Łączy nas piłka, dzieli nas cała reszta

Autor wpisu: 27 grudnia 2016 19:34

Zawsze mi się wydawało, że władza do czegoś zobowiązuje. Choćby do klasy.

Koniec roku zobowiązuje. Zobowiązuje do podsumowań. I trochę mam z tym problem. Bo choć rok 2016 był łaskawy dla kibiców piłki nożnej, wątpię, żebym za naście lat rozpamiętywała go akurat pod kątem czysto piłkarskim.

Ligę Mistrzów dane mi było przeżyć (bardzo świadomie – znaczy dzieckiem już nie byłam) te dwadzieścia lat temu. I choć teraz cieszyłam się z finiszu w wykonaniu Legii i dalszego awansu, choć byłam całym sercem za Jackiem Magierą, bo to po prostu taki facet, któremu życzy się dobrze, to jakoś utknęłam w statystykach meczowych mistrzów Polski. Najwięcej straconych goli, najwyższy wynik w historii spotkań LM, itd., itp.
Połowiczny sukces na mistrzostwach Europy też niby przysporzył mi sporo emocji, ale… Może już się starzeje i takie rzeczy nie robią na mnie wrażenia. Indywidualne sukcesy i wyróżnienia dla Roberta Lewandowskiego? To też już było. Na dodatek w tym roku najważniejszą informacją było w jego przypadku ogłoszenie, że spodziewają się z Anią dziecka.
Co zatem tak naprawdę zapamiętam z mijającego roku? Chyba głównie przepychanki, te okołosportowe. Środowisku piłkarskiemu coraz bliżej do polityki i to tej w najgorszym wydaniu. Polityką interesuję się pewnie tak jak większość w tym kraju – po łebkach. Bardziej mnie wkurza niż zajmuje. Zgłębiam temat, gdy wybucha kolejna awantura, afera czy kawa na ławę wytknie się niekompetencje rządzących. A że takich atrakcji w ostatnim czasie nie brakuje, jestem nawet na bieżąco. I coraz częściej łapię się na tym, że w środowisku piłkarskim robi się podobne bagienko jak w polityce. W mijającym roku apogeum sporów były na pewno wybory w PZPN. Ale wbijanie szpilek trwało w najlepsze przez cały rok. Brak szacunku, a często brak klasy w stosunku do przeciwnika czy po prostu kogoś myślącego inaczej niż my – to coraz częstszy obraz tej naszej rodzimej piłki. I bardzo sprzyjają temu media społecznościowe, które – nie ukrywam – śledzę sumiennie. Kto Twitterem wojuje, ten od Twittera ginie. Takie mamy czasy.
140 znaków, które potrafi wywołać konflikty, rozpętać wojny i doprowadzić przed sąd. 140 znaków, które wymusza pisać skrótami, żeby zawrzeć całą myśl. Sama tymi skrótami zaczęłam operować. I gdy już przywykłam, że CK na TT to nie kto inny jak Cezary Kucharski, prezes Zbigniew Boniek zaczął przekonywać, że to jednak Calvin Klein (w tweecie napisał, że Bartosz Kapustka dostał w głowę od ludzi CK). Minęło parę miesięcy i CK w tweetach Bońka znowu był Kucharskim, już przy okazji wyborów na prezesa PZPN. Był CK, RM (Majdan), JW (Wojciechowski), z czasem dochodzili też dziennikarze z inicjałami. Tak łatwiej zadać cios. Zawsze można się wymigać, choć dla zorientowanych przekaz zawsze będzie jasny. Szpila, cynizm, przytyki, coraz częstsze wulgaryzmy.
Podałam akurat przykład prezesa, choć armaty idą z obu stron. Ten prezes o tyle mnie rusza, że to głowa naszej federacji, facet na stanowisku, który – choćby z racji ogromnego poparcia w środowisku i sprawowanej władzy – pewnych granic nie powinien przekraczać. Jeden z ostatnich wpisów o przydupasach… Prezesie…
Zawsze mi się wydawało, że władza do czegoś zobowiązuje. Choćby do klasy. Tyle że w Polsce w ostatnim roku zaobserwowałam u rządzących – krajem i PZPN – głównie pokaz arogancji.
Łączy nas piłka, dzieli nas cała reszta.

Inne artykuły o: Blogi | PZPN

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli