Jak różnie można się żegnać. Smółka 0:4, Brede 4:0 i… 15-minutowy monolog

Autor wpisu: 4 czerwca 2018 23:58

Hasło o zaczynaniu i kończeniu stało się tak modne, że aż nie zamierzam go cytować. Co nie znaczy, że ręka mnie nie zaświerzbiła, by poczynić uwagę o czynach i słowach na finiszu Nice 1. Ligi. Niedoceniany przez wielu (może i przeze mnie) Krzysztof Brede skończył wygrywając 4:0 w meczu bez większego znaczenia dla jego drużyny. Doceniany przez wielu (na pewno i przeze mnie) Zbigniew Smółka skończył przegrywając 0:4 w meczu bez większego znaczenia dla jego drużyny.

Zbigniew Smółka lubi kreować się na silnego faceta. To nie tylko poza. Jego historia potoczyła się tak, że tym silnym facetem musiał być i dzięki temu wiele wygrał.
Od silnego faceta wymaga się, by był silny do końca. Także w tych pomniejszych zadaniach – bo na tych pomniejszych zadaniach buduje swój wizerunek przyciągający tych większych. Po czynach ich poznacie…
Stal Mielec na ligowym finiszu posypała się kompletnie. Błyskawicznie. Raptem miesiąc z okładem był symboliczny – zdawało się – remis z Odrą po odrobieniu 0:2. – Tu się robi wielki, wspaniały zespół. W nas trzeba cały czas wierzyć! – żarliwie komentował Zbigniew Smółka. I tak nam się coś zdaje, że łezka wzruszenia się zakręciła w dziwnie zaszklonym oku trenera – tak pisaliśmy wtedy.
Ten zespół, ta wiara posypały się jak domek z kart. Od tamtej pory Stal wygrała tylko dwa mecze, finisz był po prostu wstydliwy, zwłaszcza jak na „wielki, wspaniały zespół”: 2:2 u siebie z Bytovią, 0:1 ze Stomilem, katastrofa 0:4 u siebie z Podbeskidziem.
Na ten ostatni mecz przyszło w Mielcu blisko 3500 widzów. Mniej więcej tyle, co na… wiosenny hit z Miedzią! Bo Stal zachęcała: „Podziękujmy sobie za emocje, za wspaniały doping, za piękne i trudne chwile, bo to one hartują Stal” i „Razem do ostatniego gwizdka w sezonie”.
I można powiedzieć – tylko kibice w Mielcu dopisali. Bo czy aby na pewno było „razem”? Po meczu trener Smółka uderzył się w pierś: – Żadnych pretensji nie mam do moich piłkarzy. Całkowitą winą obarczam siebie. W stu procentach odpowiadam za to, że w ostatnim czasie wygląda to tak jak wygląda. A szczególnie dzisiaj widać było, że trener gości zmotywował drużynę, natomiast mnie się to nie udało. Bijąc się z myślami w ostatnim czasie spowodowałem, że ten zespół nie funkcjonował.
Ale co z tego uderzenia? Kiedy opcja „Gdynia” przeważyła nad opcją „Mielec”? Przykre. Nie tak to miało wyglądać.

To, co powyżej, to była ta część na „nie”. Teraz będzie na „tak”.
Krzysztof Brede – tak jak Zbigniew Smółka – celu nie osiągnął. Nie awansował, choć miał wiosną lepszą pozycję wyjściową. Z Chojnic nie odchodzi jak zwycięzca, ale też i nie jako przegrany. Odchodzi jak człowiek, który walczył do końca. To też bardzo ważne.
Wiosna Chojniczanki do idealnych nie należała, to na pewno. Bolesne 1:5 z Miedzią pokazało miejsce w szyku, ale Brede zadbał o rzecz zasadniczą – by przynajmniej przed swoimi kończyć na galowo: 3:0 z Wigrami, 1:0 ze Stalą, 3:0 z Chrobrym, wreszcie na pożegnanie 4:0 z Bytovią. Bez dwóch zdań – to buduje. Też famę szkoleniowca.
Brede meczem z Bytovią pożegnał się z Chojnicami. Pożegnał się też… 15-minutowym monologiem. Poważnie! Rozgadał się na całego, ale w taki sposób, że szacun! Poruszył wiele ważkich spraw – dla siebie, dla Chojniczanki, dla trenerów.
„Ustaliśmy już wcześniej, nie podawaliśmy tego publicznie, że odejdę z klubu. Ale nie było takiego dnia, byśmy się nie przygotowywali tak jak zawsze. Jeśli nie awansowaliśmy, interesowało nas zajęcie trzeciego miejsca. Powiedziałem piłkarzom, że sportowiec zawsze cechuje się tym, że chce wygrać. Jeśli nie możesz awansować, zajmij trzecie miejsce.”
„Wiem, że część kibiców w Chojnicach będzie mówić, że drużyna Krzysztofa Brede nie zrealizowała celu, jakim był awans. Ale jestem dumny z tych chłopaków, bo każdego dnia przychodząc do pracy widziałem w nich zapał skierowany na ekstraklasę.”
„Nie wszyscy ludzie rozumieją słowo profesjonalizm i co znaczy bardzo ciężka praca na wynik sportowy. Nie wszyscy rozumieją, że małe rzeczy, że detale decydują o sukcesie. Państwo zasiadający na trybunach nie wiecie nawet, jak te detale są istotne. Każdy piłkarz, który chce osiągnąć sukces, chce mieć serwis na najwyższym poziomie. Nieraz musieliśmy kombinować z racji tego, że nie mieliśmy takich środków jak Miedź czy Sosnowiec, ale dawaliśmy radę.”

Zresztą – 15-minutowy monolog w zapisie jest oczywiście znacznie dłuższy: jest też o przeciąganiu liny z doświadczonymi piłkarzami, dysputach z prezesami, straconym czasie z najbliższymi. Dlatego, jeśli doczytaliście do tego momentu, możecie poświęcić jeszcze chwilę na odsłuchanie oryginału.
Warto! Trenerze Brede – szacun! Za walkę i za ostatni mecz. I za podium Chojniczanki.
W tym wypadku trzeci w lidze jest tylko pierwszym przegranym, ale nikt mi nie wmówi, że kończyć wygraną 4:0 nie jest lepsze od kończenia porażką 0:4.

Inne artykuły o: Chojniczanka Chojnice | I Liga | Stal Mielec

  • Slamproof

    Pierwszy od dwóch lat negatywny artykuł na tym portalu o trenerze Smółce. Trener w zeszłym sezonie zrobił wspaniały wynik i utrzymał Stal w lidze. W tym sezonie apetyty były większe. Nikt do niego pretensji nie ma, że się nie udało. Pretensje są natomiast o to że w momencie kluczowym dla awansu ligi podpisał kontrakt z nowym klubem. Od tego momentu zespół posypał się. Nie jest wielką tajemnicą że już dużo wcześniej sam trener przestał wierzyć w drużynę. Dodatkowo teraz z tego zespołu wyjmie kluczowe ogniwa i przeniesie do Arki. Trener ma chyba wyjątkowo problem z kończeniem – podobnie było w Bydgoszczy i Opolu.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli