Pierwsza liga dojrzała. Fuszerka – w żadnym wydaniu – już tu nie przejdzie

Autor wpisu: 23 kwietnia 2018 23:50

Ruch Chorzów, Górnik Łęczna, Stomil Olsztyn – to dziś trzy ostatnie drużyny w tabeli Nice 1. Ligi. I głównie kandydaci do spadku. Każdy z tych klubów ma coś „za uszami” i to najlepszy dowód, że pierwsza liga przestała tolerować fuszerkę. W jakimkolwiek wydaniu. Ta liga wreszcie stała się dojrzałą, promującą ambicję i wytrwałą, rzetelną pracę.

Takich czasów dożyliśmy. Wreszcie, aż chce się powiedzieć. Ten, kto chce się liczyć w pierwszej lidze, musi być stabilny, mieć plan, ambicje i siłę. Nic tu przypadkiem się już nie zdarzy, fuszerka nie ujdzie płazem, brak planu skończy się w najlepszym razie drżeniem do ostatniej kolejki: uda się czy się nie uda. No i ten sezon pokazuje, że coraz częściej się nie uda.

Właśnie Stomil odrabia z Ruchem bardzo ważny mecz dla obu drużyn. Niby o nadzieję walki do końca. Dla tych „drugich”, czyli przegranych, będzie oznaczał brak nadziei. Ale wynik odrabiania zaległości i tak nie ma większego znaczenia dla tego, co dzieje się na dole tabeli. Ruch Chorzów, Górnik Łęczna, Stomil Olsztyn są na końcu i bądźmy szczerzy – przecież nikogo, kto śledzi pierwszoligowe rozgrywki, nie może to dziwić.
Ruch to litania finansowych niedoróbek ostatnich lat, spłata grzechów jeszcze z ekstraklasy, ale grzechów nieodpokutowanych. No i grzechów zamienionych na punkty ujemne, ciągłej walki z kapryśnymi finansami. Ruch bez punktów minusowych i tak byłyby poważnie zagrożony spadkiem.
Stomil, ile by swego wizerunku nie chciał upiększać, to także ciągłe zmagania z finansowymi niedostatkami i stadionem nieodpornym na jakiekolwiek warunki atmosferyczne poza słonecznymi dniami, a tych w Olsztynie coraz mniej. Pamiętacie, ile było hejtu, gdy Adam Łopatko o Stomilu mówił słowa bolesnej prawdy:
„Nawet gdy szło źle, to wszyscy mówili, że Łopatko marudzi, opowiada te swoje bajki, ale piłkarze mieli czyste głowy. Czy strajkowali podczas pracy ze mną? Pół roku nie dostawali pieniędzy, ale żadnemu nie przyszło do głowy, by zastrajkować. Cały czas trenowali, cały czas zasuwali. Mieliśmy różne tragedie, w tym przecież tragedię z szokującą i niespodziewaną śmiercią Andrzeja Biedrzyckiego. A mimo to nie było żadnych buntów, żadnego załamywania się i tak dalej. A że wszystko skupiało się na mnie? Od tego jest trener, by brać na siebie wszystkie wyładowania. A zawodnicy mają mieć komfort. W Stomilu musiałem mieć bardzo dużo empatii do piłkarzy, musiałem ich rozumieć, musiałem pewne rzeczy brać na siebie. Inaczej nie byłoby szans, by ten zespół się utrzymał.”
No, ale miał chłop rację! I na koniec przyznawał, że zmienia się na lepsze. Zmienia, zmienia, ale nie zdążyło zmienić. W tym sezonie Stomil miał trzech trenerów. Żaden nie był w stanie zbliżyć się do jakości gry Stomilu za Łopatki. Jakości, która drużynie zapewniała sympatię często także postronnych widzów. Przyznajmy to szczerze.

Górnik – podobnie jak Ruch – rozsypał się po spadku. Finanse, odejście mocnej grupy podstawowych piłkarzy i rozstanie z Franciszkiem Smudą przesądziło o losie klubu. Latem – kuriozum – zespół przez moment był bez trenera, Bogusław Baniak jest trzecim z rzędu prowadzącym go w meczach ligowych tego sezonu.
Dlaczego zwolniono Tomasza Kafarskiego? A dlaczego Sławomira Nazaruka? Co Baniak robi lepiej od nich? Nic. Raczej można znaleźć, co gorzej.
Ale tak samo można spytać – a co Stomilowi dało „pogonienie” Tomasza Asensky’ego? A co Ruchowi Juana Ramona Rochy? Wróć – no dobra, Ruchowi dało 0:6 z Pogonią. Faktycznie. „Płakać się chce. Siedlce uczą nas grać w piłkę” – te słowa Antoniego Piechniczka w „Sporcie” mówią za cały komentarz.

Pierwsza liga robi odsiew. Ci, którym brakuje precyzji i profesjonalizmu w jakimkolwiek elemencie, mają tu teraz już naprawdę trudno. I nie ma się co dziwić, patrząc jak mocne kluby walczą o te najwyższe cele. Mocne – nie tylko piłkarsko, także wizją, pomysłem, konsekwencją.
Wigry – budowane przez lata z niezwykłą pasją i oparte o najbardziej zdrowy sposób na piłkarskie życie, Miedź – podobnie plus gigantyczne, jak na pierwszą ligę, finanse – dobrze inwestowane także w akademię, Katowice, Chrobry, Stal, ale także Zagłębie, Chojniczanka, mimo wszystko Tychy z kapitalnym stadionem – nikt nie mówi, że tym klubom nie zdarzają się mniejsze czy większe potknięcia, że w niektórych szwankuje (na razie) tak zwana baza, ale to naprawdę są wzory stabilności.
Nie doceniamy tego czasami patrząc na pojedyncze potknięcia. A nawet serie potknięć. Pierwsza liga potrzebuje nie tylko tych dwóch zespołów, które awansują – a nawet można powiedzieć, że akurat… tych dwóch nie potrzebuje (w końcu z niej znikają). Potrzebuje mocnego środka zapewniającego emocje i walkę do końca. Piłkarską jakość.
Do powyższej litanii doliczmy Raków czy Odrę – wiosną z problemami, ale to naprawdę ambitne beniaminki, które w niczym nie przypominają grupy walczącej o życie. Beniaminki, które chcą się rozwijać i mają na to pomysł. Choć oba zmagają się z problemami stadionowymi.

Walka o utrzymanie w realiach rywalizacji z pierwszoligowymi mocarzami stała się tak trudną, że w zasięgu grupy spadkowej znalazły się Olimpia Grudziądz, Drutex-Bytovia czy (do meczu w Chorzowie) nawet Pogoń Siedlce – ekipy bynajmniej nie kojarzone z finansową wolnoamerykanką, a przeciwnie – wręcz można powiedzieć, że ustatkowane. Do tego Puszcza – też kompletnie inna kategoria: może i biedniej, ale jednak stabilnie i porządnie. Przynajmniej sportowo. To zespół, który po awansie dokonał najmniejszych zmian w kadrze, a i tak – jak się mówi – daje radę. Walczy.

Dobrze, że nam ta pierwsza liga dojrzewa. Nie dlatego, że ktoś spadnie, a ktoś awansuje – to się zdarza zawsze i wynika z systemu rozgrywek. Dobrze dlatego, że polski futbol potrzebuje silnych i stabilnych klubów w pierwszej lidze. Potrzebuje ich także ekstraklasa. To może słowa mało porywcze. Ale nie zawsze to, co prawdziwe, musi być porywcze.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli