Energia Paszulewicza daje kopa GieKSie i… mikrofonom Polsatu
Autor wpisu: Marcin Kalita 21 kwietnia 2018 21:45
Energia Jacka Paszulewicza – to jest klucz GieKSy do… No właśnie do czego? Chyba dziś już naprawdę poważnie można powiedzieć, że do bram Lotto Ekstraklasy. Ekipa GKS Katowice pojechała do Głogowa na bardzo ważny mecz z Chrobrym, sąsiadem w czubie tabeli. I wygrała 2:0, a część energii trenera miały okazję przyjąć na siebie mikrofony Polsatu!
– Dziś mamy mikrofony tak ustawione, że będziemy mieli okazję podsłuchać prowadzenie meczu przez trenera Paszulewicza – rzucił komentujący mecz w Polsacie Sport Tomasz Włodarczyk. To było jeszcze w pierwszej połowie, gdy co chwila w eter leciały mocne, żołnierskie hasła z ławki rezerwowych. Nie da się ukryć – często i gęsto bardzo mocne, takie z cyklu: do emisji po godz. 23. Może dlatego jakby coś tam wyciszane było z biegiem czasu – bo zwłaszcza w drugiej połowie na boisku i ławce emocje buzowały. Cóż, futbol to gra dla mocnych ludzi, to i mocne słowo obowiązuje u mocnych facetów. Ale niekoniecznie w eterze.
Jacek Paszulewicz to taki trenerski wcielony diabeł. Ale – posłużmy się antonimem – taki dobry, pozytywny diabeł. Dla swoich. Żyje meczem, nie usiedzi, chodzi, pokrzykuje, dyryguje, ustawia. To mu zostało z czasów, gdy sam piłkę kopał i był w tym zawsze wyrazisty.
GieKSę ustawia tak od początku roku, gdy nieoczekiwana roszada wypchnęła go z Grudziądza i pchnęła do Katowic. W Grudziądzu co pół roku musiał coś łatać i ratować. W Katowicach dostał materiał z innej piłkarskiej półki i można powiedzieć, że Katowice wreszcie doczekały człowieka, który potrafi z tego zrobić użytek. GieKSa ustawiana z taką samą precyzją, jak swego czasu Olimpia, powala skutecznością i konsekwencją. Bo po prostu Paszulewicz ma tu do dyspozycji piłkarzy (uogólniając, oczywiście) piłkarsko po prostu lepszych.
Od początku roku GieKSa na siedem meczów wygrała sześć, ma 11 goli strzelonych, 4 stracone. Bezwzględna dla rywali gra zwłaszcza na wyjazdach – komplet zwycięstw w czterech próbach, tylko jeden gol stracony! W tabeli 2018 roku Katowice ustępują tylko Miedzi – gorszym bilansem goli, ale Miedzianka ma o mecz rozegrany więcej.
Tylko Stal potrafiła pokonać GieKSę tej wiosny. Raków, Odra, Zagłębie, Wigry, Chojniczanka, wreszcie Chrobry – to wygląda jak karna „ścieżka zdrowia”. Tyle, że GieKSie przyniosła 18 punktów, a same straty rywalom.
Z Chrobrym – to była kolejna weryfikacja tej „kompanii Paszulewicza”. W pierwszej połowie wykonana perfekcyjnie. Katowiczanie prowadzili 1:0 po golu Mateusza Kamińskiego (wykorzystał dośrodkowanie z rogu), głogowianie zaskakująco sparaliżowani nie stworzyli w zasadzie groźniejszej sytuacji.
Ale i Chrobry Grzegorza Nicińskiego sroce spod ogona nie wypadł. Swoją jakość też ma, tyle że postanowił ją pokazać dopiero, gdy skomplikował sobie sytuację na całego. Trochę z przypadku – bo z urazem z boiska musiał zejść Mateusz Machaj (- Czy to wam utrudniło sytuację? – dość niefortunnie spytał reporter Seweryna Michalskiego. – Przecież to najlepszy piłkarz ligi! – odparował piłkarz); trochę na własne życzenie – bo stracony gol, bo czerwona kartka dla Łukasza Szczepaniaka za nadmiernie ostre wejście w „achillesy” Andrei Prokicia.
Chrobry nagle – w dziesiątkę i bez Machaja – zaczął być tak groźny, jak w żadnym innym fragmencie meczu. Ale katowiczanie to przetrwali m.in. dzięki cudownej interwencji Mateusza Abramowicza, w końcówce po kontrze wbili na 2:0 (debiutancki gol 19-letniego Wojciecha Słomki). Mają znów trzy punkty, mają wicelidera, mają otwartą drogę do Lotto Ekstraklasy.
A tak padały gole dla GKS w Głogowie:
Bramki z Głogowa – Mateusz Kamiński i Wojciech Słomka. ⚽⚽
===
W niedzielę wszyscy wspierają GieKSę przy Bukowej ➡ https://t.co/5ZtyAqUUMA pic.twitter.com/WnQlsqOnQX— GKS Katowice (@GKSKatowice_eu) April 21, 2018
Inne artykuły o: GKS Katowice | I Liga | Olimpia Grudziądz