Pięć powodów, dla których czekamy na ligę
Autor wpisu: Jakub Kocięba 6 lutego 2020 12:20
To już ten weekend! Po zimowej drzemce na boiska wracają piłkarze ekstraklasy. Jak grają, psioczymy i ganimy. Jak nie grają, jakoś tak tęskno nam za krajowymi emocjami, choćby i były to rozgrywki dopiero 28. ligi w Europie. Zastanowiliśmy się nad przyczynami, dla których tej zimy najbardziej wyczekiwaliśmy powrotu ligi i wyszło nam pięć takowych.
Po pierwsze – nowy krajobraz po transferach.
Najbardziej zastanawia, że główny pretendent do tytułu nie spieszył się z wzmocnieniami w przerwie zimowej, mimo że przecież Legia Warszawa zanotowała rekordowe w swojej historii przychody ze sprzedaży graczy. Jednak prezes klubu Dariusz Mioduski przede wszystkim planuje przeznaczyć lwią część tych pieniędzy na budowę akademii. Przyjście doświadczonego Cholewiaka i młodego Pyrdoła należy traktować jako uzupełnienie składu. Z pierwszego składu wypadli za to takie dwa filary, jak Niezgoda i Majecki, a na dokładkę Cafu. W napadzie Aleksandar Vuković może liczyć przede wszystkim na Jose Kante. Plus na niedoświadczonego Macieja Rosołka. Nie wiadomo, czego spodziewać się po taki zawodniku jak Vamara Sanogo, którego dawno nie widzieliśmy na boisku. Dopiero trzy dni przed przed pierwszym meczem pojawiło się sensowne nazwisko, czyli czeski napastnik Tomaš Pekhart z bardzo bogatym cv. Od półtora roku Czech gra w Las Palmas (w tym sezonie LaLiga 2 – 17 meczów, 5 goli), a śmiało go można nazwać transferowym „obieżyświatem”. Tottenham, Southampton (drużyny młodzieżowe), Slavia, Sparta, Jablonec, Norymberga, Ingolstadt, AEK, Hapoel Beer Sheva, uff… Na koncie 19 meczów w reprezentacji Czech, ale ostatni z nich w 2012 roku. Teraz na powołanie do kadry szans nie ma, natomiast pytanie, na ile ochoczo rzuci się w wir polskiej ligi. Legia ostatnio z jego rodakami miała doświadczenia i bardzo dobre (Hloušek), i raczej kiepskie (Necid).
Wisła Kraków dozbraja się do walki o utrzymanie. To chyba ekipa z Krakowa najwięcej energii włożyła w działania na zimowej giełdzie transferowej. Hebert, Tupta (poprzednio Hellas Werona) czy były gracz Austrii Wiedeń Alan Turgeman to najciekawiej zapowiadające się nabytki drużyny z Krakowa. Na Reymonta meldują się też Hołownia z Legii i jeszcze paru graczy z zagranicy.
Lechia Gdańsk, którą jeszcze niedawno widzieliśmy na podium, rozpada się na naszych oczach, co budzi niepokój nie tylko w kontekście walki o grupę mistrzowską. Odeszli przecież będący ważnymi ogniwami Haraslin, Peszko, Łukasik, czy ostatnio mniej grający, ale znaczący na poziomie ligowym Sobiech i Wolski. Tak wiele transferów z klubu, może skutkować balansowaniem na granicy pozostania w elicie.
W Lechu Poznań mocne tąpnięcie. Kolejorz stracił dwa ważne filary drużyny – Darko Jevtica oraz Joao Amarala. Jak poradzi sobie bez swojego kapitana i kluczowego skrzydłowego? Co prawda ten drugi idzie na wypożyczenie, ale raczej poznaniacy będą chcieli latem zrobić dobry interes na tym zawodniku i zakończyć operację sprzedażą do Pacos de Ferreira. Do Lecha kupiono Alana Czerwińskiego i to jest dobry ruch. Z tym, że z drużyną z Poznania piłkarz Zagłębia podpisał kontrakt dopiero od nowego sezonu. Teraz trwają przepychanki, żeby Czerwiński dołączył do Lecha już w tej rundzie, ale póki co Zagłębie wydaje się nieugięte. Zobaczymy jak się ta sprawa rozwinie.
Jagiellonia Białystok pożegnała jednego z najlepiej grających w ostatniej rundzie piłkarza, czyli Patryka Klimalę. Co prawda sprowadziła paru nowych graczy, ale ich nazwiska, ani klubowa przeszłość nie są żadną sensacją.
Warto też wspomnieć o przyjściu Pawła Cibickiego do Pogoni Szczecin. Pamiętamy chyba absurdalne zamieszanie z powoływaniem go do polskiej młodzieżówki, w której to chciał, to nie chciał grać. Niezdecydowanie piłkarza ze szwedzkim paszportem było kuriozalne, a skończyło się na tym, że wybrał drużynę „Trzech Koron”. Ciekawe, ile teraz wniesie do gry podopiecznych Kosty Runjaicia i do polskiej ligi.
Po drugie – czekamy na przebudzenie uśpionych smoków.
Piast Gliwice ma coraz mniej czasu, by poważnie zabrać się za obronę mistrzowskiego tytułu. Patrząc na ligową tabelę, zdecydowanie więcej oczekiwalibyśmy po Jagiellonii Białystok. Jedenasta lokata drużyny z Podlasia to rozczarowanie. Również Górnik Zabrze i Zagłębie Lubin powinny ugrać znacznie więcej punktów niż jesienią i wydostać się z dolnej połówki tabeli. Natomiast Lech Poznań cały czas stara się nam udowodnić, że stać go na rywalizację o europejskie puchary. Co ciekawe, w trakcie przygotowań odwołał dwa sparingi jako powód podając brak możliwości wystawienia… dwóch jedenastek.
Po trzecie – zastanawiamy się, czy niespodzianki sezonu dalej będą błyszczeć?
Interesujący może być też los tych, którzy najbardziej zaskoczyli na plus w tym sezonie: Cracovii, Pogoni i Śląska. Czy utrzymają dobrą formę do samego końca, czy wciąż będą tak zdeterminowane jak jesienią? Bo pamiętamy, że jeszcze niedawno każda z tych drużyn biła się o utrzymanie. W tym sezonie natomiast każda fundowała bezsenne noce potencjalnie silniejszym rywalom.
Po czwarte – nie wiemy, kogo pożegnamy i jest to bardzo intrygująca zagadka.
Ciekawie zapowiada się również walka o utrzymanie. Dla Białej Gwiazdy to bój o „być albo nie być” w polskim futbolu, ŁKS na pewno chciałby jeszcze pokazać swój potencjał grając z najlepszymi drużynami w naszym kraju. Natomiast brak Korony w lidze jakoś nie pasuje do całej ekstraklasowej układanki. No dobrze, ale jeśli nie oni, to kto? Mocne tąpnięcia w Gdyni na pewno wskazują na to, że to Arka może mieć ogromne problemy. Warto pamiętać, że spadkowiczów będzie aż trzech w tym sezonie.
Po piąte – ciekawie też w gabinetach, czyli czy to ostatni sezon rozgrywek w tej formie?
Poszerzenie ekstraklasy o dwie dodatkowe drużyny i tym samym rezygnacja z systemu rozgrywek ESA 37? A może jednak ESA 37, ale z innym systemem spadków i awansów? Trwa przeciąganie liny. Co innego forsuje Zbigniew Boniek, ku czemu innemu zdają się ciągnąć najsilniejsze kluby ligi. Prezes PZPN Zbigniew Boniek podkreśla, że obecna formuła rozgrywek okazała się być fiaskiem, czymś szkodliwym i należy przywrócić normalność. Tyle, że nie wszyscy się z nim zgadzają.
Inne artykuły o: Ekstraklasa