„Mierzej” najwięcej musiał biegać w… sparingach
Autor wpisu: Redakcja 17 kwietnia 2018 10:28
Znów głośno o Adrianie Mierzejewskim, którego wybrano najlepszym zawodnikiem sezonu zasadniczego A – league. Zwycięstwo pomocnika Sydney FC nikogo w Australii nie zaskoczyło. Był naprawdę najlepszy! Nie brakuje opinii, że wprowadził swój zespół na inny poziom. Mimo to, Adam Nawałka nie zamierza nawet sprawdzić „Mierzeja” w reprezentacji Polski, o zabraniu na mundial nie wspominając. Sam piłkarz – wobec zdecydowanej deklaracji selekcjonera – chyba się już z tym faktem pogodził i skupił na piłkarskim podboju Antypodów.
Nasz felietonista Grzegorz Kalinowski miał ostatnio okazję przyglądać się jak gra i żyje w Australii Adrian Mierzejewski. Wkrótce na łamach Futbolfejs.pl opublikujemy rozmowę, jaką obaj panowie odbyli w Sydney. Będzie m.in o reprezentacji. Zanim ukaże się cały wywiad, dziś publikujemy mały fragment, kilka odpowiedzi Adriana.
O lidze – Nie mam tutaj największej publiczności przed jaką grałem, bo średnia na domowych meczach Sydney FC to około 15 tysięcy widzów. Oczywiście na derby i mecze z Melbourne przychodzi 30 tysięcy kibiców, ale nawet wtedy nie robi to wrażenia jakie by mogłoby robić, bo stadion ma 45 tysięcy miejsc. W Arabii Saudyjskiej grywałem przed siedemdziesięciotysięczną publicznością, ale w Azjatyckiej Lidze Mistrzów też zdarzają się takie mecze.
O stylu gry – Tutaj trzeba dużo biegać, choć może nie tak dużo jak w… sparingach. Przed sezonem w trakcie meczu potrafiłem przebiec nawet trzynaście kilometrów. Zdarza się, że kopią, wtedy żartujemy z kolegami, że to zawodnicy, którym nie wyszło w AFL (Liga Futbolu Australijskiego) i poszli grać w piłkę nożną. W drużynie jestem takim wolnym elektronem, mam zadania defensywne bocznego pomocnika, a w ofensywie jestem kimś pomiędzy „siódemką” i drugą „dziesiątką”. Gramy z Milosem Ninkovicem na dwie dziesiątki, trener daje nam wolną rękę na boisku i robimy swoje.
O klubie – to najbardziej profesjonalny i poukładany klub, w jakim grałem. Pełne zawodowstwo, wszystko na czas, wszystko rozpisane, żadnych spóźnień czy zastanawiania się nad byle czym. Wszyscy wiedzą co mają robić, każdy sprzęt, każdy moment treningu i naszego piłkarskiego życia jest perfekcyjnie zorganizowany. Dzięki temu radzimy sobie w rozgrywkach Azjatyckiej ligi Mistrzów, gdy mamy nawet kilkunastogodzinne podróże samolotami.
Dziś FC Sydney gra z Szanghaj Shenhua mecz decydujący o awansie do kolejnej rundy Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Inne artykuły o: Inne
-
Bulb