Ile można wychlać na zgrupowaniu?

Autor wpisu: 6 listopada 2016 17:32

Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy okazuje się, że kwestia pijatyki dotyczy także grubszych nazwisk, takich z pierwszej jedenastki.

Przyznam, że nie tak sobie wyobrażałem wyjaśnienie afery alkoholowej w kadrze. Na koniec żabę musiał połknąć Adam Nawałka. I strasznie się tym połykaniem umęczył. Żal go było, bo afera alkoholowa w kadrze to właśnie jego autorytet nadkruszyła najbardziej. A przecież to nie on pił do rana i nie on zarzygał dywan.

PZPN połykał tę żabę na raty i do dzisiaj nie do końca ją połknął. Prezes Boniek jeszcze przed wyborami zapowiadał, że nie będzie zamiatania pod dywan i zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Jakoś nie mam poczucia, że tak się rzeczywiście stało.
Najważniejsze zdanie z konferencji Adama Nawałki dotyczyło liczby balangowiczów. – Zawodników było więcej niż dwóch – przyznał Nawałka oficjalnie to, co nieoficjalnie i tak było już wiadomo.
Dlaczego to najważniejsze zdanie? Ano dlatego, że sposób karania winnych i wyjaśniania afery wynikał właśnie z tego, że nie chodziło jedynie o Boruca i Teodorczyka, których z nazwiska wymienił „Przegląd Sportowy”. Posprzątanie trzeciego bramkarza i napastnika, który – szczerze mówiąc – i tak tej kadry nie zbawi, byłoby robotą prostą. Szast-prast, wyrzucamy ich z przytupem i pokazujemy, że w reprezentacji nie ma miejsca na kompromisy. Autorytet trenera rośnie, bo potrafi pokazać twardą rękę i to, że ma jaja.
Ale sytuacja zmienia się diametralnie, gdy okazuje się, że kwestia pijatyki dotyczy także grubszych nazwisk, takich z pierwszej jedenastki. Tu bycie bezkompromisowym kończy się tym, że spada potencjał sportowy tej drużyny. I na takie czyszczenie Nawałka i Boniek nie byli w stanie się zdecydować.
– Nie będzie nazwisk i kwot. Załatwimy to w swoim gronie – mówi Nawałka.
Karanie finansowe piłkarzy, którzy zarabiają gigantyczne pieniądze, nie jest żadną dolegliwością. W ich skuteczność nie wierzę. Chyba, że byłyby to kary bardzo wysokie, ale gdyby tak było w rzeczywistości, to wymiar tych kar nie pozostałby tajemnicą.
Jedyną bolesną karą byłoby publiczne napiętnowanie balangowiczów. Ale ich grono jest tak zacne i liczne, że w PZPN uznano, że opinia publiczna nie jest na taką prawdę o reprezentacji jeszcze gotowa. Żeby te nazwiska ukryć, sztab kadry i związek musiał się mocno nagimnastykować. No cóż, są to przykre konsekwencje tego, że się wcześniej nie reagowało.
Dzisiaj wszyscy – może z wyjątkiem piłkarzy – są zgodni co do tego, że dobrze się stało, iż sprawa zrobiła się publiczna. Nawet sam selekcjoner. A więc on też uważa, że gdyby nie presja opinii publicznej, to nie dałoby się zrobić z tym porządku – tak jak teraz – w swoim gronie? Ciekawa konstatacja.
Sztab kadry próbuje zamknąć aferę alkoholową, ale przecież wiele jej wątków nie zostało wyjaśnionych Sprawa ma wiele smaczków. „Przegląd Sportowy” pisał, że imprezowanie stało się złą praktyką zgrupowań. I że kłopoty z balowaniem pojawiły się już na obozie przygotowawczym do Euro 2016 w Arłamowie. I że dyscyplina została ponownie złamana już w czasie turnieju w La Baulle.
W niedzielę selekcjoner mówił, że winowajcy dostają drugą szansę, bo to było pierwszy raz. To coś tu się nie zgadza, prawda? Mnie się wydaje, że pierwszy raz to było wyraźnie widać w meczu (tym z Armenią) konsekwencje tego, że niektórzy nie wiedzą, o której godzinie trzeba się położyć spać.
Mało komfortowo czuję się w sytuacji, w której muszę się zastanawiać, z jakiego powodu piłkarze zdychają kondycyjnie w meczu (tak jak z Armenią). Czy są zmęczeni spotkaniem sprzed trzech dni, czy jednak rozkręcili imprezę do rana i ktoś się pochorował?
Na wyjaśnienia selekcjonera co do tego, w jaki sposób się dowiedział o aferze („wiedzieliśmy o pewnych nieprawidłowościach i po każdym zgrupowaniu analizujemy je”), spuszczam zasłonę miłosiernego milczenia.
Jako jednego z winowajców afery „Przegląd Sportowy” pokazywał dyrektora kadry Tomasza Iwana. Gazeta go regularnie rozjeżdżała („Tomku, twoi przełożeni nie uważają, w odróżnieniu od ciebie, że na zgrupowaniach wszystko było w porządku”).
Byłem przekonany – znając dobrze funkcjonującą współpracę „Przeglądu” z PZPN – że Iwan zostanie posprzątany. Nic takiego się nie stało. Nawałka pokazywał się z Iwanem publicznie już na zjeździe PZPN, a teraz ogłosił, że jego praca jest nieoceniona.
Ciekawe prawda?

Tolerowanie pijaństwa nigdy nie kończy się dobrze. Bije w sam zespół i w jego potencjał sportowy. Kadra nie jest jednolita, nie wszyscy są profesjonalistami. Podstawowe pęknięcie w tej kadrze to podział na tych co piją i tych, którzy nie chcą na boisku zasuwać za pijaków.
Jeden wpieprza jarmuż, je produkty bezglutenowe i gasi pragnienie wodą, a inny uchla się do porzygania i też się na grupowaniu czuje dobrze. Jakby na obozie harcerskim udało mu się przechytrzyć zastępowego.
Sprawa stała się publiczna, bo bez tego sztab nie byłby w stanie sam tego posprzątać. Przecież w aferze alkoholowej nie jest problemem, to że się kadrowicze po Danii napili. Problemem jest to – jak pisał „Przegląd Sportowy” – że zgrupowania stały się miejscem złych praktyk, spotkań towarzyskich, nieustannych odwiedzin rodzin i znajomych. Niektórym zabrakło instynktu samozachowawczego. Na kadrę nie przyjeżdża się po to, żeby zastanawiać się ile można wychlać na zgrupowaniu, żeby nie było z tego afery.
Z tym trzeba było skończyć brutalnie. Samo by się nie skończyło.
I jeszcze jedno. W ogóle nie przekonuje mnie pieprzenie, że piłkarze chlają, bo zawsze chlali i chlać będą. Otóż od czasów Andrzeja Iwana i Józefa Młynarczyka, futbol się trochę zmienił. Zawsze miało znaczenie jak kto się prowadzi, choć udawało się odnieść jeden czy drugi sukces mimo picia, bo olbrzymi talent na to pozwalał. Ale na dłuższą metę tak się nie da. Przynajmniej na tym najwyższym poziomie.
Ok, niech Nawałka sprząta po swojemu. Dobra, było źle – ale nic się nie stało, bo i tak wszystkim uratował tyłek Lewandowski strzelając gola Armenii w ostatniej sekundzie meczu. Ale ja sobie nie wyobrażam tej reprezentacji, jako grupy ludzi, których na swoich plecach niesie sam Lewandowski i trzech, czterech kolegów, którzy wiedzą kiedy się można napić.
Niestety, trudno się pozbyć wrażenia, że na dziś nie stać nas na bycie pryncypialnym. Umoczyliśmy d… w Kazachstanie, uciekły dwa punkty i przed meczem z Rumunią w Bukareszcie potrzebni są nam wszyscy. Nawet ci, którzy lubią rozgrzać szyję w najmniej właściwym momencie.

Inne artykuły o: Blogi | PZPN | Reprezentacja

  • ursynów

    Kto wypuścił pawia?
    Od pary tygodni świat piłkarski , w tym także dziennikarze, tropią gościa, który wypuścił pawia na wolność? Nie włączyli się do tego Zieloni, ani Liga Ochrony Przyrody i inne organizacje ekologiczne,choć jako obrońcy zwierząt, powinni być za wolnością pawi.Jedni mówią, lub piszą,że paw wlazł pod dywan, drudzy,że owszem dywan miał coś z tym wspólnego, ale ten paw był na dywanie.
    Rany boskie- 11 listopada, w dniu odzyskania niepodległości gramy arcyważny mecz z Rumunią w Bukareszcie,a my wciąż wałkujemy ten problem. Obawiam się,że afera pawiowa,może zaszkodzić trenerowi Nawałce i jego drużynie.Chciałbym by 11 listopada Nawałka okazał się Piłsudskim, a nie Śmigłym Rydzem z 1939r. z wątkiem Rumuńskim.A co do picia, to powtórzę tu słowa Stanisława Leca,, Jesteśmy nadal społeczeństwem stanowym- z przewagą stanu nietrzeźwego”.
    I to jest niestety prawda.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli