Lewandowski do Realu – nigdy nie było tak blisko i tak daleko zarazem

Autor wpisu: 8 lutego 2018 13:14

Znów zrobił się szum wokół możliwości transferu Roberta Lewandowskiego do Realu Madryt. A że temat nie jest nowy i ciągnie się jak brazylijska telenowela, to trochę nas już zmęczył i zaczynamy go lekceważyć, jak kolejną plotkę transferową. Zupełnie niepotrzebnie, bo jeśli kiedyś „Lewy” miałby trafić do drużyny „Królewskich” to właśnie po tym sezonie. Sprawa jest skomplikowana, opór Bayernu gigantyczny. Ale z drugiej strony Robert jest bardzo zainteresowany przenosinami do Madrytu, a dla Realu  – co potwierdzają doniesienia dobrze zorientowanych dziennikarzy hiszpańskich – jest celem transferowym numer jeden.

Opór Bayernu nie będzie łatwy do skruszenia. Monachijczycy mają z Lewandowskim niedawno przedłużony kontrakt do czerwca 2021 roku, za co Robert skasował naprawdę grubo. Jest najlepiej zarabiającym piłkarzem Bundesligi (ok. 20 mln euro rocznie), ale ma też świadomość, że w Niemczech sięgnął sufitu. Bawarczycy to nie Hiszpanie, nie będą co roku podnosić Lewandowskiemu kontraktu. Karl–Heinz Rummenigge o transferze słuchać nie chce. Z dwóch powodów. Po pierwsze Bayern jest świetnie prosperującym przedsiębiorstwem, ma gigantyczne dochody, budżet klubu zrównoważony i środki do funkcjonowania zabezpieczone na kilka lat. A wiemy – Rummenigge mówił o tym wielokrotnie – Bayern nie zamierza brać udziału w wyścigu finansowym i przepłacać jak PSG, Manchester City, Real czy Barcelona.
Możliwy transfer Lewandowskiego – zważywszy, że latem kończy 30 lat – może opiewać na, powiedzmy, 80 mln euro. Może trochę mniej, może trochę więcej. To dużo pieniędzy, ale w sytuacji Bayernu, niczego to nie zmienia. Oni nie potrzebują 80 czy 100 „baniek”, potrzebują piłkarskiej jakości. Takiej jaką ma Lewandowski.
Problem w tym, że trudno wskazać tak z miejsca naprawdę topowego napastnika, którego można by pozyskać za te 80 mln euro i który zagwarantuje 25-30 goli w sezonie. Co – mniej więcej – gwarantuje Lewandowski.
Dlatego nie ma się co dziwić, że Bayern będzie ignorował – tak długo jak się da – próby wymuszania transferu Roberta. Jak podaje hiszpańska prasa, menedżera Cezarego Kucharskiego widziano niedawno w Madrycie. Agent „Lewego” bywa tam regularnie, więc to o niczym jeszcze nie przesądza. Tym bardziej, że on w najbliższych miesiącach będzie musiał częściej jeździć do Monachium i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.
Nie bez znaczenia będą też dobre kontakty pomiędzy prezesem Realu Florentino Perezem a Karlem–Heinzem Rummenigge. Może Perez jest w stanie zaoferować Bayernowi – oprócz pieniędzy – także topowego piłkarza?
Jedno jest pewne: Bayern musi być postawiony pod ścianą, inaczej Lewandowskiego nie puści. A jednak tym razem – inaczej niż to było przy transferze z Borussii do Bayernu – piłkarz i agent chcieliby uniknąć rozwiązania siłowego. Tylko jak to zrobić i jednocześnie przeprowadzić transfer? Jeśli się uda, to będzie majstersztyk.
Żeby się nie powtarzać, bo o tym temacie już wczoraj pisałem, poniżej treść mojego felietonu do Sportowych Faktów/Wirtualnej Polski.

***

Robert Lewandowski szykuje duży skok. Nie jest to co prawda napad na bank, a tylko próba zmiany klubu, ale efekt – w przypadku powodzenia – będzie ten sam: forsę będzie można nosić w walizkach i wsadzać do ciężarówek.

„Lewy” w tym roku kończy 30 lat i to ostatni moment, żeby korzystnie zrobić duży transfer. W Madrycie warunki są wyjątkowo sprzyjające. Real jest drużyną, która osiągnęła w ostatnich sezonach tak wiele, że nie jest już głodna sukcesu. Najedzone – a w zasadzie należałoby napisać: przeżarte – lwy nie polują. I to widać po „Królewskich” w tym sezonie.
Co prawda sezon rozpoczęli efektownie: od zmiażdżenia Barcelony w Superpucharze Hiszpanii, ale był to triumf odniesiony jeszcze siłą rozpędu. Później było już coraz gorzej. Zespół gra źle, nie widać w tej drużynie radości, kwestia tytułu mistrza Hiszpanii jest dla Realu w tym sezonie stracona. Cristiano Ronaldo zdaje się koncentrować na wszystkim poza futbolem. Plotkarskie media nie wiedzą, czy bardziej eksponować seksualne podboje Portugalczyka, czy wyliczać, które z jego dzieci urodziły mu surogatki, a które jego oficjalne narzeczone. Sam CR7 wygląda w tym sezonie na faceta, który budzi się co rano z bólem głowy, że Messi ma kontrakt o 20 baniek euro większy od niego. I że to przecież niesprawiedliwe.
Florentino Perez ma świadomość, że Real wymaga gruntownej przebudowy. Nie wiem czy pomysł, żeby trio BBC (Benzema, Bale, Cristiano) zastąpiła trójka NHL (Neymar, Hazard, Lewandowski) jest realny, ale sportowo wydaje się rozsądny. Real miałby nową, ciekawą ofertę dla swoich kibiców, bo obecna drużyna jest po prostu wypalona.
Hiszpańska „Marca” – zwykle dobrze poinformowana – podkreśla, że Lewandowski – poprzez swoich agentów – wysłał mocny sygnał, iż jest gotowy do przeprowadzki do Madrytu. Ma co prawda ważny kontrakt do czerwca 2021 roku, ale swoją misję w Monachium uważa za wyczerpaną. On i jego agenci, maja jakieś trzy miesiące żeby skruszyć opór władz Bayernu.
Ludzie pytają mnie czy Lewandowski jest taki pazerny. Czemu ciągle mu mało? Otóż odpowiedzi trzeba szukać nie tylko w cechach charakteru Roberta, ale w ogóle w naturze ludzkiej. Tak to już jest – i dotyczy to nie tylko piłkarzy, ale ich w szczególności – że jak się ma dużo, to chce się mieć więcej.
Walką o kasę jest jednym z najpoważniejszych wyzwań, z jakimi się mierzą piłkarze. Raz ich oszuka klub, raz ich własny agent, ale szybko się uczą. Jeśli dobrze grają, zawsze mają – w trakcie negocjacji – silną kartę przetargową. Zawsze znajdzie się klub lub konkretny prezes, który zdecyduje się na zatrudnienie nawet najtrudniejszego na co dzień zawodnika, o ile tylko zapewni klubowi sukcesy.
Piłkarze nieustannie prowadzą swoistą grę z pracodawcami. Chcą zarabiać więcej i więcej. Wykorzystują do tego swoich agentów, zaprzyjaźnionych dziennikarzy, wywołują konflikty, puszczają kontrolowane przecieki do mediów, o tym jak bardzo są niezadowoleni i nieszczęśliwi w obecnym klubie. Celem tego biadolenia jest podwyżka lub zgoda na transfer. Tak już jest, kasa przywraca piłkarzom uśmiech na twarzy.
Trochę pokpiwam, ale przecież ich rozumiem. Kariera jest krótka, trzeba się ustawić na całe życie, a żona, która na kosmetyki i ciuchy wydaje kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie nagle, z dnia na dzień, nie zmieni swoich przyzwyczajeń. Raczej powie: „A co mi tu dajesz? Na waciki?”.
Ktoś powie, że Lewandowski ma już 30 lat. No tak, i co z tego?
Messi ma już ponad 30 lat i właśnie podpisał najwyższy swój kontrakt. Nikt nie ośmielił się postawić tezy, że jest już „po drugiej stronie rzeki” i teraz będzie grał słabiej. Chciały go wszystkie kluby świata. Został w Barcelonie, ale ta lojalność bardzo drogo Katalończyków kosztowała.
Cristiano Ronaldo też kilka razy wymusił na władzach Realu podwyżkę, a teraz oczekuje kolejnej. Co robili Neymar, Aubameyang czy Ousmane Dembele, żeby wymusić na klubie zgodę na odejście nawet nie ma co wspominać.
Lewandowskiego też czeka ta droga. Bayern na pewno zaprzeczy doniesieniom hiszpańskiej prasy. Powiedzą, że nie ma tematu transferu Lewandowskiego, bo nie zamierzają go sprzedać. Ale już wiedzą, że temat jest. Czeka nas wiele tygodni przeciągania liny. Robert będzie musiał strzelać nie tylko gole, ale i fochy. Będzie musiał pokazywać, że jest w Monachium może nie tyle nieszczęśliwy, ale na pewno niespełniony.
Że tylko w Madrycie, może wygrać Ligę Mistrzów, bo bardzo solidni i poukładani Niemcy mają swoje zasady: nie chcą przepłacać za transfery, nie chcą płacić kosmicznych gaży zawodnikom. A przecież dzisiejszy wyścig o trofea w futbolu na tym właśnie polega.
„Lewy” ma świadomość, że Niemcy zostaną przy swoich zasadach, ale tez zostaną z pustymi rękami zamiast pucharu Ligi Mistrzów. Inne kluby mają – uczciwie oceniając – większy potencjał sportowy.
Bayern ma oczywiście szansę wygrać Ligę Mistrzów, ale nikt się nie zdziwi jeśli znów nie dotrze do finału.
Dla Roberta sukces sportowy jest piekielnie ważny. On wie, że szkoda ostatnich lat kariery na wygrywanie kolejnego mistrzostwa Niemiec, bo to „Lewego” już nie rajcuje. Co go rajcuje? Hiszpania, Madryt, duże pieniądze, Liga Mistrzów, sława i słońce.
Operacja Real została rozpoczęta. Teraz trzeba tylko przekonać Bayern, że lepiej wziąć jakieś 80 mln euro za „Lewego” i poszukać napastnika, który będzie chciał u nich grać. Na przykład Timo Wernera z RB Lipsk lub jakiegoś starszego gwiazdora. Kasy z transferu „Lewego” do Madrytu wystarczy.
Spektakl przekonywania Bayernu do transferu na pewno będzie widowiskowy. Wolałbym, żeby Robert – zamiast iść drogą Aubameyanga czy Ousmane’a Dembele – raczej przekonał Bayern wygraniem Ligi Mistrzów i pokonaniem po drodze Realu Madryt, ale ja to sobie mogę woleć…
Od teraz wszystkie chwyty dozwolone.

Inne artykuły o: Reprezentacja | Zagranica

  • ursynów

    Jak to mawiał śp. Janusz Wójcik- kasa misiu kasa.Nie dziwota ,że i u Lewego kasa musi być, zwłaszcza, że waciki coraz droższe.Ale czy Madryt to dobry kierunek,widocznie tam go chcą.Te wszystkie zagrywki to w dużej mierze marketing,ale w ten sposób nie tylko promuje się Lewandowski.Szkoda,że to wszystko się rozgrywa w roku Mundialu i może odbić się na formie mistrza, ale latka lecą,a pecunia non olet. No te waciki mnie powaliły,a jeśli do tego kupione w Madrycie, gdzie Robert w słońcu zdobędzie Puchar Ligii Mistrzów i wieczną sławę- to co tu się zastanawiać. Bierz to Robert.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli