Zbigniew SMÓŁKA: Sportowo i organizacyjnie jesteśmy gotowi, by myśleć nawet o ekstraklasie

Autor wpisu: 24 lipca 2017 11:15

Trener Stali Mielec Zbigniew Smółka o piłce, swojej drużynie i swoich zawodnikach może rozmawiać bez końca. Porozmawialiśmy więc na zgrupowaniu w Kępie koło Sochocina. O zbliżającym się sezonie, czemu zdecydował się zostać w Mielcu, o nowych piłkarzach, ale i tym, dlaczego nie udało się zatrzymać tych, których zatrzymać chciał.

Wnioski? – Trywialno-historyczne powiedzenie „organizacja Stal Mielec” to całkowita sprzeczność. Ten klub jest gotowy, by myśleć o ekstraklasie – przyznaje.

FUTBOLFEJS.PL: Jaka Stal będzie jesienią na tle całej pierwszej ligi: mocna, przeciętna czy słaba? Jak pan to widzi na ostatni już moment przygotowań?
ZBIGNIEW SMÓŁKA: Wierzę że będzie mocna. Zespół został dobrze zbudowany na zasadzie charakterologicznej, mentalnej. Mam wielu zawodników do odbudowania, wielu głodnych gry, którzy chcą i którzy zobaczyli, że w Stali można wrócić na odpowiednie tory. Dla nich droga jest jedna – muszą złapać formę indywidualną. a moja rola jest taka, żeby zauważyć ją u zawodnika i przełożyć to na dobro zespołu. Ale przy tym wszystkim musimy pamiętać, by być skoncentrowanym nie tylko na każdym kolejnym meczu, ale na każdym wydarzeniu w meczu, na wszystkim, co się w jego trakcie dzieje. Bo w tej lidze o losach spotkania bardzo często decyduje minuta albo dwie.

Pod względem potencjału zespół mocno różni się od tego, który kończył poprzedni sezon?
Na pewno mam bardziej wyrównany skład, jeśli chodzi o formacje ofensywne. W ogóle teraz na każdym treningu jest ostra i bardzo wyrównana walka o miejsce w składzie. Ale na tym mi przede wszystkim zależało, bym oglądając się do tyłu, na ławkę w trakcie spotkania i próbując coś zmienić w zespole, miał tam zawodników, którzy mogą wnieść na boisko jakość i udowodnić, że zmiany dały coś lepszego, a nie tylko uzupełniły skład.

Miał pan świadomość pod koniec poprzedniego sezonu, że aż tak bardzo trzeba będzie przebudować zespół, że tylu piłkarzy odejdzie ze Stali?
Tak to już z trenerami jest, że muszą być przygotowani na każdą ewentualność. Wiedziałem, że kontrakty piłkarzy w Stali były podpisywane specyficznie – na krótko, albo bardzo małe były kwoty odstępnego. Pewnie wtedy nikt w Mielcu nie przypuszczał, że aż tylu zawodników będzie prezentować się w rundzie wiosennej tak dobrze. Oczywiście cieszę się z tego, że kilku piłkarzy odeszło do ekstraklasy, że kilku innych zauważyły bogatsze od nas kluby. I powiem szczerze, że od pewnego momentu tamtej rundy byłem na taką sytuację przygotowany. Czas pokaże, czy dobrze sobie z tym poradziliśmy. Martwię się tylko o początek, o to, by już od pierwszej kolejki ten zespół był skonsolidowany. Bo czasu na przygotowania było wystarczająco, ale czasu na zgranie drużyny mało. Mam więc nadzieję, że wiele tych nowych ogniw wkomponuje się w nasz styl.

Na początku przygotowań wiele razy z żalem w głosie podkreślał pan, że rozebrano mu drużynę i wszystko musi budować od nowa. Dziś, słuchając już tego, co pan mówi i jak mówi, rozumiemy, że straty zostały wyrównane?
To akurat pokaże liga. Natomiast na pewno indywidualny dobór zawodników do tego zespołu był odpowiedni. Przyszli piłkarze, którzy bardzo chcą tu grać, u których ja widzę wyższy potencjał aniżeli ten, który był wcześniej. Przyszli również piłkarze doświadczeni, od których będę wymagał jakości na boisku. Nie zmienia to faktu, że odeszli tacy, którzy mieli tu możliwości dalszego rozwoju. Tego im oczywiście życzę i mam nadzieję, że będą grali w swoich nowych zespołach. Szkoda, że już nie tutaj, ale takie jest życie.

Patrząc na wasze transfery, trzeba powiedzieć, że nie wygląda to biednie. Pan wiele razy podkreślał, że Stal do krezusów tej ligi nie należy, że w tamtym sezonie miała jeden z najniższych budżetów. Jak to wygląda dziś, coś się zmieniło na lepsze?
Po pierwsze, Stal Mielec to bardzo uczciwy i stabilny klub. Tutaj każda złotówka przed wydaniem oglądana jest z dwóch stron po kilka razy, ale też każda, jaką się obiecało, zostaje wypłacona na czas. Tym mi ten klub imponuje – ludźmi, którzy go prowadzą i nim zarządzają. Tylko podczas mojego pobytu tutaj, czyli przez ostatnie dziewięć miesięcy, progres rozwoju klubu zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym, poszedł bardzo mocno do przodu. Muszę wam powiedzieć, że zawodnicy, którzy tu przychodzą, czy to z zagranicy, czy z wyższej ligi, są zaskoczeni in plus. To trywialno-historyczne powiedzenie „organizacja Stal Mielec” to dziś już całkowita sprzeczność. Tutaj jest wszystko do tego, by piłkarz mógł się rozwijać. Kończy się budowa znakomitej bazy, będziemy mieli cztery boiska trawiaste plus sztuczne obok stadionu. Pod kątem sportowym i organizacyjnym jesteśmy już gotowi, by zacząć myśleć nawet o ekstraklasie.

Czyli marzenia się spełniają? Bo jeszcze pół roku temu to, o czym pan mówi, wydawało się co najwyżej marzeniem ściętej głowy.
Chciałbym, że te marzenia się spełniały. Natomiast my musimy być przygotowani w stu procentach, zanim zaczniemy głośno o tym mówić. Jak powiedziałem, nastąpiła radykalna poprawa organizacyjna w podpisywaniu kontraktów z piłkarzami – żaden zawodnik, oprócz Radka Majeckiego wypożyczonego z Legii, nie przyszedł tu na krótką umowę. Ja zdecydowałem się na podpisanie dwuletniej umowy. Uważam, że pierwszy sezon będzie bardzo trudny, bo trwa drastyczna przebudowa tej drużyny, wręcz rewolucja. Natomiast na pewno nie pozwolimy już sobie na to, by odchodzili od nas piłkarze tanio i żeby Stal była tylko przystankiem. Tym bardziej że u zawodników, z którymi rozmawialiśmy i z którymi podpisaliśmy kontrakty, sufit jest znacznie wyżej od tego, co prezentowali ostatnio.

To będziecie kandydatem do awansu już tym sezonie czy dopiero w następnym?
Uważam, że teraz takich kandydatów będzie dziesięciu. Osiem pozostałych zespołów będzie grało o utrzymanie. Tak to moim zdaniem będzie wyglądało. I po pięciu pierwszych kolejkach wolałbym się znaleźć w tej pierwszej grupie, byśmy dalej spokojnie mogli się rozwijać. A przy łucie szczęścia w tej lidze może być bardzo różnie. Widać natomiast, że dla klubów źle zorganizowanych, niewypłacalnych i tak dalej miejsca w niej nie ma. To pokazał tamten sezon. Najbiedniejsze budżety były na dole. Wyjątkiem Bytovia, ale to tylko potwierdziło regułę. Nie oszukujmy się, bez solidnego budżetu nie da się dziś funkcjonować ani w ekstraklasie, ani w pierwszej lidze. Zresztą w drugiej też nie.

Długo się pan zastanawiał, czy przedłużyć umowę? Pamiętam, jak rozmawialiśmy w połowie poprzedniej rundy, akurat po waszej porażce w Pruszkowie ze Zniczem, i nie był pan wówczas do tego przekonany.
W Polsce pracuje 52 szkoleniowców w roli pierwszego trenera w klubach ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, czyli na szczeblu centralnym. A chętnych jest dużo więcej. Ale podszedłem do tego w inny sposób. W tym zawodzie trzeba mieć pasję. Ja ją mam. To po pierwsze. Po drugie, czuję się w Mielcu znakomicie. Bardzo dobrze współpracuje mi się tu z ludźmi zarządzającymi Stalą. Oni z taką samą pasją pchają ten klub do przodu, a przypominam, że zaczęli od bardzo niskiej ligi. Nie miałem konkretnej oferty z ekstraklasy, a wiadomo, że to jest cel każdego trenera. Były oferty z pierwszej ligi, ale ja już w znakomitym pierwszoligowym klubie przecież pracuję. Zaufali mi tu kibice, zaufali ludzie, którzy zarządzający Stalą i to na każdym kroku czuję. Dlatego moja decyzja była szybka.

Bardzo szybko pan się z Mielcem zaczął utożsamiać, a wydawało się, że to dla pana obczyzna. Dolny Śląsk, Opolszczyzna – to są pańskie rejony.
Trener już po miesiącu pracy wie, czy jest w klubie mile widziany, czy nie. Czy to jest miejsce, gdzie go potrzebują, gdzie na niego liczą. Naprawdę wsparcie kibiców i zaufanie wszystkich pracowników klubu, jakie otrzymałem, jest niesamowite. Dlatego chciałem być sprawiedliwy, chciałem kontynuować to, co tu zacząłem. Pamiętacie jak to wyglądało jesienią, kiedy przyszedłem do Stali? Kilka punktów udało się zdobyć odpowiednią strategią, kilka innych łutem szczęścia. Natomiast po bardzo dobrze przepracowanej zimie i odpowiednich wzmocnieniach wiosnę mieliśmy znakomitą, skończyliśmy ją w czubie tabeli – jeśli spojrzeć na rundę. Nie baliśmy się nikogo, graliśmy otwartą grę z każdym przeciwnikiem. Z tego jestem dumny, z tego się cieszę. Tamten zespół został jednak rozebrany. Odeszło siedmiu piłkarzy, których widziałbym dalej w tej drużynie. Plus ci, których już nie widziałem, a którym podziękowałem za współpracę tuż po ostatnim meczu. Mam teraz tylko nadzieję, że przyszli zawodnicy równie dobrzy za tych, których chciałem, by tu zostali, i lepsi od tych, którym sam podziękowałem.

To porozmawiajmy o tych nowych. Z Leandro da się coś jeszcze wycisnąć? To będzie nowy lider obrony Stali?
To nie jest typ lidera obrony. To jest żołnierz. Człowiek, który realizuje to, co trener mu zleci. Leandro to profesjonalista w każdym calu, co od razu pokazał w szatni. Doświadczony zawodnik, który przychodzi do Stali Mielec, musi dawać przykład naszej młodzieży.  Chciałbym, by wychowanek tego klubu trafił niebawem do ekstraklasy. Najlepiej oczywiście ze Stalą Mielec. Impuls Krystianowi Getingerowi na jego pozycji w postaci Leandro bardzo się przyda. Patrząc na umiejętności piłkarza, który był czołowym lewym obrońcą w ekstraklasie, mogę powiedzieć, że my już mamy wychowanka o podobnych umiejętnościach. Ich rywalizacja i współpraca może Stali wyjść tylko na dobre. Jak będą w optymalnej formie, dla obu zresztą znajdę miejsce na boisku.

Była szansa zatrzymać Kolewa i Panajotowa?
Nie było. Wasyl dostał propozycję z bułgarskiej ekstraklasy, z klubu, który gra w pucharach. Celem Aleksa z kolei od początku pobytu w naszym kraju było trafić do polskiej ekstraklasy. Dostał ofertę z Sandecji, więc długo się nie zastanawiał. Wciąż mamy ze sobą świetny kontakt, do dziś dziękuje mi, że pomogłem mu się odbudować. Wiecie, takich zawodników nie wolno blokować. Ja muszę tu mieć tylko takich, którzy cieszą się, że grają w Stali. Niezadowolonych z tego, że tu zostali, nie chcę. Rozmawialiśmy i z Wasylem, i z Aleksem, ale się nie dogadaliśmy. Co nie znaczy, że nie pamiętamy, ile temu klubowi od siebie dali. Pamiętamy i życzymy im jak najlepiej.

Nowi Bułgarzy – Grynczow i Cwetanow – pod względem jakości piłkarskiej to ta sama półka co Kolew i Panajotow?
Jeszcze mało ich znam. Przede wszystkim jestem zaniepokojony tym, że są słabo przygotowani fizycznie. Sami to doskonale widzą, dlatego próbują nadrabiać, dodatkowo trenując. Fizyczne zderzenie z pierwszą ligą bywa bolesne. Każdy nowy piłkarz, który nie miał z nią do czynienia, musi się jej nauczyć. Ale żeby móc to zrobić, musi być w stu procentach przygotowany fizycznie. Inaczej już na starcie przepadnie. Natomiast nie ukrywam, że są to zawodnicy o nietuzinkowych umiejętnościach. Cwetanow dysponuje fajną dynamiką i szybkością, do tego technicznie zaawansowany na naprawdę wysokim poziomie. Grynczowa z kolei wzięliśmy, bo odmówił mi Praznovsky z Katowic. To taki typ „zabójcy” w obronie – silny, mądry taktycznie, którego bardzo trudno jest przejść jeden na jednego. Ale może też zagrać na pozycji numer sześć.

Djermanović? Wydawało się, że wiosną w Miedzi będzie podstawowym napastnikiem.
Bardzo mi na nim zależy. Stracił wiele przez to nieszczęśliwe wylądowanie w szpitalu na usunięcie wyrostka robaczkowego. A specyfika mojego serdecznego kolegi Ryszarda Tarasiewicza jest taka, że jak zaufa piłkarzom w jedenstce, to bardzo mało zmian robi. Stąd Dejan dostawał mało szans. Natomiast potencjał piłkarski w tym chłopaku jest bardzo duży. Jeżeli fizycznie dojdzie do siebie, będziemy mieć z niego pociechę.

Łukasz Wroński – w tamtym sezonie miał kilka przebłysków w Wigrach, ale tam chyba mimo wszystko więcej się po nim spodziewano.
U mnie będzie miał ciężko, bo uważam, że szybko musi wrócić na właściwe tory. Potencjał ma bardzo wysoki. To piłkarz dorównujący talentem Kądziorowi. Detale decydowały, że grał od Damiana mniej. Drugi wielki talent, jaki bardzo chcieliśmy pozyskać, to Maks Banaszewski ze Znicza. Już trzy lata temu, jak prowadziłem Odrę Opole i grałem ze Zniczem w Pucharze Polski, myślałem, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy pójdzie do ekstraklasy. Liczę, że też szybko wróci na właściwe tory. Dołączyło do nas też kilku piłkarzy, których znam. Zarówno Waldek jak i Mateusz Gancarczykowie oraz Szymon Przystalski też mają potencjał, by w przyszłości zaistnieć w ekstraklasie. Niestety, na razie fizycznie wyglądają bardzo źle.

