Smółka po 3:0 z Wigrami: Wierzyć, dopingować i szanować!
Autor wpisu: Marcin Kalita 5 maja 2018 00:09
Trzy hasła, jakie Zbigniew Smółka ma dla fanów Stali Mielec po efektownym 3:0 z Wigrami Suwałki? Wierzyć, dopingować i szanować! To było piekielnie ważne zwycięstwo mielczan, dające przynajmniej na moment (?) pozycję wicelidera! A Wigry? Jeśli ktoś chciałby powiedzieć coś złego, niech się zastanowi nad tym, że pod koniec meczu suwalczanie na placu gry mieli… sześciu młodzieżowców!
Ale bez dwóch zdań – drużyną meczu była Stal. Piekielnie ważnego meczu, bo przecież ten, kto zdobywał całą pulę wskakiwał do pozycji „na awans”, no i wywierał presję na wszystkie pozostałe drużyny czołówki.
Mielczanie po serii bardzo trudnych dla siebie meczów (dwa remisy po 2:2 i porażka z Zagłębiem) złapali oddech, choć o ten oddech nie było łatwo. Takie zdanie budzi odruch zdziwienia, gdy mówimy o meczu zakończonym 3:0. Ale wynik, liczba goli bywają mylące. Przez godzinę to był wyrównany mecz – taki „na dwoje babka wróżyła”. Przyznał to po spotkaniu nawet Łukasz Wroński: – Wigry to bardzo dobrze zorganizowana drużyna. I do 60. minuty ciężko było nam ich „ukłuć”. Ciężko było z kreowaniem sytuacji.
Tak samo komentował Artur Skowronek: – Pierwsza połowa to dużo taktyki z obu stron, dobra organizacja w obu ekipach. Jedna i druga strona nie mogła się napędzić. Ale sytuacje się stworzyły, także my je mieliśmy. Po ich wykończeniu mecz się mógł inaczej potoczyć. W drugiej połowie po straconym golu tej organizacji nam zabrakło.
Pierwszego gola dla Stali zdobył Bartosz Nowak w 59. minucie, potem dwa padły już w samej końcówce, ostatnich kilku minutach – Dejana Djermanovicia i Łukasza Wrońskiego. Djermanović strzelił pierwszy raz w tym roku, Wroński (długo leczył kontuzję) pierwszy raz od sierpnia.
Stal to mistrzowie emocji – wiemy doskonale. I te emocje towarzyszyły i ostatnim występom, i meczowi z Wigrami. – Kibice zobaczyli, co chcemy grać, jaką ja piłkę kocham i myślę, że nieźle w drugiej połowie dziś… zatańczyliśmy! – na fajne bon moty trenera Zbigniewa Smółki zawsze można liczyć, a po takim meczu to już w ciemno można zakładać.
Trener ma też niezmienne przesłanie do fanów: – Wierzyć, dopingować i szanować! Bo na to wszyscy moi piłkarze zasłużyli i zawsze powtarzałem, że zasługują! Szacunek za konsekwencję, bo dopóki rywale mieli więcej siły, sytuacje było ciężko wykreować. O wierze w mój zespół mówiłem, bo wiedziałem na co nas stać.
W Stal teraz trzeba wierzyć w meczach wyjazdowych. Znów z gatunku najwyżej próby, bo w Chojnicach i Głogowie. Ale zdaje się, że tej wiary w Mielcu nie zabraknie.
A Wigry. Cóż, przegrywają drugi mecz z rzędu 0:3. To oczywiście przykre, ale grzechem byłoby nie zauważyć, że mówimy o bodaj najmłodszym zespole ligi. W końcówce meczu ze Stalą na boisku było… sześciu (!) młodzieżowców: Mateusz Spychała – 20 lat, Mateusz Żyro – 19 lat, Piotr Kwaśniewski – 21 lat, Bartosz Gużewski – 19 lat, Jakub Światek – 15 lat (tak – piętnaście; urodzony 25 marca 2003 w Suwałkach), Patryk Klimala – 19 lat. A do tego m.in.: Patryk Sokołowieki – 23 lata, Robert Obst – 22 lata, Dariusz Węglarz – 22 lata.
A ta drużyna wciąż szachuje najlepszych w lidze. – Jednak nas jest mało w tej końcówce sezonu. Zabrakło opcji, by dać impuls zespołowi w postaci zmiany ofensywnej. Z tymi młodymi chłopakami idziemy jednak w dobrą stronę. Z mega ambitnymi ludźmi. Dlatego jeśli ktoś nas skreślił, jest w dużym błędzie, bo ta ekipa wciąż jest głodna sukcesu. Mimo że w tabeli nam odjeżdżają, na pewno wciąż chcemy kąsać tych na „papierze” lepszych – podkreślił trener Wigier.
Inne artykuły o: I Liga | Stal Mielec | Wigry Suwałki