HAJTO: Wygląda na to, że nie pojadę na EURO 2016
Autor wpisu: Piotr Wierzbicki 1 lutego 2016 08:06
Tomasz Hajto w rozmowie z Futbolfejs.pl. W pierwszej części, którą publikujemy dzisiaj, opowiada o swojej pracy w roli komentatora. Mówi, że nienawidzi słuchać swojego głosu, nie chce podpinać się pod sukces reprezentacji Adama Nawałki, ale miło mu być talizmanem. I nie wiadomo, czy pojedzie do Francji!
FUTBOLFEJS: Czujesz, że masz jakiś udział w awansie reprezentacji Polski na EURO 2016?
TOMASZ HAJTO (były reprezentant Polski, trener, a także komentator Eurosportu i Polsatu): Nie. Mecze komentuję charytatywnie, bo praca przy reprezentacji to splendor. Staram się oceniać chłopaków okiem byłego kolegi, dziś trenera i zawodnika, który coś w piłce osiągnął. Jeśli ktoś popełnił błąd, to mówię, że popełnił błąd. Jeśli gra słabo, to mówię, że gra słabo.
Pytam, bo pewnie znasz przesądy trenera Adama Nawałki. Jednym z nich jest to, że spotkania biało-czerwonych musi komentować duet Borek – Hajto.
Słyszałem o tym. Powiem tak: każdy ma jakieś przyzwyczajenia, rytuały czy odruchy bezwarunkowe. Gdy byłem piłkarzem, wychodząc na murawę przeskakiwałem linię, musiałem się przeżegnać. Ale generalnie wychodzę z założenia, że albo coś umiesz, albo nie umiesz. Czy cofniesz autobusem, czy nie, czy mecz skomentuje ten, czy inny – to nie ma wpływu. Nie wiem, ile takich odruchów musiałby mieć Robert Lewandowski, gdyby miało to jakiś wpływ na to czy strzeli gola, czy nie. Lubię tenis i oglądam czasem Nadala i te jego ruchy przed serwem. Czasem nie da się na to patrzeć, bo przy każdej piłce robi to samo.
Gdy usłyszałeś, że selekcjoner ma przesąd dotyczący ciebie, pomyślałeś sobie: no wariat? Czy było ci miło?
Miło się zrobiło, ale nie nie chciałbym brać jakichkolwiek zasług za awans tej kadry na EURO. Wywalczyłem dwa awanse do mistrzostw świata jako piłkarz i na tym poprzestańmy. Nie dajmy się zwariować, że miałem wpływ jako komentator.
Pytam z przymrużeniem oka.
Miłe jest przede wszystkim to, gdy słyszę, że ludziom dobrze się mnie słucha. A są takie głosy. Że przekaz jest fachowy, rzeczowy, prosty, przystępny. Taki, który dociera do wszystkich. Kiedyś w pociągu zaczepił mnie jakiś pan i mówi: „panie Tomku, ja kocham piłkę, moja żona jej nienawidzi, ale po meczu Polska – Niemcy powiedziała do mnie, że słuchając pana, wiedziała o co w tym wszystkim chodzi. Jeśli pan trafił do mojej żony, która jest piłkarskim matołem, to jest pan największym fachowcem”. To jest dla mnie największy komplement. Może się jednak okazać, że mistrzostw Europy we Francji nie skomentuję.
Jak to?
Umowy, obwarowania. Na rynku trwa walka między telewizjami. Ja jestem na stałe związany z Eurosportem od wielu lat. Do „Cafe Futbol” chodzę z przyjemności i sympatii do Mariana Kmity i Mateusza Borka. Mecze w Polsacie komentuję dla satysfakcji za zwrot kosztów przejazdu. I mówię to z ręką na sercu. Negocjacje w mojej sprawie trwają, ale może się tak stać, że nie dostanę zgody na EURO 2016. Na razie więcej wskazuje na taki scenariusz.
To trener Nawałka musi chyba wkroczyć do akcji?
Albo prezydent pod naciskiem opinii publicznej, jak to było z mistrzostwami świata w siatkówce. Ale zobaczymy. Jeśli mam być pierwiastkiem szczęścia, to nie ma problemu nie do przeskoczenia.
Selekcjoner w ogóle rozmawia z tobą?
Rozmawialiśmy ze sobą, gdy Adam był w Górniku Zabrze, a ja w Jagiellonii. Często do niego dzwoniłem i pytałem o wiele spraw na temat treningów, organizacji zajęć, mentalnego podejścia zawodników. Mamy podobne spojrzenie i bardzo dobry kontakt. Odbiera ode mnie telefon, albo oddzwania, pamięta o urodzinach, świętach. Jest profesjonalistą, czyli tym, do czego przyzwyczaiłem się w Niemczech. Bo tam każdy trener zachowywał się w ten sam sposób, to jest normalne.
Pytam, bo w komentarzach raczej nie oszczędzałeś tej reprezentacji?
Zaraz, zaraz. Przez to, że mam swoje zdanie, to mam z kimś nie rozmawiać?
Różnie z tym bywa. Chodzi o to, że ktoś może nie chcieć z rozmawiać z tobą.
To by pokazywało tylko czyjąś słabość. To po pierwsze. Po drugie wcale nie uważam, że o tej reprezentacji mówiłem źle. Jeżeli oglądam mecz i mówię, że zawodnik X zrobił błąd – źle się ustawił, nie przesunął, nie wrócił – to ja mówię, na czym ten błąd polega. A co mam powiedzieć? Że zajebiście się zachował? Brawa dla niego? Nie bądźmy hipokrytami. Nie przypominam sobie choćby jednego wypadku, kiedy przesadziłbym z krytyką. Tak naprawdę oni nigdy nie byli skrytykowani, żaden z tych piłkarzy. Ci co grają w Niemczech, to wiedzą co to jest krytyka. Powinni zobaczyć jak Niemcom na mundialu w Brazylii dostało się za mecz z Ghaną (2:2).
Czyli Nawałka nigdy nie miał do ciebie pretensji?
Nie, bo odkąd jestem trenerem, z nikim nie pojechałem. Staram się wypowiadać fachowo na temat błędów.
Ale wytykanie błędów przez ciebie jest nieco inne niż na przykład przez Marcina Żewłakowa.
Inaczej też wyglądamy. Nie mogą być wszyscy tacy sami.
Piłkarze kadry nie obrażają się na ciebie?
Ale ja ich nie obrażam mówiąc, że to jest idiota, kretyn, tylko mówię, że ktoś się źle ustawił i zrobił błąd. Mają się obrażać o fakty?
Dla jednego jest to fakt, dla innego opinia.
Jeśli ktoś się obraża, to pokazuje swoją słabość i kompleksy. Widzę, że jeden czy dwóch mają muchy w nosie, ale nie muszę z każdym pić kawy czy chodzić na obiady. Nie będę nikomu wchodził w tyłek, mam prawo do własnego zdania.
Czasem bywa, że szefowie stacji mówią komentatorom: tylko nie za ostro. Zdarzyło ci się coś takiego?
Nie dałem powodu, nigdy nikogo aż tak nie skrytykowałem, raczej ludziom dobrze się mnie słucha, 95 czy nawet 98 procent kibiców jest zadowolonych. Krytykowałem reprezentację Smudy, ale nie obecną. Odkąd widzę, że coś drgnęło, szukam pozytywów. Jednego, dwóch czy trzech piłkarzy skrytykowałem za to, że nie zasłużyli na powołanie, albo za słabą grę. Przykro mi, to moje prawo.
Bywało też, że opowiadałeś się za tymi, których nie ma, na przykład za Eugenem Polanskim.
Opowiadałem się, gdy grał w klubie. Teraz ma z tym kłopot i nie ma tematu.
Co trzeba poprawić w tej reprezentacji przed mistrzostwami?
Niewiele. Na kilku pozycjach potrzebna jest większa rywalizacja.
Masz dystans do krytyki na swój temat jako komentatora?
Czasem, gdy wciągnę się w mecz, tak jak ten z Niemcami, to wychodzą kwiatki, które mi wypominają, powstają memy. Śmieję się z tego, najczęściej syn przysyła mi to na telefon. Bywają też memy sympatyczne, jak ten ze składem Kaiserslautern.
Dobre pic.twitter.com/wu6GPivAv5
— Tomek Hajto (@TomekHajto7) styczeń 25, 2016
Znany jesteś z perfekcjonizmu. Byłeś jako piłkarz, jesteś jako trener. A jako komentator?
Zdaje sobie sprawę, że świat się zmienia. Przestało się już w telewizji operować piłkarskim slangiem. Trzeba się pilnować, że nie ma krótszego i dłuższego słupka, tylko bliższy i dalszy. Ludzie wyłapują takie rzeczy, a czasem słuchają cię miliony. Nie jest łatwo wyłapać błąd u siebie, ale staram się.
Ja nie mam nic przeciwko, że gdy mecz komentuje były piłkarz, to używa języka szatni. Oprócz fachowego spojrzenia na sytuację na boisku język szatni jest dla mnie smaczkiem.
Ale czasem po meczu ktoś przychodzi i mówi: popełniłeś błąd. Są ludzie, którzy odpowiadają za telewizję i dbają o język.
Oglądasz później mecze, które skomentowałeś i analizujesz swoje słowa?
Nie. Nienawidzę się słuchać. Krępuje mnie to. Gdy leci powtórka z moim komentarzem w domu, to proszę, żeby wyłączyli głos.
Pracujesz z fachowcem nad dykcją, słownictwem?
Nie. Staram się koncentrować na informacjach, czytam gazety, oglądam inne telewizje – polskie i niemieckie. Tak też wyrabia się język. Czasem przekładam język niemieckich komentatorów na polski.
Zdarzyło się w studiu Polsatu tak pokłócić, że puściły ci nerwy?
Nie. Potrafię na antenie powiedzieć coś takiego, żeby uspokoić adwersarza.
Bo ciebie się raczej słucha niż z tobą dyskutuje.
Nie. To jest przyklejanie jakiejś etykiety. Wypowiadam swoje zdanie, ale potrafię też wysłuchać zdanie partnera. Nie lubię tylko, gdy ktoś mi wchodzi w pół zdania. Wolę wypowiedzieć całą swoją opinię i potem słuchać całej opinii kogoś innego. Raz mieliśmy o to małe spięcie z Romkiem Kołtoniem.
Ale mówisz tonem nie znoszącym sprzeciwu.
To znowu jakaś etykieta. Nie wiem skąd to wrażenie – przez moją dykcję czy ton głosu? Jeśli w głosie będziemy się doszukiwać kontrowersji, to paranoja. Nie narzucam nikomu mojego zdania.
Nie masz wrażenia, że tak jesteś odbierany?
Nie. Nie zaprzątam sobie tym głowy.
Jakiś czas temu w środowisku krążyła anegdota, że Tomek Hajto opowieści o piłce zaczyna od słów: Ja w Schalke to.., ja w Schalke tamto… To też przesada?
Dobrze, że o to pytasz. Ostatnio czytałem jakiś wywiad z chłopakiem, który w szatni jednej z drużyn siedział siedem krzeseł ode mnie i w tej rozmowie pięć pytań dotyczyło mnie. Jeśli ktoś chciał się czegoś dowiedzieć o mnie, to mógł do mnie zadzwonić, a nie do tego piłkarza i pytać jaki był Tomek Hajto. To są niespełnione talenty polskiej piłki, które najlepiej wypadają w rozmowach. Mówią, że gdyby grali, to by dopiero było, pewnie zadzwoniła by Barcelona. A ja pytam: dlaczego nie grałeś? Miałeś takie same warunki. To taki bełkot ludzi niespełnionych, którzy w nocy pod sklepem otwierają browar i patrzą czy mają na drugi. To jest przykre. Albo słuchamy poważnych ludzi, albo rozmawiamy z ludźmi, których nie kojarzę nawet ze wspólnego zdjęcia. Co ja mam wspominać? O czym opowiadać? Jaki mi nie wyszło? Jeśli kto mnie o coś pyta, prosi bym się do czegoś odniósł, to mówię: tam było tak. Nie mam żadnych kompleksów. Opowiadam o Schalke, bo tam grałem, coś wygrałem i to mnie cieszy. Jeśli ktoś mówi, że był wielkim talentem, ale mu nie wyszło, to jest wyłącznie jego wina, bo nie chciał ciężko pracować.
Czytasz czasem komentarze pod wywiadami z tobą? Często zarzucają ci brak pokory.
Nie czytam kretynów, którzy atakują zza komputera. To mali zakompleksieni ludzie, którzy kradną radia z samochodów, ćpają, jarają blanty i ogólnie całe życie są na bezrobociu. Którzy nie dali nic Polsce ani swoim dzieciom. Którzy mieli złe dzieciństwo i nie chcą, by ich dzieci miały lepsze. Oni mają być moją wyrocznią? Niby dlaczego? Liczę się z opiniami rodziny, przyjaciół, a nie zakompleksionych imbecyli, którzy krytykują w sieci wszystko i wszystkich.
Poza tym do czego ja mam mieć pokorę. Do tego co się działo w polskiej piłce? Do tej korupcji i układów? Do zawiści, szczucia jeden na drugiego? Do tych machlojek ze zmianami nazw klubów, niepłacenia długów piłkarzom? Mam mieć pokorę w stosunku do ludzi, którzy okradali polską piłkę? Którzy okłamywali kibiców? Bez przesady.
ROZMAWIAŁ: Piotr Wierzbicki
Śledź mnie i dyskutuj ze mną na Twitterze @wierzbikPW
Druga część rozmowy z Tomaszem Hajto (o jego pracy w roli trenera) na Futbolfejs.pl w środę. Fajerwerki gwarantowane!
Inne artykuły o: Fejs 2 fejs | Hit | Reprezentacja
-
Syga
-
Piotr Wierzbicki
-