Dobrze rozumiemy – im ktoś ma większy potencjał, tym ma u pana trudniej?
Do piłkarza o dużym talencie, dużym potencjale zazwyczaj trzeba podejść z batem. Dlaczego tego potencjału nie wykorzystuje? Piłkarza młodego, który ten potencjał ma mniejszy, trzeba doskonalić, uczyć i spokojnie wprowadzać do drużyny. Motoryka, siła, szybkość, wydolność – to parametry, które muszą być na odpowiednim poziomie. Bez tego nie ma szans, by zaistnieć w lidze. Jeśli one będą na odpowiednim poziomie, to resztę można nadrobić zaangażowaniem, walką. Przecież Michał Probierz w Jagiellonii udowodnił, że mając dosłownie kilku piłkarzy z potencjałem i umiejętnościami na ekstraklasę plus wielu żołnierzy doskonale przygotowanych pod względem fizycznym, można bić się o mistrzostwo Polski.

O Bernhardta jeszcze chcemy zapytać. To piłkarz, który ma przebogate CV, grał w tylu różnych ligach, różnych kulturach. Co pana do niego przekonało? Facet ostatnio co pół roku zmienia klub.
Edgara pamiętam jeszcze z Cracovii, kiedy byłem na stażu u trenera Stawowego. Przyglądałem mu się wtedy przez cały obóz w Turcji. Teraz, kiedy usłyszałem, że chciałby wrócić do Polski, to uznałem, że trzeba zrobić, co tylko w naszej mocy, by go do Stali ściągnąć. Bardzo chciałem go pozyskać, nie ukrywam. Ma ogromne doświadczenie, bardzo duże umiejętności czysto piłkarskie i bardzo fajnie poukładane w głowie. Wiem, że to zawodnik, który pomoże naszej młodzieży. Zresztą wszyscy w szatni pokochali go już pierwszego dnia.

To ciekawe, co pan mówi, bo rzadko o zawodnikach, którzy co pół roku zmieniają klub, mówi się, że mają poukładane w głowie. Wręcz przeciwnie.
Wiecie, że na zmiany klubu wpływ mają różne rzeczy. Piłkarz w danym miejscu musi się dobrze czuć. Edgar to chłopak bardzo inteligentny, profesjonalista w każdym calu. Liczę na to, że zakotwiczy u nas na dłużej. Rozmawiałem z nim o tych wszystkich zmianach, jakie przeszedł w piłkarskim życiu. Widać, że lubi wyzwania, nie boi się. I w ten sposób na to patrzę.

Na koniec spytamy jeszcze o Radka Majeckiego. Niedawno mówił nam pan, że tak utalentowanego bramkarza jeszcze nie miał. On jest już gotowy, by grać w pierwszej lidze?
To piłkarz gotowy, by grać nie tylko w pierwszej lidze, ale i w ekstraklasie. U nas w Polsce bardzo często patrzy się na wiek, gubiąc przy okazji to, co jest dużo ważniejsze. Ojej, taki młody, czy sobie poradzi? Pamiętacie bramkarza młodzieżowej reprezentacji Włoch z „polskiego” EURO U-21 – Donnarummę? Facet ma już na koncie prawie 100 występów w Serie A. Ten sam rocznik co Majecki. Radek to świetny bramkarz. Dobrze ułożony, pewny siebie. Silny mentalnie, ciężko pracujący. Ma dużą przyszłość przed sobą. Jeśli się nie pogubi, to może go czekać kariera reprezentacyjna. Dlatego bardzo się cieszę, że chciał do nas przyjść, bo wiem, że miał też ofertę z Olimpii Grudziądz. Poza tym, że to wartościowy zawodnik, to daje nam dużą możliwość rotowania składem, jeśli idzie o obowiązek wystawiania młodzieżowca. Mamy już w Stali jednego bardzo utalentowanego bramkarza, Rafała Strączka, ale nie wiem, czy już gotowego do gry na tym poziomie. Natomiast chciałbym i będę robił wszystko, by obaj szli bardzo mocno w górę.

Rozmawiali Krzysztof Budka i Marcin Kalita

Inne artykuły o: Fejs 2 fejs | I Liga | Stal Mielec

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli