Józef Wojciechowski: Ludzie zbyt mało wymagają od PZPN

Autor wpisu: 20 października 2016 10:05

Jego start w wyborach na prezesa PZPN był wielką niespodzianką. A jednak twórca budowlanego giganta, milioner, żeglarz i były właściciel Polonii Warszawa rzucił wyzwanie Zbigniewowi Bońkowi, który powoli już oswajał się z myślą, że jego opozycja nie będzie w stanie wystawić swojego kandydata. Udało się to zrobić i to dosłownie za pięć dwunasta. Józef Wojciechowski nie był faworytem. Nie dawano mu szans. A jednak ruszył w Polskę, by przekonywać delegatów, i z dnia na dzień jego pozycja rośnie. Do tego stopnia, że na finiszu kampanii zaczął zagrażać Zbigniewowi Bońkowi.

Zapraszamy na wywiad z kandydatem na prezesa PZPN. Józef Wojciechowski bezkompromisowo o pijaństwie w kadrze, o zamiataniu afery pod dywan, o zaniechaniu związku w sprawie stadionowych bandytów i o rosnącym poparciu wśród delegatów.

FUTBOLFEJS.PL: I po co to panu było? Pan, człowiek sukcesu, spełniony w biznesie, bogaty… Dlaczego w ogóle się pan zdecydował kandydować na prezesa PZPN?
JÓZEF WOJCIECHOWSKI:
Mój biznes dobrze się kręci i będzie się dobrze kręcił. Firmę mam poustawianą i ona będzie dobrze funkcjonowała nawet bez mojego nadzoru. A do piłki nadal mnie ciągnie. Pracę w PZPN traktuję jako wyzwanie. W polskim futbolu i w samym związku jeszcze wiele można poprawić.

W PZPN? Pana rywal Zbigniew Boniek i jego środowisko są przekonani, że nic poprawiać nie trzeba, że wszystko świetnie funkcjonuje. Pan nie podziela tej opinii?
Nie podzielam. Po prostu na zewnątrz można sprzedawać PR, że jest idealnie, ale szczerze mówiąc Boniek po prostu posprzątał po bałaganie, jaki mu zostawił w PZPN inny znany piłkarz. Ale nie ma co wpadać w zachwyt tylko z tego powodu, że ktoś z powrotem poustawiał rzeczy z głowy na nogi. Każdy rozsądny człowiek by tak zrobił. Wielkich cudów nie ma. Ot, dobry PR i sukcesy reprezentacji Polski, z którą też – jak się ostatnio okazało – nie jest tak dobrze, jak wszyscy myśleliśmy…

Do reprezentacji zaraz wrócimy, ale na początek chcę wiedzieć, czy pan ma w tych wyborach w ogóle jakieś szanse?
Zaskoczę pana! Jest dużo, dużo lepiej niż myślą nasi przeciwnicy. Mamy już tak duże poparcie, że samego mnie to zdziwiło, iż tak wielkie jest oczekiwanie na zmianę rządów w PZPN. Ostatnio sporo jeżdżę po Polsce, spotykam się z ludźmi i tam odbiór działań piłkarskiej centrali wcale nie jest pozytywny. Futbol w terenie to są często prozaiczne problemy, to trudności finansowe, to brak pomocy i zainteresowania się ich problemami. Nikogo one nie obchodzą. Ci ludzie w Polsce mają poczucie, że spotykają się z arogancją władzy. To bardzo niepokojące.

To niech pan zdradzi nam trochę szczegółów. Kto pana popiera? Jak duże jest to poparcie?
Jest tak duże, że teraz to już musi się martwić mój przeciwnik! Niech pan wybaczy, ale nie podam nazw klubów i okręgów, które na mnie zagłosują, bo mamy przykre doświadczenia z dnia, kiedy składaliśmy rekomendacje. Nagle ci, którzy dobrowolnie dali nam poparcia, zaczynali się wycofywać. Przecież nietrudno się domyślić co się stało, prawda? Czy to możliwe, że sami doszli do wniosku, że oni nie chcą nam dawać tych rekomendacji, które dali? Trudno w to uwierzyć. Klimat wokół tych wyborów zrobił się taki… białoruski. Nie możemy się na to zgodzić. Jesteśmy dużym krajem w środku Europy i pewne standardy obowiązują. Jestem przekonany, że gdybyśmy nie składali tych rekomendacji na pół godziny przed upływem terminu, ale wcześniej, to byłaby próba ich zablokowania. Zresztą te działania byłyby i tak nieskuteczne, bo rekomendacji mieliśmy więcej niż pokazaliśmy. Pokazaliśmy tylko tyle, ile trzeba, żeby nikogo niepotrzebnie nie narażać.

To jak wyglądają na dziś słupki poparcia wyborczego? Zbliżacie się choćby do połowy głosów?
Jestem spokojny o wynik. Z każdym dniem przyłączają się do nas kolejni zwolennicy. Są spore migracje, bo jest duża grupa niezdecydowanych. I ja to nawet rozumiem, nikt nie chce się zapisać do obozu przegranych. A my w spokoju i ciszy zbroimy łódź podwodną. Ona się wynurzy, gdy będzie gotowa. Pamięta pan ten bezceremonialny atak na moją osobę i na tych, którzy mnie poparli? Okazuje się, że nic to nie dało. Że zraziło ludzi do takich obrzydliwych metod. Że poparcie dla mojej osoby rośnie. A przecież nie dawano mi żadnych szans! Ostatnio pokazano mi tweeta, w którym jeden z dziennikarzy zauważył, że 35 procent osób, które zrobiły wpisy pod wywiadem ze mną w Wirtualnej Polsce, uznało, że powinienem zostać prezesem. A na początku kampanii było to maksymalnie 10 procent.

A mówimy przecież o Internecie, gdzie wpływ na wynik ma także to, że kampanię prowadzę od niedawna. Na szczęście, wśród delegatów, którzy będą wybierać prezesa, ten wynik procentowy jest jeszcze lepszy.  Dużo nam się udało osiągnąć w tak krótkim czasie. Bardzo się z tego cieszę.

Wróćmy do reprezentacji. Kibice byli zaszokowani, że z dyscypliną na zgrupowaniach kadry jest tak źle. Z opisów „Przeglądu Sportowego” wynikało, że reprezentanci grubo sobie pofolgowali i to nie tylko przed meczami z Danią i Armenią, ale także w Arłamowie, a nawet w La Baule podczas Euro 2016! Dla kibiców to szok, nie mogą tego zrozumieć, nie spodziewali się, że w kadrze jest taki bałagan…
Ja też, jako kibic tej reprezentacji, bardzo się zmartwiłem tym, co się w tej drużynie działo i na co piłkarzom pozwolono. Zbigniew Boniek stworzył wokół kadry iluzję profesjonalizmu. Dałem się na to nabrać. Nie tylko ja. Wielu ludzi myślało, że lejący się alkohol na zgrupowaniach to relikt przeszłości. A tu proszę… Jak to jest możliwe, że prezes związku nie wie, co się dzieje na zgrupowaniach? Przecież w La Baule mieszkał w tym samym kompleksie hotelowym co kadra? Nie wiedział? Nie słyszał? Czy może nie reagował? Ale to by oznaczało, że to tolerował… Te ostatnie dni przyniosły wiele rozczarowań co do drużyny narodowej. Powstał smutny obraz kadry, do której zaufanie tracą kibice. A jeśli do tego dojdzie, to za nimi mogą uciec także sponsorzy. A przecież reprezentacja żywi cały polski futbol, o nią trzeba dbać szczególnie.

Ale ta kadra miała sukcesy, doszła do ćwierćfinału mistrzostw Europy…
Nie odbieram jej tego. Sam się z tych zwycięstw bardzo cieszyłem. A jednak mam przekonanie, że z tej reprezentacji można wycisnąć więcej. Pamiętajmy, że ona jest złożona z piłkarzy najlepszych europejskich klubów. Takich firm jak Bayern Monachium, Napoli, Borussia Dortmund, Monaco, PSG, Lyon, Wolfsburg, Roma, itd. Przecież w takiej liczbie takich piłkarzy w kadrze nigdy w historii nie było. To jest wielki potencjał. Ta drużyna powinna sięgać po więcej niż drżeć do ostatnich sekund o wynik z Armenią czy remisować z Kazachstanem. Od tych chłopaków naprawdę mamy prawo wymagać.

Czyli stawia pan tezę, że zespół jest silny, tylko brak dyscypliny powoduje, że nie osiąga sukcesów na swoją miarę?
Picie alkoholu na zgrupowaniu i gra w karty do rana jest ekstremalnym wynaturzeniem, jest hańbą dla reprezentanta! Jest oszukiwaniem kibica. Nie ma na to zgody i nie będzie. Szacunek do kibica to jeden z punktów mojego programu. PZPN zarabia na kibicach, dlatego należy im się szacunek. A wygląda na to, że ta reprezentacja gniła od środka… PZPN koncentruje się właściwie tylko na reprezentacji i nawet tej reprezentacji nie potrafił przypilnować. Wyszły takie rzeczy, że włosy stają dęba. Nie ma wątpliwości, że nie można dalej pozwolić na szarganie dobrego imienia reprezentacji Polski. Ja nie będę tolerował pijaństwa w kadrze. Jeśli ktoś nie rozumie, że gra w reprezentacji to honor i zaszczyt, nie ma dla niego miejsca w najważniejszej drużynie kraju. Ja się nie zawaham. Stawiajmy na młodych, ambitnych, takich, którzy tylko czekają, by dostać szansę. Kibice nie chcą zblazowanych gwiazdorów i ja też ich nie chcę. Z drugiej strony, a znam piłkarzy, zachowują się tak, jak im ktoś na to pozwolił. To od sztabu i od PZPN zależy na co jest przyzwolenie. Lepiej wcześniej zapobiegać, egzekwować przestrzeganie norm, niż później szukać kozłów ofiarnych.

Zbigniew Boniek zapowiadał, że sprawa nie będzie zamieciona pod dywan. PZPN wydał wczoraj oświadczenie…
Tak, czytałem je. Czy odniósł pan wrażenie, że wszystko zostało wyjaśnione, że winni zostali ukarani? Że są jakieś kary w ogóle? Ma pan wrażenie, że rzeczywiście nie zamietli tego pod dywan?

No właśnie nie, wręcz odwrotnie…
Sam pan sobie odpowiedział. Kibice kadry też głupi nie są.

Polski futbol toczy rak – problemy z chuliganami, bandytami stadionowymi, z gangami już właściwie. PZPN-owi nic się z tym zrobić nie udało przez całą kadencję…
Bo łatwiej jest wybrać z ciasta taki rodzynek jak reprezentacja i ogrzewać się w blasku jej sukcesów. Gdyby Zbigniew Boniek połowę tego czasu, który poświęcił na lobbing legalizacji bukmacherki, poświęcił na lobbing w kwestii bezpieczeństwa na stadionach, bylibyśmy w innym miejscu. Ale to trudne zadanie. Wymaga pokory. Trzeba chodzić, przekonywać, namawiać do zmiany przepisów, ustaw. Trzeba lobbować w parlamencie, namawiać do większej aktywności państwo. A to ciężka i nieefektowna praca. Zostawiono kluby same z tym problemem, a same sobie nie poradzą. To olbrzymie zaniechanie całej kadencji Bońka. Miarą tego jak on bardzo zagubił się w swoich poczynaniach jest to, że chce wracać co starych rozwiązań. W jednym z ostatnich wywiadów prezes PZPN powiedział, że zastanawia się nad powrotem policji na trybuny! On, który w ramach robienia dobrego PR-u, pojechał z kibicami na mecz wyjazdowy pociągiem? Przecież kibice odbiorą to jako zastraszanie ich policją. To już jest nie tylko niekonsekwencja, to w zasadzie samobój.

Ma pan jakiś program pozytywny, czy będzie pan tylko atakował przeciwnika?
Ależ ja go w ogóle nie zamierzałem atakować. Podnoszę tylko niektóre kwestie, bo nie jestem za tym, żeby trawę malować na zielono dla lepszego efektu. Myślę, że ludzie zbyt mało od PZPN wymagają. Zbyt mało wiedzą. Ja też nie wszędzie się mogę przebić z moimi pomysłami, ale mam program, oczywiście. Przedstawię go w poniedziałek.

A jakieś szczegóły?
Pewne kwestie już sygnalizowałem. Polski futbol jest niedoinwestowany, a pieniądze w PZPN-ie leżą. Trzeba je wpompować w piłkę, w szkolenie. Nie tylko młodzieży, ale i trenerów. Bo szkolenie trenerów jest zbyt drogie. A bez dobrych trenerów nie ma dobrej piłki. Na to trzeba ruszyć te zamrożone środki. Zbyt wysokie są także opłaty transferowe. Pozyskujmy sponsorów, przestańmy drenować kluby, które z wielkim wysiłkiem wiążą koniec z końcem. Kłopoty finansowe ma wiele klubów I ligi i Ekstraklasy, gdzie kilka klubów jest grubo zadłużonych. Łatwo powiedzieć, że to nie problem PZPN, trudniej tym klubom pomóc, szukać rozwiązania. Są też problemy w okręgach i to w wielu takie same. A jeśli się powtarzają, to znaczy, że brakuje rozwiązań systemowych.

A pan ma takie rozwiązania?
Praca w biznesie nauczyła mnie, żeby cały czas szukać pomysłów i nowych rozwiązań. Przecież nie będziemy rozdawali pieniędzy, nie o to chodzi. Znam się na finansach i na tym jak wychodzić z kłopotów. Trzeba szukać inwestorów, otwierają się nowe rynki. Jest silny rynek chiński, są potężni inwestorzy z krajów arabskich, są firmy stojące na ropie naftowej i paliwach. Trzeba szukać rozwiązań, partnerów, sponsorów. Trzeba tworzyć programy pomocy dla klubów, które są przecież przedsiębiorstwami. I nie chodzi o pieniądze, czasem to może być np. know-how, pomoc w kontaktach, czy inna fachowa pomoc. Ale nie można się od niej niemal programowo uchylać.

Ale PZPN ma też sukcesy.
No jakie na przykład?

Chwali się na przykład obudową wizerunku Pucharu Polski.
To ten ostatni finał PP też był sukcesem? Zadymiony stadion, przerwany mecz, race wrzucone na boisko… Myśli pan, że sponsorzy pieją z zachwytu z takiej reklamy? Kontrowersyjna teza…

Widzę, że lubi pan polemiki. W bezpośredniej debacie ze Zbigniewem Bońkiem leciałyby iskry. Dojdzie do takiej debaty? Wiem, że jest nią zainteresowanych kilka telewizji i kilka portali internetowych.
Bardzo bym chciał takiej debaty, bo zbyt mało rozmawiamy szczerze o piłce. Wymiana zdań jest twórcza, można więcej w takiej debacie wypracować niż wtedy, gdy ktoś się zadowala pochwałami potakiwaczy i wierzy w propagandę sukcesu. Namawiam na publiczną debatę na żywo Zbigniewa Bońka, ale on robi uniki… Szkoda.

A jak będzie przebiegało samo głosowanie na zjeździe? Będzie tajne, z głosami wrzucanymi do urny? Czy też będą te elektroniczne maszynki do głosowania, które umożliwiają sprawdzenie, kto jak głosował. To może być istotne, bo nie wszyscy lubią dostawać w nocy esemesy, tak jak to było po zjedzie PZPN w lutym tego roku.
Wybory muszą być tajne i transparentne. Jesteśmy krajem europejskim, cenimy sobie demokrację i prawo do tajności wyborów. Im mniej niejasności i kontrowersji tym lepiej. Żadne maszynki nie są potrzebne. Nikt nikogo nie chce zastraszyć, niech każdy delegat ma komfort głosowania zgodnie ze swoim sumieniem. A potem, można nawet na sali te głosy wysypać na stół prezydialny i policzyć publicznie. To nie jest dużo roboty. Głosuje tylko 118 delegatów, na pewno zdążymy.

Rozmawiał Dariusz Tuzimek

Inne artykuły o: Polecane | PZPN | Twarze futbolu

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli