmy warci. Mówi się, że to efekt EURO, ale w niewielkim stopniu, bo przecież większość zawodników była obserwowana wcześniej w klubach. To tam większość z nas się pokazała. Czy Arek, czy Kamil Grosicki, Kamil Glik – wszyscy mieli za sobą udany sezon. Stąd wzięły się te ceny. A będziemy jeszcze mocniejsi.

Jak było w twoim wypadku?
No mi EURO nie pomogło, ale na szczęście też nie zaszkodziło.

Nie ma powodu do obaw, że to udane EURO i te wielkie transfery sprawią, że komuś zaszumi w głowie? A może zaszumieć od takich pieniędzy, nawet tobie.
Na pewno. Jedna sprawa, to kwoty, które za nas zapłacono, druga – kontrakty, które są lepsze w porównaniu do poprzednich lat. Ale mamy w reprezentacji zawodników, którzy dają przykład, jak postępować w takich sytuacjach – Robert Lewandowski, Grzesiek Krychowiak, Wojtek Szczęsny, Łukasz Fabiański, Artur Boruc, Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski. Każdy z nich przyjeżdżał na kadrę i nie gwiazdorzył, cały czas byli tacy jak wcześniej.
Nie wywyższali się, pomagali młodszym kolegom. Wiem, że za kilka lat ja zachowam się tak samo.

Miewasz momenty, że prosisz kolegów, dziewczynę albo kogoś z rodziny, żeby cię uszczypnęli?
Tak, ostatnio tak bywa. Dochodzi do mnie, że jestem w kadrze wśród tak świetnych zawodników, przeszedłem do Napoli, gdzie grają Marek Hamsik, Jose Callejon, który grał w Realu Madryt, a któremu kibicowałem. Można mieć obawy, jak cię tacy zawodnicy potraktują, czy będą gwiazdorzyć, ale wchodzisz do szatni i wszyscy są mili, uprzejmi i pomocni. Każdy zasuwa na sto procent, żeby pomóc drużynie. Kibice to doceniają.

Nawet Hamsik? Bo on wygląda na takiego, co gwiazdorzy.
Można było tak o nim pomyśleć, ale jest całkiem odwrotnie, on mocno stąpa po ziemi. Złapałem z nim bardzo dobry kontakt. Zawsze przyjdzie, pogada. Byłem zaskoczony, bo to bardzo fajny chłopak. Cieszy mnie to, że jesteśmy do siebie we Włoszech porównywani. Dla mnie to świetna sprawa, być porównywanym do takiego gracza.

Gdy słyszysz hymn Ligi Mistrzów, to co sobie myślisz?
Spełnienie marzeń. Od dziecka oglądam te rozgrywki, udało mi się je wygrać na konsoli, a teraz przyjdzie mi grać w nich na żywo. To co niesamowitego.

Póki co przed tobą mecz reprezentacji Polski z Kazachstanem. Zwolniło się miejsce w środku boiska, bo nie ma Krzysztofa Mączyńskiego. Wygląda na to, że o to wolne miejsce będziesz rywalizował z Karolem Linnetym – kolegą z Serie A. Rozmawiacie o tym, dogryzacie sobie czy żartujecie?
Nie ma takiego tematu. Który z nas wybiegnie, będę się cieszył, bo Karol jest bardzo dobrym zawodnikiem i też zasługuje na swoją szansę. Zobaczymy, co ustali trener. W każdym razie trzeba będzie zagrać na swoim poziomie.

Co zrobisz inaczej, co zmienisz w swojej rutynie przed tym spotkaniem w porównaniu do meczu z Ukrainą?
Coś zmienię. Przede wszystkim chciałbym wyjść na luzie, robić swoje. Wtedy wyjdzie Zieliński, którego Polska chce oglądać.

ROZMAWIAŁ: Piotr Wierzbicki

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli